Dodany: 12.12.2014 22:59|Autor: misiak297

Śmiertelna miłość


[W poniższej recenzji nie zdradzam niczego, czego nie można by się dowiedzieć z noty na okładce czy z lektury pierwszych stron "Pięciu małych świnek". Nie wskazuję też na osobę mordercy. Kiedy miałem wątpliwości, skorzystałem z "papli".]


Dwudziestoletnia, pełna magnetyzmu Karla Lemarchant prosi Herkulesa Poirot o przeprowadzenie dochodzenia w sprawie zabójstwa sprzed szesnastu lat. To właśnie wtedy zabito jej ojca – genialnego malarza Amyasa Crale'a – a matkę skazano na dożywotnie więzienie za zabójstwo. Czy w tej dawnej sprawie pozostaje coś jeszcze do wyjaśnienia, skoro osoba sprawcy nie wzbudza wątpliwości? Tak zaczyna się jedno z najbardziej niezwykłych śledztw belgijskiego detektywa i zarazem jedna z najlepszych powieści kryminalnych Agathy Christie – "Pięć małych świnek".

Poirot przyjmuje zlecenie, choć odgrzebywanie przeszłości jest bardzo trudne. Stara się dociec, co naprawdę zdarzyło się feralnego wrześniowego dnia w posiadłości Alderbury, kiedy otruto Crale'a. Wszystko wydaje się jasne, mamy tu do czynienia z typowym trójkątem małżeńskim – oto obdarzony temperamentem malarz uwikłał się w kolejny romans. A jednak związek z młodziutką, pełną życia, bezpośrednią Elzą Greer wydaje się czymś poważniejszym niż dotychczasowe krótkotrwałe miłostki Amyasa. Jego żona Karolina czuje się zagrożona. Napięcie między bohaterami sięga zenitu, wszystko kończy się tragicznie – zazdrosna kobieta zabija wiarołomnego męża i trafia do więzienia, gdzie wkrótce umiera.

Poirot rozmawia z ludźmi powiązanymi z procesem Karoliny Crale – prokuratorem, prawnikami, inspektorem policji. Spotyka się również z tymi, którzy znajdowali się w Alderbury w dniu śmierci Amyasa. Filip Blake – makler giełdowy i najlepszy przyjaciel zmarłego malarza – nie może się wyzbyć poczucia winy. Jego brat Meredith – wycofany, cichy, pasywny wobec życia – czuje się częściowo odpowiedzialny za tamtą śmierć (gdyby nie opowiadał tyle o właściwościach cykuty, prawdopodobnie dzień później nie znalazłaby się ona w szklance z piwem Amyasa). Elza Greer – obecnie lady Dittisham, owa famme fatale sprzed kilkunastu lat – nie może zapomnieć o dawnym kochanku i nienawiści do jego żony. Cecylia Williams – surowa guwernantka o przekonaniach feministycznych – poniekąd usprawiedliwia dokonaną zbrodnię, rozumie motywację nieszczęśliwej pani Crale. Jest jeszcze Angela Warren – ambitna, impulsywna archeolożka – która nie wierzy w winę przyrodniej siostry. Detektyw prosi każdą z pięciu wymienionych osób o spisanie relacji z tamtego tragicznego dnia. Wkrótce na jaw wychodzą zdumiewające fakty, nieczyste pobudki, wielkie namiętności i skrzętnie skrywane tajemnice. A jednak wina Karoliny Crale nadal wydaje się niepodważalna. Co tam się naprawdę wydarzyło?

"Pięć małych świnek" to pozycja wyjątkowa w dorobku Agathy Christie. Angielska pisarka w tej bodaj powieści po raz pierwszy wplotła w zbrodniczą intrygę niezwykle wyraziste wątki obyczajowe. Płaszczyzny kryminalna i psychologiczna funkcjonują tu na równych prawach. Bohaterowie ze swoimi dramatami są naprawdę skomplikowani i niejednoznaczni. Każdy widzi daną osobę nieco inaczej. I dlatego Amyas Crale jawi się jednocześnie jako genialny malarz, podrzędny twórca, którego obrazy są modne, ale nie przedstawiają żadnej wartości, ofiara uwięziona w małżeńskim kieracie u boku zaborczej megiery i wreszcie egoista, który za nic ma cierpienie ukochanej kobiety. Elza to z jednej strony urocza młoda dziewczyna, ocalona Szekspirowska Julia okrutnie doświadczona przez los, a z drugiej – prymitywna, podła intrygantka, która chce zburzyć cudze szczęście. Merredith jest lojalny i uczciwy, a zarazem bezwolny, naiwny i głupi. Filip Blake za maską cwanego cynika ukrywa twarz człowieka niespełnionego z powodu dawnego miłosnego dramatu Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. A kim była Karolina Spalding-Crale, najbardziej zagadkowa postać w powieści? Pełną czaru romantyczką? Mściwą, podłą kobietą przyjmującą z ukontentowaniem pozę męczennicy? Bezbronną istotą zaszczutą przez męża? Prawdziwą, pełną godności damą? To nie jest łatwe do rozstrzygnięcia.

Co ciekawe, w "Pięciu małych świnkach" akcja prawie nie posuwa się naprzód. My, czytelnicy, z konieczności krążymy po labiryncie tej samej historii (choć każda z wypowiadających się osób inaczej widzi to, co się stało), ciągle na nowo doświadczamy tego samego. Padają identyczne słowa, rozgrywają się "duble" już znanych scen. To dlatego lektura tej powieści ma w sobie coś hipnotycznego. Idziemy krok w krok z bohaterami, poznajemy zarówno ich psychikę, jak i okoliczności mrocznej zbrodni. W tej powieści duszno jest od całkiem niekryminalnego napięcia (czyli nie takiego pod hasłem: "o rany, kto zabił, może ona, a nie, pewnie on, a może jednak nie"). To raczej bagno emocji (obok miłości – nienawiść, zazdrość, złość, fascynacja, rozgoryczenie), trudnych relacji i wyniszczających namiętności. Jednak w tym wszystkim Agatha Christie nie zapomina o intrydze kryminalnej – i do ostatniej strony trzyma nas w niepewności co do osoby sprawcy. Rozwiązanie jest naprawdę zdumiewające, a zwycięstwo Herkulesa Poirota ma wyjątkowo gorzki posmak.

Zachęcam do sięgnięcia po "Pięć małych świnek". Kryminał to nietypowy w dorobku Agathy Christie, ale – jak często z jej powieściami bywa – po prostu doskonały. Co was bardziej urzeknie? Prawdziwie misterna intryga? A może ten kocioł emocji? Mnie zachwyca jedno i drugie.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5961
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: lachus77 15.12.2014 13:45 napisał(a):
Odpowiedź na: [W poniższej recenzji nie... | misiak297
Podzielam zdanie - znakomity kryminał, nic dodać, nic ująć.
Użytkownik: lutek01 18.12.2014 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: [W poniższej recenzji nie... | misiak297
Rzeczywiście, "Świnki" to kryminał zupełnie inny niż reszta książek Christie. Bardzo duszny, czytanie cały czas tych samych relacji jest wręcz męczące. To trochę tak, jakby cały czas oglądać w teatrze tą samą scenę, tylko za każdym razem z innej perspektywy. Do tego bardzo rozbudowana psychologia postaci, a jest ich tylko pięć. Ale intryga jest mistrzowska. Bardzo dobra, ale męcząca książka.
Użytkownik: miłośniczka 09.05.2016 09:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiście, "Świnki" to... | lutek01
Otóż to - kilka dni temu zabrałam się za "Pięć małych świnek". Czytam po dwa rozdziały i odkładam. Dopiero dzisiaj rano, kiedy dotarłam do spisanych relacji świadków zdarzenia, zaczęłam odczuwać potrzebę czytania dalej i dalej (niestety, jestem w pracy i muszę wytrzymać aż do powrotu z niej). Książka zdecydowanie JEST męcząca. Porównanie z teatrem niezwykle trafne - ja dodałabym, że to jak oglądanie n-tej próby przed spektaklem, kolejnej, w której coś idzie nie tak, a nikt z boku nie ma siły już na to patrzeć. Coś jednak bardzo przyciąga w całej tej pogmatwanej fabule - z każdej opowieści, z każdego spotkania Herculesa daje się wyciągnąć coś zaskakującego... Nie mogę się powstrzymać, żeby nie wypatrywać nieścisłości w kolejnych zeznaniach. :-)

Podejrzewałam jednak, że będzie to lektura na jeden wieczór, a tymczasem jest ze mną już od kilku dni.
Użytkownik: misiak297 12.05.2016 12:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Otóż to - kilka dni temu ... | miłośniczka
Widzę, że ostatecznie oceniłaś "Świnki" dosyć nisko. Aż tak źle?:)
Użytkownik: miłośniczka 12.05.2016 14:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzę, że ostatecznie oce... | misiak297
Trójkę wystawiam książkom, które może i nawet mi się podobały, ale albo mają za dużo minusów, albo nie mają w sobie nic takiego, co naprawdę sprawiłoby, że taką książkę zachowam w pamięci na dłużej. Tutaj akurat intryga wydała mi się dość banalna, zgadłam, o co chodzi, nie było też jakichś odkrywczych rozwiązań. Fajny pomysł z przedstawieniem tej samej sytuacji zupełnie inaczej z pięciu różnych punktów widzenia, ale było to dla mnie trochę jednak męczące.

Ogólnie dla mnie Christie jest dość nierówna. :-) Kocham na przykład taki "Dom zbrodni", "I nie było już nikogo", "Morderstwo w Boże Narodzenie" czy "Dlaczego nie Evans?", są przeciętne pozycje, jak "Czarna kawa", "Zło czai się wszędzie", ale są też te bardziej kiepskie, te, które kompletnie mnie nie zachwyciły ani nie zaskoczyły. Jak: "Rendez-vous ze śmiercią" (moje pierwsze wielkie rozczarowanie tą pisarką", "Przyjdź i zgiń" (tutaj też się umęczyłam). Świnki dołączają do tej trzeciej kategorii.

Ogólnie jednak nie zamierzam rezygnować z czytania mistrzyni kryminałów. :-) No cóż, tak to jest, jak ktoś napisał wiele, wiele książek, to zawsze się trafi jakaś mniej przyjemna, gorsza po prostu.

Zdziwiłam się, że ze świnkami tak wyszło, bo byłam przygotowana na absolutną rewelację - może za dużo oczekiwałam? No ale nie, no kurczę, morderca nie był dla mnie absolutnie żadnym zaskoczeniem, nie może tak być. ;-)
Użytkownik: esterka 26.12.2014 23:13 napisał(a):
Odpowiedź na: [W poniższej recenzji nie... | misiak297
Zerknęłam na Twoją recenzję, stwierdziłam, że w sumie Christie brzmi dobrze na leniwe, świąteczne popołudnie, znalazłam świnki i w sumie bawiłam się wyśmienicie w tym chlewiku.

Oddanie przewodzenia narracji w ręce (usta? :)) różnych, czasem postronnych, osób, uczestników tamtych wydarzeń, było genialne. Poirot w innych powieściach czasem irytował mnie swoim wysuwaniem się na pierwszy plan, potrafił przyćmić porządne morderstwo! Tym razem ewidentnie obserwator, trochę przewodnik i tyko na koniec, pojechał klasyką, że tak to ujmę. W ogóle to bardzo klasyczny kryminał w moim odczuciu, chociaż oczywiście sporo było taplania się w emocjach, obyczajowości, psychologii i takich tam.

Jak zwykle obstawiłam złego kandydata na mordercę, chociaż mało się pomyliłam :)
Użytkownik: misiak297 27.12.2014 00:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Zerknęłam na Twoją recenz... | esterka
Esterko, nie masz pojęcia, jak bardzo mnie cieszy, że moja recenzja zachęciła Cię do sięgnięcia po książkę! Dla takich reakcji czytelników warto pisać recenzje! Cieszę się, że mamy podobne spostrzeżenia. Polecam Ci rewelacyjną ekranizację. Świetnie dobrani aktorzy, ogromne napięcie, film zrealizowany z pomysłem.
Użytkownik: esterka 27.12.2014 19:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Esterko, nie masz pojęcia... | misiak297
W sumie ta książka jest tak napisana, że ciężko mieć inne spostrzeżenia - no chyba, że wałkowanie tych samych wydarzeń w różnej wersji po prostu kogoś znudziło :)

Ekranizacja? O, chętnie kiedyś zerknę. Chociaż ja, miszcz oglądania filmów i seriali (podczas gotowania, prania i sprzątania, przeskakując co nudniejsze sceny, grający w gierki na komórce i rozmawiający z matką przez telefon w jednym czasie ew. tego samego odcinka serialu co wieczór przez kilka miesięcy, bo znakomicie mnie usypiał), obawiam się, że mogłabym nie docenić ekranizacji ;)
Użytkownik: miłośniczka 12.04.2016 09:04 napisał(a):
Odpowiedź na: [W poniższej recenzji nie... | misiak297
Misiaku, znakomita recenzja. Muszę sięgnąć po tę książkę!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: