Dodany: 01.01.2015 21:40|Autor: asia_

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

"NIECH ŻYJE BAL!" - KONKURS nr 184


Przedstawiam KONKURS nr 184, który przygotowała BoboGumizelka.




"NIECH ŻYJE BAL!"... czyli przyjęcia, imprezy, prywatki, biby, gale, potańcówki, hulanki, libacje i balangi na karnawał!



"Niech żyje bal!
Bo to życie to bal jest nad bale!
Niech żyje bal!
Drugi raz nie zaproszą nas wcale!
Orkiestra gra!
Jeszcze tańczą i drzwi są otwarte!
Dzień warty dnia!
A to życie zachodu jest warte!"

(Agnieszka Osiecka - Niech żyje bal)



Minął Sylwester, rozpoczął się karnawał, a więc czas na bale, hulanki i swawole! Zarówno ci, którzy już ostrzą ząbki na całonocne imprezy, jak i ci, którzy te zimne wieczory wolą spędzać w zaciszu swego domu, powinni co nieco w karnawale zaszaleć. Dlatego zapraszam Was wszystkich na bal!

Razem z nami bawi 26 fragmentów, wśród których ukryły się 3 fragmenty nietypowe, niezupełnie literaturowe, ale myślę, że na każdej imprezie konieczne.
Za każdy fragment można uzyskać 2 punkty - po jednym za autora i tytuł, razem 52 punkty. Dodatkowo uzyskać można 10 punktów, po jednym za każdą prawidłową odpowiedź na pojawiające się przy niektórych fragmentach pytania. Jeżeli więcej osób zdobędzie taką samą liczbę punktów, pod uwagę wezmę kolejność nadsyłania maili.
Termin nadsyłania odpowiedzi upływa w poniedziałek 12.01.2015 o godzinie 23:59.
Odpowiedzi wysyłajcie na adres: [...]. W tytule podajcie swój nick biblionetkowy. Kolejne maile wysyłajcie używając opcji "Odpowiedz".
W odpowiedzi na pierwszego maila będę podpowiadać, które fragmenty/autorów znacie. Jeśli ktoś sobie tego nie życzy, proszę, aby zaznaczył to w pierwszej wiadomości.

Powodzenia i bawcie się dobrze!



1.


Przyjęcie zorganizowane w sali bankietowej posiadłości prezydenta S. nie ma sobie równych. Sięgający trzynastu metrów sufit przeobrażono w nocne niebo, a gwiazdy wyglądają dokładnie tak jak u nas w domu. Podejrzewam, że identycznie prezentują się nad K., ale nie sposób tego potwierdzić, bo miasto jest zbyt rozświetlone, aby można było prowadzić obserwacje. Mniej więcej w połowie drogi między posadzką a sklepieniem unosi się orkiestra. Wygląda to tak, jakby muzycy płynęli na puszystych, białych chmurach, nie widzę, co ich podtrzymuje w powietrzu. W miejsce tradycyjnych, zastawionych stołów pojawiły się niezliczone miękkie kanapy i fotele — część ustawiono wokół kominków, inne obok pachnących kwietników lub stawów wypełnionych egzotycznymi rybami, dzięki czemu ludzie mogą bez przeszkód jeść, pić i robić, co tylko zechcą. Pośrodku sali znajduje się spory parkiet, na którym odbywają się tańce i występy, a w przerwach między jednym a drugim spotykają się tam ekstrawagancko ubrani goście.
Najjaśniejszą gwiazdą wieczoru jest jednak kolacja. Stoły przy ścianach uginają się pod ciężarem smakołyków. Jest tu wszystko, o czym można zamarzyć, a także potrawy, których istnienia nawet nie podejrzewałam. Patrzę na pieczone w całości krowy, świnie i kozy, wciąż obracające się na rożnach, na wielkie półmiski drobiu nadziewanego apetycznymi owocami i orzechami, na oceaniczne stworzenia w sosie lub gotowe do zanurzenia w korzennych wywarach. Widzę niezliczone sery, chleby, warzywa, słodycze, strumienie wina i zalew alkoholi, które migoczą płomieniami.


PYTANIE:
Co robili goście przyjęcia, aby spróbować wszystkich serwowanych dań?



2.


Tego samego wieczora w kamiennej sali M. wydał ucztę dla wszystkich zbójców z Zamku M., zarówno swoich własnych, jak i B., wspaniałe przyjęcie z obfitym jedzeniem i dużą ilością piwa. I w miarę, jak upływał wieczór, M. i B. stawali się coraz bardziej braćmi. Siedzieli obok siebie przy długim stole i raz śmiejąc się, raz płacząc, wspominali swoje dzieciństwo, kiedy to wspólnie polowali na szczury w starym chlewie. Pamiętali również wiele innych zabawnych pomysłów, które im wtedy przychodziły do głowy, i o nich także teraz opowiadali. Wszyscy zbójcy słuchali z upodobaniem, wybuchając co chwila gromkim śmiechem, także B. i R., siedzący w końcu stołu, bawili się świetnie, słuchając tych opowieści.


PYTANIE:
Jakie wydarzenie umożliwiło zorganizowanie przyjęcia, na którym B. i R. mogli wreszcie bawić się razem?



3.


W sobotę wieczorem wysiedliśmy z autobusów i weszliśmy rządkiem do staroświeckiej sali gimnastycznej, z balkonami na górze. Sala była mała, duszna i zatłoczona dziewczętami. Stały pod ścianami przyglądając nam się ciekawie. Niektóre zachowywały się spokojnie, inne były zdenerwowane. Zatrzymaliśmy się na środku i również przyglądaliśmy się im uważnie. Po chwili zaczęliśmy krążyć po sali, bo każdy chciał jak najprędzej znaleźć sobie partnerkę.
Nigdy nie zapomnę, jak żałośnie to wyglądało. Podobnie jak w życiu, także i tutaj mniej przedsiębiorczy lub nie obyci chłopcy stali sami na uboczu albo trzymali się w małych grupkach, aby ich osamotnienie było mniej widoczne. Niektórzy utknęli przy bocznym stoliku i obficie raczyli się sokami, czerpiąc je z ogromnych waz. Jeszcze inni wpatrywali się sennie w adapter lub od niechcenia przerzucali leżący obok stos płyt.



4.


Puls dyskotekowy pogłębia się i gęstnieje, a kiedy podchodzą do baru, zamienia w huk. Na parkiecie jest ciasno, żeby dostać się do baru, muszą się przeciskać i wszystkich przepraszać. A. wpada niechcący na V., który tańczy w stylu a la Travolta naprzeciw A., jednej z amerykańskich badaczek, prosi go o wybaczenie, ale V. nie odpowiada, bo jest całkowicie pochłonięty tańcem. A. poznaje piosenkę i uśmiecha się. "Good luck charm" Elvisa Presleya.


PYTANIE:
Gdzie odbywa się dyskoteka?



5.


Na górze pokrzykiwania dzieciarni. A po obiedzie - co nas czeka, bezbronnych! - tort i prezenty, hece i wiwaty.
Genetyczna konstelacja szwagra upierała się zawsze przy przebierankach jak na filmach: kapelusiki, peleryny, czerwone nosy klaunów, korona dla malca - a my przyjęliśmy to bez mrugnięcia, P. zapisuje w duchu przyczynek do teorii marketingu, crosskulturowość jako wehikuł mód, przejęliśmy i wierzymy szczerze. A to retro na epokę, której nigdy nie było, nie w tym kraju. (Wspominamy cudze historie).
Siostrzeniec ma na imię Michał i kończy sześć lat. P. kupił mu Grunwald 1410 w plaście.



6.


A. okazał się doskonałym towarzyszem podróży. Znał wszystkie opowieści i legendy związane z tą piękną, dziką okolicą, przez całą drogę nie brakło mu więc tematów do rozmowy. V. kilkakrotnie śmiała się w duchu na myśl o tym, jaką minę zrobiłby wuj B., ciotka W. i cała reszta, gdyby ją teraz zobaczyli, jak starą bryczką, w towarzystwie R. A., jedzie na potańcówkę do Chidley Corners.
Wieczorek rozpoczął się całkiem przyjemnie i V. miała doskonały nastrój. Dwa razy przyjęła zaproszenie od sympatycznych miejscowych chłopaków, którzy okazali się znakomitymi tancerzami, a i jej umiejętności w tej dziedzinie bardzo chwalili. (...)
Salę przystrojono na tę okazję gałązkami sosny oraz świerku, a także chińskimi lampionami. Podłoga była wypastowana jak należy, a zręczne ręce A. krzesały smyczkiem muzykę, aż miło. Miejscowe dziewczyny były urodziwe i ładnie ubrane. V. nabrała przekonania, że to najlepsze przyjęcie w jej życiu.


PYTANIE:
Czy V. uważała tak aż do końca przyjęcia?



7.


Powitani i obdarowani goście wpadali w wir śpiewu, muzyki, gier oraz - oczywiście - jedzenia i picia. Były trzy oficjalne posiłki: obiad, podwieczorek i kolacja, ale obiad i podwieczorek tym się tylko zaznaczyły, że goście wspólnie zasiedli do stołów, wszyscy bowiem i tak coś podjadali i popijali przez cały czas od jedenastej do wpół do siódmej, kiedy rozpoczął się pokaz ogni sztucznych. (...)
Były więc race, które wzbijały się w niebo ze słodkim ptasim świergotem. Wyrastały na niebie zielone drzewa o pniach z szarego dymu, których liście rozwijały się błyskawicznie niczym w nagłym wybuchu wiosny, a z jaśniejących gałęzi świetliste kwiaty sypały się na zadarte głowy (...), na chwilę przed ich dotknięciem znikając i pozostawiając po sobie tylko słodki aromat. Ku drzewom wzlatywały fontanny motyli, ogniste zaś słupy przemieniały się w orły, żaglowce oraz stada lecących łabędzi.


PYTANIE:
Z okazji jakiego święta zorganizowano przyjęcie i czy była to jedyna tego dnia okazja do świętowania?



8.


Zeszły na dół czując się nieco onieśmielone, bo rzadko chodziły na przyjęcia i, mimo że było to małe i nieformalne spotkanie, dla nich było ono wydarzeniem. Pani G., dostojna starsza dama, powitała je serdecznie i przekazała najstarszej ze swoich sześciu córek. M., która znała S., szybko poczuła się swobodnie, ale J., którą niewiele obchodziły dziewczęta i ich plotki, stała obok, z plecami zwróconymi przezornie do ściany i czuła się równie nie na miejscu jak źrebak wśród kwietnych rabatek. Kilku ożywionych młodzieńców rozmawiało w innej części pokoju o łyżwach i J. marzyła, żeby się do nich przyłączyć, albowiem jazda na łyżwach była jedną z radości jej życia. Zatelegrafowała swój zamiar do M., ale brwi siostry uniosły się tak alarmująco, że nie odważyła się ruszyć.


PYTANIE:
Jak zakończyło się opisywane przyjęcie?



9.


Kiedy z hotelu „XX” wymieciono i wywleczono ostatnie ślady Gwiazdki, zaczęliśmy się namyślać, jak by tu najlepiej udekorować salę na Sylwestra.
- Nikt nie jest w szczególnie sylwestrowym nastroju - powiedziała F. - Najlepiej w ogóle nie dekorujmy.
- Przyjęcie to przyjęcie - mężnie rzekł ojciec, chociaż podejrzewaliśmy, że z nas wszystkich właśnie jemu najmniej Sylwester w głowie. Wiadomo było przecież, kto pierwszy rzucił pomysł przyjęcia: B. z Iowy.
- I tak nikt nie przyjdzie - powiedział F.
- Mów za siebie, F. - rzekła F. - Do mnie przyjdzie parę osób.
- Choćby przyszła i setka ludzi, ty i tak siedziałbyś u siebie w pokoju, F. - stwierdziłem.
- Idź zjeść jeszcze jednego banana - odparł F. - Albo przeleć się sprintem na księżyc.
- Ja tam się cieszę, że będzie przyjęcie - rzekła L.



10.


Wydaje mi się, że kiedy pierwszy raz poszedłem do X., byłem jednym z nielicznych gości, którzy otrzymali zaproszenie. Tam się ludzi nie zapraszało - po prostu przychodzili. Wsiadali do samochodów, które wiozły ich na Long Island, i jakoś zawsze kończyło się to u drzwi X. Ten, kto go znał, przedstawiał ich gospodarzowi, a potem już zachowywali się tak, jakby byli w lunaparku. Niekiedy przychodzili i odchodzili nie zobaczywszy nawet X.; przychodzili na przyjęcie z całą prostotą, która była tu swoistą kartą wstępu. Ale ja byłem rzeczywiście zaproszony. Szofer w liberii niebieskiej jak jajko gila przeciął mój trawnik w sobotę rano przynosząc zadziwiająco oficjalny liścik od swego pana: X. pisał, że sprawię mu prawdziwy zaszczyt, jeśli zechcę wziąć udział w jego „skromnym przyjęciu” tego wieczora; widział mnie wiele razy i dawno już miał zamiar odwiedzić, czemu na przeszkodzie stanął nieprzewidziany zbieg okoliczności - pod tym majestatyczny podpis: J. X.


PYTANIE:
Dlaczego X. urządzał takie wystawne przyjęcia?



11.


- To wspaniałe przyjęcie - powiedział kwestor do krzesła. - Żałuję, że mnie tu nie ma.



12.


— Dlaczegóż dzisiaj te kwiaty tak zwiędły? — powtórzyła, wskazując bukiet na stoliku.
— Nie wiesz, dlaczego? — rzekł F. — Twoje kwiaty były dziś w nocy na balu i dlatego teraz pospuszczały głowy. Są zmęczone.
— Co też ty mówisz, F. Przecież kwiaty tańczyć nie umieją.
— Tak myślisz? A ja twierdzę, że tańczą prześlicznie, prawie co noc, kiedy my śpimy, wyprawiają sobie bale i bawią się wybornie.
— A dzieci na takim balu być nie mogą?
— Owszem — odparł A. — bywa ich nawet zwykle dosyć dużo: pączki róż, konwalijki ledwie rozwinięte, stokrotki polne.
— I gdzież one tańczą?
— Czy pamiętasz zamek królewski za miastem, gdzie jest ten duży ogród, pełen kwiatów? Karmiłaś tam łabędzie, czy pamiętasz? Przypływały do ciebie i chwytały okruchy chleba, które rzucałaś do wody. Tam właśnie odbywają się zwykle te bale.



13.


SZAMBELAN
Przepraszam, bal proszony - mam dotąd bilety.
(wyjmuje inwitacje i pokazuje, - wszyscy przekonywają się)

DAMA I
Tym gorzej? pomieszano grupy, toalety,
Nie można było zgoła ocenić ubiorów.

DAMA II
Odtąd jak Nowosilcow wyjechał z Warszawy,
Nikt nie umie gustownie urządzić zabawy;
Nie widziałam pięknego balu ani razu.
On umiał ugrupować bal na kształt obrazu.



14.


– Bal!!! – przeraźliwie wrzasnął kot i w tejże chwili M. krzyknęła i na kilka sekund zamknęła oczy. Bal zwalił się na nią najpierw pod postacią jasności, a zarazem dźwięku i zapachu. Unoszona pod rękę przez K. zobaczyła, że znalazła się w tropikalnym lesie. Papugi o czerwonych piersiach i zielonych ogonach darły się: “Jestem zachwycona!” Ale las, w którym duszno było jak w łaźni, wkrótce się skończył, znaleźli się w przewiewnej balowej sali pełnej kolumn z jakiegoś roziskrzonego żółtawego kamienia. Sala ta, podobnie jak las, była zupełnie pusta, tylko pod każdą kolumną stali obnażeni Murzyni w srebrnych zawojach. Kiedy wleciała do sali M. ze swoją świtą, w której nie wiedzieć skąd znalazł się również A., twarze Murzynów poszarzały z przejęcia. Wówczas K. puścił rękę M. i szepnął:
– Wprost na tulipany!
Przed M. wyrosła niska ściana białych tulipanów, a za tą ścianą M. zobaczyła nieprzeliczone ognie w małych kloszach, a pod nimi białe gorsy i czarne wyfraczone plecy. Zrozumiała teraz, skąd to dobiegały odgłosy balu. Zwalił się na nią ryk trąb, a przedzierający się poprzez ów ryk wzlot skrzypiec oblał ją całą niczym krwią. Stupięćdziesięcioosobowa orkiestra grała poloneza.



15.


Wszyscy jechali na piknik, tylko nie ona. I wszyscy szli na wentę i bal wieczorem - z wyjątkiem jej, S. Ściślej - wszyscy z wyjątkiem jej, P., M. i innych nieszczęsnych kobiet, które były w żałobie. Ale M. i P. nic sobie z tego nie robiły. Nawet nie przyszło im na myśl, że mogłyby się wybrać. S. - przeciwnie. Chciała iść na bal - strasznie chciała!



16.


Ty - wódkę za wódką w bufecie...
Oczami po sali drewnianej -
I serce ci wali.
(Czy pamiętasz?)
orkiestra
powoli
opada
przycicha
powiada,
że zaraz
(Czy pamiętasz, jak ze mną...?)
już znalazł
twój wzrok moje oczy,
już idziesz -
po drodze
zamroczy -
już zaraz
za chwilę...
(Czy pamiętasz, jak ze mną tańczyłeś?...)
podchodzisz
na palcach
i zaraz
nad głową
grzmotnęło do walca
porywa - na życie i śmierć - do tańca



17.


Kiedy wszyscy się najedli, D. powstał i poprosił, by uczniowie zrobili to samo. Machnął różdżką i stoły podjechały do ścian, pozostawiając wolny środek sali, po czym na prawo od siebie wyczarował podium, a na nim orkiestrę: perkusję, gitary, lutnię, wiolonczelę i kobzy.
Teraz, wśród burzy oklasków, na podium wkroczyły Fatalne Jędze, wszystkie nadzwyczaj owłosione i ubrane w czarne szaty, malowniczo porozdzierane i postrzępione. Chwyciły za instrumenty, a X., który tak się na nie zapatrzył, że prawie zapomniał, co go teraz czeka, nagle zdał sobie sprawę, że lampiony na stolikach pogasły, a reprezentanci szkół podnoszą się ze swoich miejsc.
— Chodź! — syknęła P.- Mamy przecież tańczyć!
X. wstał i potknął się o skraj swojej wyjściowej szaty. Fatalne Jędze zagrały jakąś powolną, smętną melodię. Wkroczył na jasno oświetlony parkiet, starając się na nikogo nie patrzeć (kątem oka dostrzegł S. i D., machających do niego i śmiejących się szyderczo), a w następnej chwili P. chwyciła go za ręce i jedną umieściła wokół swojej kibici, a drugą ścisnęła swoją dłonią.
Nie jest tak źle, pomyślał X., obracając się powoli w miejscu (P. prowadziła). Starał się patrzyć gdzieś ponad głowy obserwujących ich ludzi, a wkrótce na parkiet weszło wiele innych par, więc reprezentanci szkół przestali być ośrodkiem powszechnej uwagi.



18.


- To doprawdy bardzo uprzejmie, żeście mnie zaprosili! - mówiła. - Nigdy jeszcze nie byłam na proszonej kawie.
Na stole stał duży tort z bitą śmietaną. Pośrodku przybrany był czerwoną wisienką w cukrze. P. stała z rękoma założonymi na plecach i przyglądała mu się. Nagle pochyliła się i chwyciła wisienkę ustami. Pochyliła się jednak zbyt gwałtownie, więc gdy podniosła głowę, całą twarz umazaną miała bitą śmietaną.
- Cha, cha, cha! - śmiała się. - Możemy się teraz bawić w ciuciubabkę, bo ciuciubabkę mamy już gotową! Nic nie widzę!
Wyciągnęła język i zlizała śmietanę.
- Tak, to doprawdy okropne nieszczęście - rzekła. - Ale ponieważ tort i tak jest już do niczego, to chyba najlepiej będzie, jeśli zjem go od razu.


PYTANIE:
Jak bohaterka poradziła sobie z "nieśmiałością" i strachem przed przyjściem na proszone przyjęcie?



19.


Gdy po przyjeździe do Odolan dwaj towarzysze wyprawy rozpierzchli się porwani przez znajomych ze swej sfery, B. wszedł do sali balowej i znalazł się w kole lśniącym i barwnym, stropił się i o mało nie cofnął. Przekonał się, że są sytuacje leżące gdzieś wyżej czy z boku od całej edukacji i zdobytej pewności siebie. Do takich należało zachowanie doskonałe i swobodne w pełnym salonie. C. usiłował ginąć w tłumie młodych ludzi. Ale nikogo tutaj nie znał, toteż z nikim nie mógł zawiązać swobodnej rozmowy. Przeciskał się, plątał, „pętał się” między swobodnie rozmawiającymi, potrącał, przepraszał, właził na lakierki…
Było to z dawna umówione w paragrafach organizacyjnych tego pikniku, iż nie będzie się anonsować przybywających ani z zasady prezentować wszystkich wszystkim. Było umówione w punktach niepisanych tegoż statutu, iż głównym i zasadniczym dążeniem jest obdzieranie wszelakiej grubej i wielkiej własności z walorów na rzecz wyżej powołanych „kadłubków”, a obdzierać wszelkimi znanymi tudzież nieznanymi sposobami karoty. Nikt tedy na nikogo nie zwracał uwagi. Bawiono się towarzystwami, okolicami, można by powiedzieć, gminami, parafiami osiedlenia. Rżnięta orkiestra już odstawiała swoją sztukę i kilka par już tańczyło w pustej przestrzeni ogromnej sali balowej.
C. trafił w swym pochodzie na puste krzesło i dla zamaskowania swej towarzyskiej prostracji i niewiedzy, jak się zachować, swobodnie usiadł. Ciągle myślał o tym, czy dobrze trzyma ręce, czy należycie ustawił swe bolszewickie nogi. Oglądał innych przedstawicieli typu „młodzież” — i stosownie do otrzymanego wrażenia kształtował swe kończyny.



20.


Szerokość wagonu nie pozwalała oczywiście na urządzenie tu czegokolwiek choćby przypominającego wieczór taneczny z prawdziwego zdarzenia, nie mówiąc o balu. Pary sunęły, trącając się co i raz, w dwóch nieregularnych szeregach, od wejścia do kominka; dalej, i w galerji stali ci, co nie tańczyli, co odpoczywali lub tylko przypatrywali się tańczącym. Kilku mężczyzn było we frakach; rzucał się w oczy D. K. w efektownym stroju oficera imperjalnej marynarki wojennej, z bródką siwiejącą w ostry klin przystrzyżoną i blizną szlachetną nad nosem. Kobiety natomiast naturalnie potraktowały tańce transsyberyjskie jako okazję do zaprezentowania, co najlepszego mają w kufrach i skarbczykach podróżnych; od samych brylantów błyskających odbitym blaskiem żyrandola mieniło się w oczach.



21.


Q. zaczął odczuwać dziką przyjemność, jakiej dawno już nie czuł. Wolny od ojcowskich powinności, wolny od myśli o P. i W. W całym swoim dorosłym życiu był na dwóch, może trzech przyjęciach, lecz nigdy na takim, gdzie gośćmi byli sami mężczyźni. Tradycyjne przyjęcia, pomyślał, przypominały subtelne rozgrywki seksualnego i towarzyskiego badmintona, natomiast to było zupełnie coś innego. Panował tu nastrój prymitywnego podniecenia, które bardziej kojarzyło się z bójką na parkingu na tyłach portowego baru niż z wesołym przyjęciem pożegnalnym N. Powietrze było gęste od smrodu tytoniu, rumu i brudnych włosów. (...)
Do dziesiątej Q. był już pijany.


PYTANIE:
Co podano jako poczęstunek na tym eleganckim przyjęciu i do czego wcześniej służyło naczynie, w którym go podano?



22.


- S. - powiedział K. - urządzam wielkie przyjęcie.
- Ty? Ty urządzasz przyjęcie? - spytała S.
- Tak. I to będzie wielkie przyjęcie na cześć tego, że P. zrobił to, co zrobił, żeby wyratować P. z powodzi.
- Ach, to dlatego, że zrobił to, co zrobił?
- Tak. Więc jak najprędzej daj znać P. i wszystkim innym. Bo to przyjęcie odbędzie się jutro.


PYTANIE:
Co zrobił ten, co zrobił to, co zrobił?



23.


Dzisiaj wiem, że byłam tą z miliona jedną,
Z którą byś pozostać chciał
Lecz los zabiera to co dał
I tylko bal wciąż będzie trwał.



24.


Zabawy podczas przyjęcia zaplanowaliśmy na od pierwszej do trzeciej. O trzeciej podamy tort i lody. O wpół do czwartej miały być tańce przy wczesnych piosenkach Elvisa — pomysł A. — ale dałem jej do zrozumienia, że banda głupków tańczących na widoku publicznym byłaby niezłym widowiskiem. Jeden głupek jeszcze ujdzie, ale cała grupa mogłaby spowodować niezłe zamieszanie.



25.


za pierwszy bal,
za walczyki leciutkie jak świerszcze.
Pierwszy bal,
Za te oczy wesołe, na szczęście.
Pierwszy bal.
bal z myszką, bal z łezką, bal za mgłą,
i walczyki co jeszcze się śnią...



26.


Sylwester. Grudzień cztery dwa tysiące. A koło ósmej mieli przyjść ci goście, i przyszli, ale koło dziewiątej i dwaj wyłącznie, ze swoją dziewczyną młodszą o połowę, w kwestii alkoholi ciężko doświadczoną już tego wieczoru, przyjechał na kawasaki sto osiem M. R., dziennikarz muzyczny koło pięćdziesiątki dość wpływowy, przeżywający wielki come back na prasy łono dzięki publicznemu przyznaniu się do nadwagi i z otyłością kłopotów. Docelowo artykułu autor negatywnego o zespole Konie. Niestety jakiś spłoszony był i nerwowy. "Ojej, a gdzie inni goście" - z fałszywym rozbawieniem zawołał już w przedpokoju, zdejmując kowbojki z klamrą złoconą, przeczesując na czarno farbowane włosy imponującej długości w lusterku kieszonkowym i szczerząc zęby o pasującym do włosów kolorze, również czarne, ale za to własne swoje i widząc wiatr po pustym hulający stole, zaledwie po zupkach chińskich parę opakowań plączących się po nim, i ogólnie nieporządek, którym mieszkanie na osiedlu strzeżonym było trącone, majtki z dniami tygodnia na środku porzucone, powiedział "ojej, a tu nieoficjalnie raczej tak, domowo", a jego dziewczyna młodsza sporo, w serialu aktorka, przechodzącej ulicą osoby odtwórczyni roli, chwiejąc się miarowo czknęła głośno na znak z nim zgody.


===========


Dodane 13 stycznia 2015:
Tytuły utworów, z których pochodzą konkursowe fragmenty, znajdziesz tutaj:

Rozwiązanie konkursu
Wyświetleń: 4854
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 28
Użytkownik: asia_ 01.01.2015 21:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Karnawał czas zacząć! Jestem pewna, że wśród konkursowych imprez każdy Biblionetkowicz znajdzie coś dla siebie.

Zapraszamy!

Spośród uczestników tego konkursu wylosowany zostanie zdobywca książki Rzeka ciemności: Wyprawa Francisca Orellany z biegiem Amazonki - legendarne odkrycia w cieniu śmierci Buddy'ego Levy'ego. Zasady losowania: tutaj.
Użytkownik: joanna.syrenka 01.01.2015 22:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Ojej! Nawet coś rozpoznaję! Czyli nie jest ze mną tak źle ;)
Użytkownik: kliva 02.01.2015 14:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Konkurs od początku bardzo mi się spodobał, ale to pewnie ze względu na to, że na wstępie rozpoznałam sporo dusiołków. Aczkolwiek nie wszystkie oczywiście, więc byłabym wdzięczna za jakieś mataczenie na temat 26, 24 i 21, a także tej skubanej 2, którą czytałam i bezczelnie się ze mnie śmieje.
Użytkownik: mika_p 02.01.2015 16:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Konkurs od początku bardz... | kliva
Nie wiem, czy ci dobrze podpowiem, bo właśnie tu weszłam i jeszcze nic nie wysłałam, ale jesli dobrze myślę, to 2 ma okładkę w zieleniach.
Użytkownik: Anncecile 04.01.2015 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Konkurs od początku bardz... | kliva
Ja też mam problem z szyderczą 2...

Co do 26 - Rodzicielka ma tendencje do dumnego słowotoku.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.01.2015 07:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też mam problem z szyd... | Anncecile
Jeśli chodzi o 2, ważna jest profesja rodzica (rodzica bohaterki, nie dusiołka) - którą nietrudno określić.
Użytkownik: bobogumizelka 03.01.2015 10:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Nieco spóźniona statystyka po pierwszej dobie konkursu:

Udział bierze 8 użytkowników i, jak to często bywa na imprezach, bawią się panie, a panowie nadal podpierają ściany albo siedzą przy stolikach i popijają trunki. Może się rozkręcą później :)

Prawie wszystkie fragmenty są już na przyjęciu, czekamy jeszcze tylko na 5, 24 i, co mnie nie dziwi, 3. Najłatwiejszy okazał się fragment 15, zaraz za nim fragmenty 13, 14 i 17.

Czekam na dalsze odpowiedzi i życzę powodzenia :)
Użytkownik: anek7 04.01.2015 13:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Ktoś mógłby mnie nakierować na 8?
I jeszcze na autorów 4, 11 i 18?
Użytkownik: kliva 04.01.2015 13:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktoś mógłby mnie nakierow... | anek7
Jeśli chodzi o 11, to nikt nie zdziwiłby się, gdyby rzeczone krzesło odpowiedziało, bo u autora i większe dziwy się dzieją.
A o reszcie również chętnie posłucham.
Użytkownik: Słonko_512 04.01.2015 16:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktoś mógłby mnie nakierow... | anek7
Co do 18, autorka miałaby dzisiaj ponad 100 lat. Fragment pochodzi z książki, której bohaterka jest dość ekscentryczna, a kontynuacje pozwoliły jej balować w ciekawych zakątkach świata, nie tylko na lądzie:)

Natomiast jeśli chodzi o 8, to autorka w czasie wojny domowej miała doświadczenia, po opisaniu których rozpoczęła się jej kariera pisarska.

Również chętnie usłyszę coś na temat 4.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.01.2015 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktoś mógłby mnie nakierow... | anek7
Gdyby się spełniło to, czego życzą rodzicielce 4 liczni czytelnicy, to by nie musiała zbyt daleko wyjeżdżać :-). A już na pewno nie tym wehikułem, który w dusiołku odgrywa tak istotną rolę.

Użytkownik: bobogumizelka 07.01.2015 12:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Konkurs już na "półmetku". Udział bierze 13 użytkowników. Nadal jesteśmy gośćmi na babskim wieczorze, więc zapraszam Panów, aby się dołączyli :)

Nierozpoznany pozostał już tylko fragment 24. W takim razie pomataczę trochę i może ktoś wpadnie na pomysł? Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Fragment 15 jest nadal najczęściej rozpoznawanym fragmentem, ex aequo z fragmentem 17. Zaraz za nimi, na podium mamy fragment 14.
Użytkownik: mika_p 10.01.2015 17:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Konkurs już na "półmetku"... | bobogumizelka
Bardzo ładnie mataczysz, nawet mając blade pojęcie o kinematografii wpadłam na pewien pomysł :)
Matacz nam dalej
Użytkownik: Szeba 12.01.2015 13:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Konkurs już na "półmetku"... | bobogumizelka
Zaczekajcie, zaczekajcie na mnie! Postaram się wieczorem dołączyć, choć tak na ostatnią chwilę się ocknęłam, jak Kopciuszek minutę przed północą ;) Proszę, proszę, proszę!

PS. A czy można by napisać wyjątkowo na PW biblionetkowe?
Użytkownik: bobogumizelka 12.01.2015 15:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczekajcie, zaczekajcie ... | Szeba
Można, jedną osobę ogarnę :)
Użytkownik: zapominajka* 12.01.2015 13:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Do końca konkursu pozostało jeszcze parę godzin, a mi nie dają spokoju fragmenty 2 i 18. Podobno znam autorów więc może jakaś mała podpowiedź :)
Użytkownik: Szeba 12.01.2015 13:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Do końca konkursu pozosta... | zapominajka*
2 - to tacy trochę Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu ;)
Użytkownik: zapominajka* 12.01.2015 15:40 napisał(a):
Odpowiedź na: 2 - to tacy trochę (Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu)... | Szeba
Widzę, że bez czołgu ani rusz, więc kolejna podpowiedź mile widziana.
Użytkownik: zapominajka* 12.01.2015 16:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzę, że bez czołgu ani ... | zapominajka*
A może jednak się udało! :) Czekam tylko na odpowiedź od organizatorki.
Użytkownik: Szeba 12.01.2015 20:19 napisał(a):
Odpowiedź na: A może jednak się udało! ... | zapominajka*
I co, udało się pacyfistycznie? ;)
Użytkownik: zapominajka* 12.01.2015 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: I co, udało się pacyfisty... | Szeba
Udało się :) I jeszcze co do 18 jakieś nagłe olśnienie nastąpiło.
Użytkownik: bobogumizelka 12.01.2015 15:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Do końca konkursu pozosta... | zapominajka*
A ja podpowiem tak: zabawne, że o te dwa fragmenty właśnie pytasz :)
Użytkownik: Szeba 12.01.2015 20:17 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja podpowiem tak: zabaw... | bobogumizelka
Ha ha! zabawne, bo dzięki tej podpowiedzi i mi coś zaświtało ;)
Użytkownik: kliva 12.01.2015 18:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Skoro ostatnia doba, to może ktoś jeszcze zdąży zamataczyć 3,4 lub 9? :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 12.01.2015 18:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Skoro ostatnia doba, to m... | kliva
3 to coś z czasów, kiedy koedukacja, zwłaszcza na etapie ponadpodstawowym, była rzadka. Wbrew tytułowi dusiołek ma bardzo wysoką średnią ocen, choć od niewielu czytelników. A rodzic jest tak mało znany, że nie ma go nawet w jegojęzycznej Wiki.
9 jest z tegoż kraju, a placówka, w której ma być zorganizowany bal, jest taka trochę pokręcona, podobnie jak cała liczna rodzina z nią związana... i podobnie jak prawie wszystko, co rodzic wymyślił.
4 dzieje się w dużej mierze w środku transportu, którym jako jednym z 2 możliwych można się dostać z powyższego kraju do ojczyzny rodzicielki. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

A masz może 5, albo 23, albo 24?
Użytkownik: kliva 12.01.2015 22:49 napisał(a):
Odpowiedź na: 3 to coś z czasów, kiedy ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Z tą 5 i innym dusiołkiem to podobna sytuacja trochę do 2 i 18. Tylko docelowi odbiorcy zupełnie inni - i przez tematykę i przez gabaryt.
23 - Jak bym chciała się wybrać na taki bal, to wsiadłabym w samolot lecący na niedalekie południe, do kolebki pewnej starożytnej kultury.
24 - główny bohater ma kilka powodów do zmartwień, a nienagrodzonemu filmowemu bratu nie pomogło nawet zamarznięcie na śmierć na środku oceanu.
Użytkownik: bobogumizelka 12.01.2015 18:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Do końca konkursu już tylko kilka godzin. Kilka osób stwierdziło już nawet, że nic więcej nie wymyśli. Podpowiem co nie co, na temat dwóch fragmentów, które okazały się najtrudniejsze.

3 - Książka bardzo mało znana, pierwszy i ostatni bal dla rodzica. Na Polskie prywatki zaproszona tylko raz. Szkoda.

4 - Dobrej zabawie nie zaszkodzi trochę chłodu, ani u rodzica, ani na przyjęciu.
Użytkownik: bobogumizelka 13.01.2015 00:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam KONKURS nr 1... | asia_
Czas do domu, ten bal kończy się o północy. Proszę nie pogubić pantofelków uciekając !

Wyniki przedstawię jutro od rana, aby nie popełnić jakiegoś bełkotu pisząc po nocy :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: