Dodany: 09.12.2014 20:55|Autor: ejotek

Arabskie księżniczki


Jayne Amelia Larson pragęła zostać gwiazdą Hollywood. Grała już w teatrze i filmie, pisała scenariusze, dubbingowała, zajmowała się scenopisami i produkcją. Jednak największym jej marzeniem było stać się sławną aktorką, która może przeobrażać się dla milionów, może być kim zechce. Wiadomo, nie wszystkie marzenia się spełniają, a żyć z czegoś trzeba.

Jak to się stało, że ta ambitna kobieta została szoferem? Otóż pomógł przypadek - nie chciała wracać po pijanemu do domu z pewnego przyjęcia i wraz z przyjaciółką pojechała limuzyną. Po miłej pogawędce z szoferem Tyronem Jayne podjęła decyzję - na razie może wozić bogaczy po Los Angeles, a kiedy trochę podreperuje budżet, zacznie starania o spełnienie marzeń.

Po kilku miesiącach bycia szoferem bohaterka nie czuła się jednak zadowolona z tej pracy: dziwni ludzie z ogromnie zaskakującymi pomysłami, a do tego mnożące się problemy, jak choćby trudności ze znalezieniem wieczorem czystej toalety. Ale los miał dla niej niespodziankę - wszyscy w branży mówili o przyjeździe rodziny królewskiej z Arabii Saudyjskiej. Kiedy udało jej się pozytywnie przejść wszystkie etapy rozmów kwalifikacyjnych, mogła powiedzieć o sobie, że przez najbliższe siedem tygodni będzie woziła arabskie księżniczki. Już na lotnisku doznała szoku! Poszukiwała kobiet ubranych w typowe stroje zakrywające całe ciało, a tymczasem okazało się, że owszem, przyleciały i takie, ale... są to służące i nianie. A księżniczki, jak motyle wydobyte z kokonów, przeobraziły się na pokładzie samolotu i po amerykańskiej ziemi będą stąpać w szpilkach i minispódniczkach. Kolejnym wstrząsem był dla Jayne fakt, że Saudyjczycy przywieźli ze sobą ogromną ilość gotówki: podobno dwadzieścia milionów dolarów, a także wyposażenie niemal całego pałacu. Dla herbacianego serwisu został wynajęty w hotelu osobny pokój. A jeśli policzyć członków rodziny królewskiej i sztab ludzi, którzy się nimi zajmują: lekarzy, nianie, służące, sekretarki, nauczycieli, trenerów, kucharzy, masażystów i fryzjera, to naprawdę wyprawa do Beverly Hills była istną pielgrzymką. Jednak z kosztami nikt się tutaj nie liczył. Zakupy były istnym szaleństwem, nie oczekiwano reszty, wszystko kupowano wręcz hurtowo, szoferów wykorzystywano niemal dwadzieścia cztery godziny na dobę. Każda zachcianka Saudyjczyków była jak rozkaz, bowiem za drobnostkę można było pracę stracić. A chodziły słuchy o świetnej premii na koniec pobytu zacnych gości. Któż by się nie skusił?

Jayne napisała bardzo ciekawą autobiografię. Wprawdzie wplotła w nią nieco fikcji, zmieniła imiona i chronologię wydarzeń, ale tylko po to, by lektura była przyjemniejsza. Sama stwierdziła, że gdyby chciała opisać wszystkie osoby, których cechy wykorzystała w książce, byłby to niezły tłum, stąd kondensacja osób i zdarzeń.

"Woziłam arabskie księżniczki" czytało mi się naprawdę przyjemnie i płynnie. Między innymi ze względu na tematykę - światy szoferów w Ameryce oraz kobiet o różnych pozycjach z krajów arabskich nie były mi dotychczas zbyt dobrze znane. Autorka dzięki wykorzystaniu humoru, ironii, samokrytyki oraz wyobraźni wciągnęła mnie zupełnie w swoje życie w trakcie opisywanych siedmiu tygodni. Nie miałam czasu się nudzić, podobnie jak ona - jedyna kobieta-szofer saudyjskich księżniczek.

Przezabawne było dla mnie poznawanie kolejnych dni z życia kogoś, kto dostał możliwość spędzenia kilku tygodni w nowoczesnym kraju. A czas ten był wykorzystywany skrupulatnie, choć różnie w zależności od wieku i pozycji społecznej. Starsze wiekiem księżniczki poddawały się zabiegom upiększającym, młodsze robiły zakupy na miarę gwiazd Hollywood, natomiast służącym wystarczał sklep "Wszystko za 99 centów". Jakże różnie pojmowane jest szczęście...

Książka Jayne Larson znacznie przybliżyła mi relacje damsko-męskie w Arabii Saudyjskiej, zasady noszenia hidżabów oraz traktowania podwładnych. Niejednokrotnie śmiałam się czytając, były też chwile, że łzy stawały mi w oczach lub wzbierała we mnie złość. Jednak uważam, że jest to pozycja, której tytuł warto zapamiętać, by móc sięgnąć po nią we właściwym momencie - gdy najdzie nas chęć poznania obcej kultury. Zaś lekki język sprawi, że będzie to mile spędzony czas.


[Recenzja została wcześniej opublikowana na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 481
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: