Pierścień, tiara i pistolety
Ostatnia powieść Maria Puzo, nosząca tytuł „Rodzina Borgiów”, wydaje się mieć dość banalnie postawioną hipotezę: rodzina Borgiów jest pierwszą istniejącą na świecie mafią.
Prawdopodobnie banał ten, spowity w kilka barwnych opisów XV-wiecznego Rzymu, mógłby stać się powieścią jak wiele innych. Jednak za stworzenie rysu jednego z najznamienitszych rodów ówczesnej Europy zabrał się Puzo. Jeden z tych pisarzy, którzy samą charakterystyką postaci potrafią przyprawić o dreszcz na plecach.
Najciekawsza w powieści jest gradacja uczuć w stosunku do głównego bohatera, kardynała Rodriga Borgii. Uosobienie najgorszych ludzkich cech: nienawiści, chciwości, próżności, pychy, intryganctwa, kłamstwa, bezbożności i obłudy z każdą chwilą podświadomie intryguje. Ten zepsuty człowiek zaczyna nas pociągać i fascynować. Z każdym słowem boimy się to powiedzieć, ale chcemy choć przez chwilę być, stać się kardynałem Borgią.
Malowniczy fresk historyczny, wpleciony w realia renesansowych Włoch, oparty jest na prawdziwej historii rodziny Borgiów, która bez zbędnego ceremoniału władała całym Rzymem i zależnymi od stolicy miastami.
Kulminacyjny moment opowieści przypada na rok 1492, kiedy kardynał Rodrigo Borgia zostaje wybrany papieżem Aleksandrem VI. Dramatyzm sytuacji polega na tym, że jego pobudki nie mają nic wspólnego z duchową walką o chrystianizację Europy. Papieżem kieruje prywata oraz chęć posiadania władzy i bogactw. Całości demonicznego rysu postaci dopełniają kolejne czyny, których kardynał dopuszcza się, aby osiągnąć cel.
Osią działań i oczkiem w głowie papieża są jego dzieci (!). Na pierwszy rzut oka działania papieża związane z potomstwem wydają się jawną bezczelnością. Bo nie lada odwagą było zapraszanie własnych dzieci do Watykanu, po odprawieniu niedzielnej mszy w Bazylice świętego Piotra. W owych czasach dzieci księży przedstawiano jako bratanków i siostrzenice, a Aleksander VI postanowił zaznajomić pociechy z arkanami swojej „pracy”.
Czyny i słowa papieża nie kryły faktu, że jego dzieci, Juan, Jofre, Cezar i Lukrecja, są trybami w machinie dążenia do ostatecznego celu. Naznaczona grzechem miłość do dzieci sprawia, że każde z nich ma w osobowości odmienne pierwiastki zła. Juan jest człowiekiem niezwykle słabym i pozbawionym charakteru. Cezar, mimo że za nakazem ojca zostaje kardynałem, woli być żołnierzem niż duchownym. Lukrecja, związana z wybranym przez ojca na jej męża Giovannim Sforzą, realizuje podstępny plan - jej intryga opiera się na próbie otrucia męża.
Magia powieści opiera się na tym, że czytelnik, który nie lubi pozycji historycznych wcale nie poczuje, że takową czyta, natomiast pasjonat tego gatunku literackiego nie zawiedzie się. Bardzo ciekawie wplecione w historię rodziny zostały takie postaci jak Machiavelli, Savonarola czy Sforza.
Tempo akcji powieści jest intrygujące. Fakty, osoby i wydarzenia, choć zawiłe, przy odrobinie koncentracji tworzą intrygującą całość. Niezwykle podniecający jest fakt, że Puzo w zasadzie nawet nie próbował ubarwiać opisywanej historii. Jedynie ubrał fakty historyczne w odpowiednie słowa i poukładał w logiczną całość.
Smutne jest tylko to, że Puzo nie ukończył swojego dzieła. Zmarł przed jego wydaniem, a dokończenia „pracy życia” Puzo podjęła się jego wieloletnia partnerka, Carola Gino.
Na koniec wypada mi przestrzec przed oglądaniem filmu zanim przeczyta się powieść. To wizualny historyczny bełkot, nikczemnie podszywający się pod adaptację powieści i przykład, jak można źle zrobić film na podstawie rewelacyjnej książki.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.