Dodany: 02.12.2014 15:26|Autor: Popkulturka

Książka: Ostatni bastion
Currie Evan

1 osoba poleca ten tekst.

"Ostatni bastion", część 1


"Odyseja" wyrusza w kolejną misję dyplomatyczną do świata Priminae, tymczasem okręt Bloku Wschodniego, udając się w przeciwną stronę, odkrywa świat zdominowany przez wroga. Wracając do domu zdradza lokalizację Ziemi. Teraz Terranie muszą połączyć siły, aby zorganizować obronę przed zagrażającą im armadą.

Trzecią część przygód załogi statku "Odyseja" czyta się identycznie jak poprzednie - czyli bardzo szybko i przyjemnie. Akcja zaczyna się od pierwszej strony i potem już tylko przyśpiesza. Tym razem w grę wchodzą kolejne jednostki ziemskiej floty - najbardziej bawi spojrzenie na wrogość i podejrzliwość potęg militarnych Konfederacji i Bloku Wschodniego, z których każda opracowała własny sposób podróżowania do gwiazd i własną broń. Czy faktycznie w obliczu nowych możliwości eksploracji kosmosu planetę będzie reprezentować kilka potęg? Jeśli określić "Odyseję" jako okręt potężny, to aż strach sobie wyobrazić, co mogłyby oba supermocarstwa zbudować, dzieląc się wiedzą techniczną.

Do tej pory mogliśmy głównie obserwować zachowania załogi "Odysei", jej jednostek oraz statków Priminae. Generalnie autor ograniczał się do pokazania obiektów wojskowych jako miejsca akcji. Tutaj jest inaczej. Mamy możliwość obserwowania wydarzeń oczami nie tylko ludzi i Drasinów, lecz również trzeciej strony - tajemniczego Imperium, które do tej pory sterowało wydarzeniami z drugiego planu.

W większości powieści i produkcji sci-fi zajmujących się w XXI wieku kontaktami z obcymi rasami traktuje się je jako tajemnicę głęboko ukrywaną przez opinią publiczną. Tym razem Currie wspiął się na wyżyny, ujawniając w dramatyczny sposób istnienie innych cywilizacji we wszechświecie. Spojrzenie na zmieszanych ludzi, obserwowanie ich reakcji, gdy w gruzach legł ich światopogląd - bezcenne. Tworzenie nowych postaci idzie autorowi coraz lepiej.

Uwzględniając błędy z poprzednich tomów, znalazłem bardzo mało wad w tej części. Nieprawdopodobna jest akcja, która nie zwalnia ani na chwilę, aby dać wytchnąć czytelnikowi. Do tego angażowanie coraz większych hord wrogów, którzy przepadają w czeluściach kolejnych kul ognia - to już nie pojedyncze okręty czy flotylle złożone z dziesiątek okrętów, to tysiące. Przypomniał mi się horror "Martwica mózgu", który można było oglądać tylko podłożywszy uprzednio pod telewizor miskę na wyciekającą z ekranu krew. Tu było podobnie - powinienem ustawić pojemnik na odpadki po zniszczonych statkach wroga.

Warto sięgnąć po tę pozycję. O ile w poprzednich tomach akcja rozkręca się powoli - tutaj jej tempo rośnie w tempie wykładniczym. Od książki nie można się oderwać, a jej niewielka jak na powieść s.f. objętość sprawia, że czyta się ją z zainteresowaniem i szybko. Widać wyraźnie, że Currie odnalazł się idealnie w roli pisarza. Początkowo miotał się nieco, przebierając w stylach. W drugiej części pojawiły się odwołania do nauki (Kardaszew, Dyson), teraz nie ma ich tak dużo, ale podstawy działań autor stara się podpierać naukowo, co sprawia, że "Odyssey One" jest solidną pozycją z gatunku science fiction i military s.f.

I oczywiście finał. Tak… finał zapiera dech w piersiach i wprowadza nowe wątki. Zostawia więcej pytań niż udziela odpowiedzi. A przecież to dopiero początek.


[tekst pochodzi z mojego bloga]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 628
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: