Niejednokrotnie w sieci można napotkać podsumowania typu: abecadło filmów Polańskiego, ABC polskiej kultury, czy – zupełnie na czasie – alfabet udanych świąt Bożego Narodzenia. Książka Wałkuskiego wkomponowuje się formalnie w tego rodzaju podsumowania, ale język i poziom informacji stoi na dużo wyższym poziomie.

Wieloletni amerykański korespondent Polskiego Radia dzieli się z czytelnikami wrażeniami z emigracji i nie ukrywa, że Ameryka jest dla niego bardzo dobrze funkcjonującym organizmem. W kolejnych, bardzo krótkich rozdziałach zapoznajemy się z kawałkami, które układają się w bardzo pociągającą całość. Z jednej strony Haloween, z drugiej Barack Obama. Tu wolontariat, tu legenda Harleya. Gazety rzucane ludziom na progi. Społeczność lokalna, z którą osobiście w Polsce do czynienia nie miałam. I tak dalej. Czyta się to trochę jak elementarz właśnie. Albo zbiór dobrych rad. Bo i dlaczego nie moglibyśmy inspirować się potęgą?

„Ameryka po kawałku”, choć po kawałku, napisana jest bardzo dobrze. Widać dziennikarskie pióro. Czytamy książkę chętnie, bo jest autentyczna i w żadnym razie nie aspiruje do miana przewodnika albo jakiejś obiektywnej rozprawy na temat jednego z krajów dominujących na kuli ziemskiej. To zwykła opowieść faceta, którym tam mieszka. Polecam.