Dodany: 08.12.2014 21:35|Autor: lutek01

Puchatek była kobietą! O tłumaczeniach literackich


Odbiorca świadomy, czytając dzieło autora obcojęzycznego, nieraz zadaje sobie pytanie o jakość przekładu, jego wierność czy wpływ osoby tłumacza-pośrednika na odbiór tekstu. Często pytania te pozostają bez odpowiedzi, ponieważ wymagałyby one wnikliwej analizy dzieła w języku wyjściowym i docelowym, a na to czytelnik może nie mieć czasu lub ochoty, gdyż koncentrując się na książce czy wierszu, woli przeżywać tekst, czerpać z niego wiedzę lub zwyczajnie się nim bawić, bez wchodzenia w trudne, czasami wręcz niedostępne meandry sztuki przekładoznawstwa, zaś to zagadnienie pozostawia literaturoznawcom, tłumaczom i filologom. O teorii tłumaczeń napisano już wiele, a opasłe tomiszcza czy periodyki naukowe przemawiają, jak w każdej dziedzinie nauki, chyba tylko do zajmujących się tą nauką fachowców, ewentualnie do jej pasjonatów.

I naukowcem, i pasjonatem swojej dziedziny musiał być Krzysztof Lipiński, który napisał małe dzieło "Mity przekładoznawstwa". Rzecz to jak najbardziej naukowa (zbiór esejów literaturo- i przekładoznawczych), jednak nie zniechęca zbytnią abstrakcyjnością użytej nomenklatury ani niepraktycznym, akademickim podejściem do zagadnienia. Eseje krakowskiego profesora to głównie wywody na temat przekładu literackiego, rozprawiające się z pewnymi mitami, do których odwołują się pisarze, tłumacze i czytelnicy, osądzając - czasem bez konieczniej refleksji - przekład, a które warto jeśli nie obalić, to przynajmniej podważyć. "Dubium necesse est"* - nie bez kozery pisze autor na stronie tytułowej.

Wśród problemów badanych przez profesora Lipińskiego znajdują się - jakże chętnie poruszane - kwestie dosłowności tłumaczenia i nieprzetłumaczalności tekstu, pytania o to, czy przekład może być lepszy od oryginału, czy dla tekstu istnieje jedno jedyne słuszne rozwiązanie translatorskie i wiele innych. Jest też sprawa sensowności i zastosowalności przekładu komputerowego, która ze względu na rosnącą popularność programów translatorskich wydaje się szczególnie aktualna. Jednym słowem "Mity przekładoznawstwa" to książka, w której autor stawia pytania i próbuje na nie odpowiedzieć, proponując czytelnikowi, by sam się nad tym zastanowił (np. teza, że tłumacz jest twórcą przekładanego tekstu, a nie jedynie jego odtwórcą; pytanie, czy tłumacz może ingerować w tekst, poprawiać go lub aktualizować i wiele innych).

O tym, że nie jest to jedynie pozycja naukowa i że może zaciekawić laika, zwykłego "szarego" czytelnika, stanowi garść ciekawostek; naukowych, ale podanych bardzo przystępnie i na licznych przykładach. Dowód? Proszę bardzo: profesor Lipiński bierze na warsztat arcydzieło literatury dziecięcej - "Lokomotywę" Juliana Tuwima, wiersz, który ze względu na specyficzny rytm i zagęszczenie onomatopei wydaje się nieprzetłumaczalny. Rozprawiając się z tym mitem, autor dokonuje analizy czterech (!) różnych wersji przekładu tego wiersza na język niemiecki, pokazując, do jakich zabiegów uciekli się tłumacze (w tym on sam), by oddać sens, ale i ducha utworu.

Niezmiernie zajmujący jest problem tłumaczenia "Wesela" Wyspiańskiego. Okazuje się, że adaptacja jednego z naszych najważniejszych dramatów i wystawienie go na deskach teatrów zagranicznych nie znalazło uznania. Spowodowane ma to być według profesora tym, że "Wesele" jest nośnikiem wielu kodów kulturowych - historycznych, politycznych, obyczajowych - nieprzekładalnych na inne języki, czytelnych tylko dla Polaków. Do tego dochodzi problem tłumaczenia dialektów i indywidualizacji języka poszczególnych bohaterów dramatu.

Rozprawiając o istocie tłumaczenia, Lipiński zagląda też do jednego z najpopularniejszych bodaj tłumaczeń literackich na język polski - "Kubusia Puchatka" Ireny Tuwim. Chyba każdy, kto choć raz zawitał do Stumilowego Lasu wie, jaki czar ma ta książka, jak bardzo jest plastyczna, prosta i dostosowana do możliwości percepcyjnych odbiorcy, dla którego jest przeznaczona. Wielu zgodzi się, że "Kubuś Puchatek" to arcydzieło, ale przecież znamy go z "drugiej ręki". Krzysztof Lipiński znów pochyla się nad dwoma tłumaczeniami działa A.A. Milne'a na język polski oraz nad przekładami na niemiecki i czeski. Wnioski z tej analizy są niezwykle ciekawe. Irena Tuwim stworzyła tłumaczenie piękne, ale na ile wierne? Niewielu wie, jakich zmian i ingerencji dokonała tłumaczka - na przykład zmieniła płeć sympatycznemu Misiowi (Misi?).

Niestety autor "Mitów przekładoznawstwa" nie skupia się wyłącznie na przekładzie literackim. Mówi też i o komunikacji międzygatunkowej (ciekawe, ale nie na temat), i o przemianach językowych, i o postrzeganiu świata. Pod koniec robi się bardziej naukowo - i nudno. Mimo to polecam tę książkę właśnie ze względu na opisane wyżej smaczki literackie.


---
* Dubium necesse est (łac.): wątpliwość jest konieczna; za: Krzysztof Lipiński, "Mity przekładoznawstwa", Wydawnictwo Egis, 2004, s. 5.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6934
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 26
Użytkownik: ktrya 10.12.2014 10:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Odbiorca świadomy, czytaj... | lutek01
O prawdziwej płci Puchatka dowiedziałam się z pięknego i wzruszającego filmu "Historia pewnego misia" (polecam). Nie mogłam jednak zrozumieć, dlaczego autor zmienił płeć swojemu bohaterowi, przecież niedźwiedzica była przekochana. Nie wzięłam pod uwagę rozbieżności wynikających z przekładu, a to wiele wyjaśnia.
Użytkownik: zielone-oczko 10.12.2014 11:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Odbiorca świadomy, czytaj... | lutek01
Nie, Irena Tuwim nie zmieniła płci Puchatka. Milne pisał o misiu w rodzaju męskim, używając męskich zaimków - he, him, his.
Użytkownik: lutek01 10.12.2014 12:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, Irena Tuwim nie zmie... | zielone-oczko
Ta kwestia jest trochę niedookreślona. W oryginale znajduje się fragment, w którym Krzyś wypowiada się w zawoalowany sposób na temat płci Misia. Co ciekawe, tłumaczka go opuściła. Lipiński przytacza ten fragment i ciekawie pisze na ten temat.
Użytkownik: zielone-oczko 10.12.2014 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Ta kwestia jest trochę ni... | lutek01
Domyślam się, o jaki fragment chodzi, ale moim zdaniem wcale nie świadczy on o tym, że Puchatek jest dziewczynką. Tata Milne mówi Krzysiowi, że skoro jego miś jest chłopcem, nie może nazwać go Winnie. A Krzyś na to, że wcale nie nazywa go Winnie - nazywa go Winnie-the-Poo. I faktycznie, Puchatek nigdy nie występuje w książce pod imieniem Winnie, jest albo po prostu Pooh, albo Pooh Bear, albo własnie Winnie-the-Pooh.

Żeby było jeszcze zabawniej, Tata Milne w tej scenie też nie do końca ma rację, bo imię Winnie w kontekście historii prawdziwej niedźwiedzicy wcale nie jest tak oczywiście damskie. Pełne jej imię brzmiało bowiem nie Winnifred, co jest typowym damskim imieniem, od którego pochodzi ten skrót, a Winnipeg - od kanadyjskiego miasta, gdzie zwierzę miało zamieszkać w lokalnym zoo.
Użytkownik: zielone-oczko 10.12.2014 12:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Domyślam się, o jaki frag... | zielone-oczko
Ależ wrobiłam biednego misia ;) Oczywiście Winnie-the-POOH.
Użytkownik: Aquilla 10.12.2014 13:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Odbiorca świadomy, czytaj... | lutek01
Jedno mi w tym Kubusiu nie pasuje. Spójrzcie na wersję Disneya. Mieli dostęp do oryginału, przecież to angielski. A jak dla mnie disnejowski Kubuś wybitnie jest facetem (i mówi głosem faceta - Sterlinga Hollowaya konkretnie). Czyli też to zmienili względem oryginału?
Użytkownik: ktrya 10.12.2014 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Jedno mi w tym Kubusiu ni... | Aquilla
A powiedz mi, która bajka Disneya trzyma się wiernie oryginału/źródła? Patrząc na przeróbki, by nie rzec ostrzej: zakłamań, jakie dokonuje Disney w swoich bajkach, sprawia, że nie można brać go na poważnie.

A poza tym, w oryginale jest Winnie-the-Pooh, więc tu znowu leży kwestia przekładu :)
Użytkownik: ktrya 10.12.2014 14:25 napisał(a):
Odpowiedź na: A powiedz mi, która bajka... | ktrya
Cofam uwagę o przekładzie, skoro mówisz, że w oryginale głos podkłada facet.
Użytkownik: Aquilla 10.12.2014 14:37 napisał(a):
Odpowiedź na: A powiedz mi, która bajka... | ktrya
Robi przeróbki, ale po raz pierwszy zmienił płeć i to w momencie, kiedy u nas się zmieniła?

Zresztą cytat z oryginału:

But his arms were so stiff ... they stayed up straight in the air for more than a week, and whenever a fly came and settled on his nose he had to blow it off. And I think – but I am not sure – that that is why he is always called Pooh.

https://books.google.pl/books?id=xY4BAQAAQBAJ&pg=P​T19&lpg=PT19&dq=But+his+arms+were+so+stiff+...+the​y+stayed+up+straight+in+the+air+for+more+than+a+we​ek,+and+whenever+a+fly+came+and+settled+on+his+nos​e+he+had+to+blow&source=bl&ots=7h1JTMs98e&sig=8BId​Ufi622dpGdeQ74Q9kA91qCM&hl=pl&sa=X&ei=ikyIVNCVDJTv​aMmCgJgI&ved=0CD4Q6AEwBA#v=onepage&q=But%20his%20a​rms%20were%20so%20stiff%20...%20they%20stayed%20up​%20straight%20in%20the%20air%20for%20more%20than%2​0a%20week%2C%20and%20whenever%20a%20fly%20came%20a​nd%20settled%20on%20his%20nose%20he%20had%20to%20b​low&f=false

Widzę tam "his" i "he"
Użytkownik: ktrya 10.12.2014 16:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Robi przeróbki, ale po ra... | Aquilla
A już myślałam, że interpretacje relacji Puchatka i Prosiaczka w oryginale nie miałyby uzasadnienia, że to wytwór tylko polskiego społeczeństwa. ;)

A Disney'owi i zmiana płci też pewnie kiedyś się zdarzyła. ;)
Użytkownik: misiak297 11.12.2014 21:21 napisał(a):
Odpowiedź na: A powiedz mi, która bajka... | ktrya
Te przeróbki Disneya.. Ta masakra dokonana na Małej Syrence czy Katedrze Marii Panny w Paryżu... Jak sobie to przypomnę, to mnie ciarki przechodzą:)
Użytkownik: Zbojnica 11.12.2014 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Te przeróbki Disneya.. Ta... | misiak297
A ja tam lubię Disneya, uwielbiam jego cukierkowość, pięknych bohaterów, historie, które dobrze się kończa. No i muzykę, cudowna!
Użytkownik: misiak297 11.12.2014 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja tam lubię Disneya, u... | Zbojnica
Muzyka jest cudna, ale w społeczeństwie wyrabia się przekonanie, że syrenka została z księciem, a Esmeralda wcale nie została powieszona:)
Użytkownik: Zbojnica 11.12.2014 22:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Muzyka jest cudna, ale w ... | misiak297
Pytanie, co tu winien Disney, a co sami jego odbiorcy;-) Mi obejrzenie Dzwonnika nie przeszkodziło w sięgnięciu po Katedrę. I nie tylko mi:-). Wiem, czego się spodziewać po bajkach Disneya, i naprawdę mi to odpowiada.Tyle jest brzydoty i smutnych historii wokół...
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 12.12.2014 08:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Muzyka jest cudna, ale w ... | misiak297
A ja mam takie pytanie - skoro Syrenka jest w (dolnej) połowie rybą, to pewnie składa ikrę/skrzek. Po co jej więc kobiecy atrybut(y) ssaków?? ;)
Użytkownik: aleutka 10.12.2014 14:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Jedno mi w tym Kubusiu ni... | Aquilla
Niczego nie zmienili, przynajmniej pod wzgledem plci. W oryginale w calej ksiazce Kubus jest nazywany he czyli on. To ze ma na imie Winnie o niczym w ogole nie musi swiadczyc, dla Krzysia imie plci nie okresla, co u angielskiego dziecka jest w pelni zrozumiale, bo przeciez w angielszczyznie wiele imion nie ma okreslonej przynaleznosci plciowej.
Użytkownik: lutek01 10.12.2014 15:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Odbiorca świadomy, czytaj... | lutek01
No dobrze, biję się w piersi. Lipiński nie pisze dosłownie, że Misiowi zmieniono płeć, jedynie daje do zrozumienia, że kwestia płci jest niedookreślona. Między innymi dlatego w nowym polskim przekładzie Puchatka zamieniono na Fredzię Phi-Phi. Milne pozostawił płeć misia do interpretacji czytelników i tłumacze faktycznie też tej interpretacji dokonali, bo musieli.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 10.12.2014 15:16 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobrze, biję się w pie... | lutek01
Mogli mu dać Jan Maria, też by niedookreślone było ;p Albo Jarema/Żegota/Jaksa - zorientowani historycznie by wiedzieli, że to męskie, a pozostali myśleli, że żeńskie i też by na to wyszło ;)
Użytkownik: hburdon 11.12.2014 02:17 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobrze, biję się w pie... | lutek01
Mnie się wydaje, że tam nic nie jest niedookreślone. Zaraz na pierwszej stronie jest:

„Kiedy pierwszy raz usłyszałem, jak [on] ma na imię, powiedziałem:
– A ja myślałem, że to chłopiec?
– Ja też – powiedział Christopher Robin.
– Więc nie możesz go nazywać Winnie.
– I nie nazywam.
– Ale powiedziałeś...
– On nazywa się Winnie-ther-Pooh. Nie wiesz, co znaczy "ther"?”

Może i przekład Tuwim jest uroczy, ale ja jej nie potrafię wybaczyć, że potraktowała tę książkę z taką swobodą, omijając całe fragmenty.
Użytkownik: Czajka 11.12.2014 19:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie się wydaje, że tam n... | hburdon
Uroczy to nie jest trafne określenie, moim zdaniem. Moim zdaniem tłumaczenie Ireny Tuwim jest trafne. Bez zgrzytów się przyjęło po polsku. Dlatego nawet nie mam żalu o ten ominięty fragment, on niczego nie wnosi. Dwuznaczność jest tylko po angielsku.
Wiadomo natomiast, że w ZOO była niedźwiedzica - można iść tym tropem. Jeżeli się chce. :)
Użytkownik: lutek01 11.12.2014 20:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Uroczy to nie jest trafne... | Czajka
A ja właśnie uważam, że jest uroczy.
Nie wiem, czy świat wykreowany przez Millne'a w Winnie the Pooh jest tak piękny i czarowny (nie znam oryginału), ale ten w Kubusiu Puchatku taki właśnie jest. Pewnie więcej by się znalazło takich "grzeszków tłumaczeniowych" w Kubusiu Puchatku. Dla mnie Irena Tuwim wykreowała(?)/oddała(?) świat Stumilowego Lasu, postacie, sceny w sposób iście poetycki. A przecież poezji też nie tłumaczy się dosłownie. Ta książka ma niezwykły klimat, ale ja nie odpowiem na pytanie, czy ten klimat stworzył Millne czy Tuwim. Znów pojawia się pytanie, na ile tłumacz jest "współautorem" dzieła.
Użytkownik: Czajka 11.12.2014 20:31 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja właśnie uważam, że j... | lutek01
Kubuś ma wiele poziomów i oczywiście na jednym z nich jest uroczy. Podejrzewam, że w oryginale też. Właśnie czytam po angielsku, ale dopiero jestem w trzecim rozdziale.
Natomiast i w przekładzie jest ironiczny, jest smutny i (jak powiedziała na ostatnim łódzkim spotkaniu Anitra) jest przygnębiający.
Uważasz, Lutku miły, że Kłapouch moczący ogon w zimnej wodzie, bo nikt mu nie powiedział, że już nie musi, jest uroczy? Że Królik, który uważa się za najmądrzejszego jest uroczy? A Prosiaczek, który zmaga się z różnym skutkiem ze swoimi lękami, jest uroczy?
Czytałam kilka książek o Puchatku i jakoś nigdy nie zdarzyło mi się krzyknąć - jak to? Przecież Kubuś jest tak uroczo żółciutkim misiaczkiem. No, może u Disneya.
Oczywiście pomijam tu dosłowność. Mówię o tym, ze Kubuś, jestem przekonana, nie został w tłumaczeniu okaleczony.
Użytkownik: lutek01 11.12.2014 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Kubuś ma wiele poziomów i... | Czajka
Kubuś Puchatek ma warstwę dla dzieci i dla dorosłych.
Warstwa dla dorosłych jest świetna, bo zawiera archetypy - archetyp nadopiekuńczej mamuśki, człowieka wiecznie zaaferowanego i zajętego, niesfornego młodzieniaszka, który uwielbia zabawy, wiecznego pesymisty itd. Jest to też w jakiś sposób urocze, bo czasami możemy się przejrzeć w nich jak w lustrze. Jednak pisząc, że książka jest urocza, mam na myśli przede wszystkim warstwę dla dzieci - wykreowany świat, pełen przygód i nieznanych mieszkańców, ale jednak bezpieczny i taki, jakiego potrzebują dzieci. Kubuś jest dla mnie uroczy, bo aura Stumilowego Lasu jest mimo tego wszystkiego, o czym piszesz, wspaniała. Niewiele było książek w moim dzieciństwie, w których wyimaginowane krainy potrafiłem aż tak wejść i dobrze się tam czuć.

Swoją drogą zabawiłem się kiedyś w taką zabawę, która polegała na przyporządkowywaniu różnych osób (znajomi, rodzina) kubusiowym archetypom. Wyszło mi, że ja sam jak nic jestem Królikiem. Porozglądaj się wokół, czyż nie ma tam takich prosiaczków, sów przemondżałych czy tygrysków?
Użytkownik: Czajka 13.12.2014 20:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Kubuś Puchatek ma warstwę... | lutek01
Tak, typy już mam dawno poprzydzielane - ja jestem skrzyżowaniem Kubusia z Prosiaczkiem.
A skoro już była mowa o zmianie płci, to faktycznie - Irena Tuwim zmieniła płeć Sowie. W oryginale jest Sów Przemondżały.
Użytkownik: Marylek 13.12.2014 22:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, typy już mam dawno p... | Czajka
Hehe, mnie też kiedyś wyszedł Królik. Zdaje się, że chciałam coś zmienić, ale nie wiem, czy nie byłam zbyt zabiegana...
Użytkownik: Klosterkeller 26.12.2015 10:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Odbiorca świadomy, czytaj... | lutek01
Znakomitym przykładem manipulacji tłumacza jest książka "Chłopcy z Placu Broni" - nie dość, że tytuł inny, to znaczące modyfikacje treści. Np. chłopcy nie bawili się w Czerwonoskórych (Indian), ale w Garibaldczyków.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: