Dodany: 27.12.2014 13:42|Autor: Agnieszka-M4

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Zobaczyć Sorrento i umrzeć
Kwiatkowska Katarzyna (ur. 1976)

5 osób poleca ten tekst.

Pod słońcem Sorrento


Dawno, dawno temu, dzięki bohaterskim wysiłkom nauczycielki, zdobyłam umiejętność gry na fortepianie. W efekcie nie mogłam przeżyć rodzinnych imprez okolicznościowych w spokoju, ponieważ wymuszano na mnie publiczne wygrywanie tego lub owego, m.in. pieśni braci De Curtis "Wróć do Sorrento". Nie ukrywam, że od tamtych czasów nazwa tego włoskiego miasta nie kojarzyła mi się dobrze. Dlatego kiedy przeczytałam informację o ukazaniu się nowej książki Katarzyny Kwiatkowskiej, mój entuzjazm został nieco zmącony wybranym przez autorkę miejscem akcji. Sorrento? Dlaczego, u licha, musiało być to akurat Sorrento? Po zakończonej lekturze skłonna jestem jednak przyznać, że wybór był trafny albo przynajmniej mocno uzasadniony.

Akcja powieści rozgrywa się w 1900 roku - w samym środku wspaniałej "belle époque", w okresie, kiedy śmietanka towarzyska Europy (i nie tylko) uprzyjemniała sobie czas podróżując między jednym kurortem a drugim, próżniacząc się, a czasami odwiedzając okoliczne atrakcje turystyczne. Sorrento do takich celów nadawało się w sam raz: słoneczne południe Italii, w pobliżu intrygujące ruiny starożytnych Pompei i willi Tyberiusza na Capri, groźny Wezuwisz, tętniący życiem Neapol, a także inne atrakcje należące do ówczesnego kanonu "must see". Nic więc dziwnego, że w jednym z miejscowych hoteli spotykamy Anglików, Francuzów, Niemców, Austriaków, Rosjan, Serbów, Polaków, Amerykanów... Jeśli dorzucimy do tego kilkoro Włochów, otrzymamy wesołą gromadkę, która w rękach autorki zamieniła się w grupę potencjalnych szpiegów, morderców lub złodziei, podejrzanych tym bardziej, że część z nich skrzętnie ukrywa swoją prawdziwą tożsamość.

W tej sielankowej atmosferze ginie młoda kobieta. Pozostali towarzysze podróży zadają sobie cały szereg pytań: kto dokonał morderstwa? Z jakiego powodu? I czy na pewno zginęła ta osoba, którą złoczyńca planował zabić? Czy nie nastąpiła tragiczna pomyłka? Pierwsze z wymienionych pytań staje się o tyle palące, że mordercy najprawdopodobniej należy szukać w wąskim gronie zebranym w hotelu. Założenie, że "morderca jest wśród nas" to podstawa, na której wielu autorom (choćby Agacie Christie) udało się zbudować znakomite intrygi kryminalne. Za rozwiązanie zagadki zabiera się tym razem nie Jan Morawski, którego dobrze znamy z poprzednich powieści Katarzyny Kwiatkowskiej, ale jego (prawie) narzeczona, Konstancja Radolińska. Młoda, ambitna i nieco przekorna kobieta próbuje na własną rękę wyjaśnić tajemnicę, która stopniowo wikła się coraz bardziej. Szukając motywów działania mordercy, musi mieć na uwadze nie tylko skomplikowane układy polityczne w ówczesnej Europie, ale także ludzkie namiętności, które pozostają niezależne od epoki, jak miłość, zazdrość czy zachłanność. Sytuacja staje się tym bardziej napięta, iż część gości szaleńczo poszukuje zaginionych kilka tygodni wcześniej dzieł sztuki, podejrzewając siebie wzajemnie o udział w aferze, a pierwsze morderstwo wkrótce pociąga za sobą drugie. Do ostatniej chwili Konstancja - a wraz z nią czytelnik - plącze się w domysłach i próbuje posklejać w całość gromadzone stopniowo informacje.

Oprócz tej ciekawie zbudowanej intrygi ogromną zaletą, którą moim zdaniem można przypisać autorce, jest cecha ogólnie dająca się określić jako staranność. Aby stworzyć tak sugestywne i barwne tło dla swojej opowieści, Katarzyna Kwiatkowska musiała niewątpliwie zdobyć sporo informacji na temat wyglądu Sorrento czy Neapolu w 1900 roku i to nie tylko tych części miast, które znajdowały się w polu widzenia zagranicznych, eleganckich podróżników, ale także tych, które zwykle pozostają poza zasięgiem wzroku przeciętnego turysty. Tu i ówdzie padają aluzje do wydarzeń historycznych rozgrywających się na przełomie stuleci, dyskretnie wplecione w tok opowieści, ale jednak czytelne dla odbiorcy. Staranność przejawia się również w języku. Wobec niestety coraz częstszego niechlujstwa w tej dziedzinie książka, w której każde zdanie wydaje się dobrze przemyślane i "dopieszczone", wyróżnia się bardzo pozytywnie. Nie oznacza to bynajmniej, że styl powieści jest ciężki czy napuszony. Wręcz przeciwnie. Autorce najwyraźniej nie brakuje poczucia humoru, co widać choćby w charakterystyce bohaterów i sposobie nakreślenia niektórych sytuacji.

Moim zdaniem, Katarzyna Kwiatkowska sama postawiła sobie poprzeczkę dość wysoko, publikując już wcześniej dwie bardzo udane powieści kryminalne. Myślę jednak, że świetnie sprostała nowemu wyzwaniu. "Zobaczyć Sorrento i umrzeć" jest jeszcze na rynku "ciepłą bułeczką", niemalże prosto z drukarni, już teraz jestem jednak przekonana, że warto po nią sięgnąć.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3988
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 12
Użytkownik: Pani_Wu 03.01.2015 13:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno, dawno temu, dzięki... | Agnieszka-M4
Staranność - bardzo trafne określenie. Podoba mi się, bo także uważam, że właśnie staranność szczegółów drobnych i większych, a zwłaszcza języka, wyróżnia książki pani Kwiatkowskiej.
Ciekawa jestem, czy i w tej części będą smakowite postaci, jak w poprzednich tomach.
Użytkownik: Agnieszka-M4 03.01.2015 20:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Staranność - bardzo trafn... | Pani_Wu
Myślę, że różnorodność postaci jest w tym tomie na tyle duża, że każdy znajdzie dla siebie coś "smakowitego". Mnie spodobała się przede wszystkim główna postać (Konstancja).
Użytkownik: Pani_Wu 04.01.2015 19:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że różnorodność po... | Agnieszka-M4
Jestem ciekawa Konstancji, ale jako to tak...bez Mateusza?
Użytkownik: mchpro 08.01.2015 15:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem ciekawa Konstancji... | Pani_Wu
Mateusz rzeczywiście nie pojawia się nawet we wzmiankach.
Użytkownik: Agnieszka-M4 08.01.2015 15:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Mateusz rzeczywiście nie ... | mchpro
Ba, nawet Jan pojawia się niezbyt często i raczej jako tło :)
Użytkownik: sowa 16.01.2015 21:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Staranność - bardzo trafn... | Pani_Wu
Pani_Wu, skąd to kanibalskie podejście do bohaterów?! Ach, ach! ;-)
Użytkownik: Pani_Wu 17.01.2015 17:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Pani_Wu, skąd to kanibals... | sowa
No cóż, po prostu czułam to samo, co odczuwam, gdy się delektuję pyszną potrawą, aczkolwiek Homo sapiens nie jadam. To jest interesujące spostrzeżenie socjologiczne, że lektura może dostarczyć przyjemności podobnej do tej, jaka płynie z ucztowania. Może wynalazłam kolejną dietę cud? ;)
A na serio, porównanie chyba wynikło z faktu, że w obu tomach, które czytałam, opisano jakiegoś smakosza, a także to, co jada. Ponieważ smakosz czynił to sugestywnie, ślinka napływała mi do ust. Inni bohaterowie także sobie nie żałują smacznego jadła i są podobnie żywo napisani. Stąd metafora :)
Po trzecie - ja bardzo lubię jeść :D
Użytkownik: imarba 04.01.2015 18:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno, dawno temu, dzięki... | Agnieszka-M4
Ja właśnie czytam i jak zawsze u tej autorki podziwiam ogrom wiedzy, staranność, wszelkie drobne, doskonale dopracowane szczegóły. Ciekawi mnie jej wiedza, bo albo ma ogromną albo robi genialny research!
Użytkownik: Agnieszka-M4 04.01.2015 18:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja właśnie czytam i jak z... | imarba
Przyznam się do tego, że zajrzałam na profil pani Katarzyny Kwiatkowskiej na Biblionetce (jeśli pani Katarzyna to czyta - przepraszam za wścibstwo :D, ale po prostu nie mogłam się oprzeć :D). Wśród dodanych przez nią książek figurują tytuły, które świadczą o tym, że dobry research rzeczywiście się odbył, a co za tym idzie wiedza też została zgromadzona :)
Użytkownik: Pani_Wu 04.01.2015 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam się do tego, że ... | Agnieszka-M4
Poniekąd jedno wypływa z drugiego, o ile nie jest się zawodowo znawcą tematu. A im temat węższy, tym bardziej, nawet pomimo wykształcenia lub zawodu, research jest potrzebny.
Użytkownik: imarba 04.01.2015 20:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam się do tego, że ... | Agnieszka-M4
Podziwiam, bo jest to wiedza z bardzo wielu dziedzin. O ile wiedzę historyczną przy wiedzy własnej w tej dziedzinie da się jakoś "złapać" to w tej powieści człowiek co krok ma chęć sięgać po większą, nie po to, żeby komuś zrobić "kuku", ale żeby dorównać! A to jest genialne!
Użytkownik: Agnieszka-M4 25.05.2015 15:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawno, dawno temu, dzięki... | Agnieszka-M4
Recenzja została zamieszczona także na moim blogu.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: