Dodany: 31.12.2014 16:34|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

Brat Brontë prozą


Po wierszach przyszła kolej na prozę brata Brontë, niestety, zachowaną tylko fragmentarycznie, a w jeszcze mniejszym stopniu dostępną (mimo, że okres, po którym twórczość pisarza przechodzi do domeny publicznej, nawet według najostrzejszych przepisów minął dobrze ponad pół wieku temu... Owszem, można w zagranicznych księgarniach nabyć np. stukilkudziesięciostronicowy zbiorek paru najważniejszych utworów za równowartość jakichś 300 zł, no ale aż takim krezusem nie jestem). Chcąc nie chcąc, ograniczyłam się do jednej niekompletnej mini-powieści "…and the weary are at rest", wygrzebanej na stronach internetowych z twórczością rodzeństwa B. Trochę czasu mi zajęło zorientowanie się, że w jednym ze źródeł część tej całości figuruje pod innym tytułem, w innym znów fragmenty są zestawione w niewłaściwej kolejności, ale udało mi się ją jakoś poskładać, za wyjątkiem dwóch nieokreślonej długości ustępów w środku (których najwidoczniej brakowało w manuskrypcie).

Powieść okazała się obrazkiem rodzajowym z udziałem kilkorga głównych bohaterów angriańskich sag Branwella i Charlotty. Oto do pewnego dworu przybywają przyjaciele pana domu – towarzystwo skłonne do nadużycia trunków i rozmaitych, niekoniecznie licujących z godnością dżentelmena, wybryków. Jednym z gości jest Aleksander Percy, późniejszy hrabia Northangerland – ulubiona postać autora, którą wyposażył we własne oblicze i kolor włosów, dodając przy tym ze 30 centymetrów wzrostu, szlacheckie pochodzenie i spory majątek. Choć stosunkowo młody, zdążył już pochować dwie żony (z których jedną, Mary, kochał bez pamięci – patrz poemat “Percy Hall”) oraz uwieść i porzucić dwie inne niewiasty (o jednej, o której także mowa w wierszu “Might rough rocks find neath calmest sea”, niewiele wiadomo, druga, skądinąd była małżonka jednego z obecnych towarzyszy, zmarła w opuszczeniu – patrz poemat “Harriet”). Pani domu to córka jego dawnych znajomych, która jako nastoletnie dziewczę bywała w jego posiadłości i chyba się w nim nieco podkochiwała. Przekroczywszy próg domostwa Thurstonów, Percy ukazuje swoje dwie twarze: kiedy rozmawia z Marią, jest człowiekiem ciężko doświadczonym przez życie, samotnym i zgorzkniałym, któremu cudem udało się wykrzesać z siebie ostatnią iskrę romantycznego uczucia, zaś w otoczeniu swojej kompanii – cynicznym swawolnikiem, gotowym sobie stroić żarty z miłości, religii, przyjaźni... I tak też czyta się cały tekst – raz jak melodramatyczny romans, raz jak powieść satyryczną. Jest w tym sporo ikry, humoru, zwłaszcza gdy do akcji wkracza “stary hultaj” Robert King, sługa Percy’ego, wygłaszający swoje kwestie przepysznym dialektem jorkszyrskim (zupełnie jakbyśmy słyszeli Józefa z “Wichrowych Wzgórz”!), i szkoda, że nie udało się autorowi rozbudować tej opowiastki w pełnometrażową powieść.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 232
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: