Dodany: 27.07.2009 20:30|Autor: norge

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Szkice piórkiem
Bobkowski Andrzej

5 osób poleca ten tekst.

„Patrzeć, wchłaniać, zapamiętać...” [1]


Mnóstwo ludzi, niekoniecznie zawodowych pisarzy, pisało i nadal pisze dzienniki, pamiętniki, wspomnienia. Większość tego typu twórczości pozostaje w szufladzie, nieliczne egzemplarze wydawane są drukiem, a już na palcach jednej ręki można policzyć takie, które uważa się za dzieła literackie.

O Andrzeju Bobkowskim usłyszałam niedawno, właśnie tutaj, w BiblioNETce. Z wykształcenia był ekonomistą, doskonale pływał i jeździł na rowerze, uwielbiał modelarstwo. Intelektualista, znał biegle kilka języków. Europejczyk „pełną gębą”. Paryż 1940 roku stanowił dla niego przystanek w drodze na posadę attaché handlowego w Argentynie. Miał zaledwie 26 lat, kiedy zaczął prowadzić swój dziennik, wydany wiele lat później pod tytułem „Szkice piórkiem”. Pomimo, iż literatura nigdy nie była jego życiowym powołaniem, wojenne zapiski Bobkowskiego są jednym z najbardziej fascynujących pamiętników XX wieku.

Trwa najstraszliwsza z wojen, dawny świat rozpada się na kawałki. Opętana brutalną przemocą i ogarnięta chaosem Europa wydaje się ostatnim chyba miejscem na ziemi, gdzie można by poczuć się szczęśliwym. A jednak... Korzystając z zamieszania ewakuacji podczas masowej ucieczki Paryżan przed niemiecką okupacją, Bobkowski urządza sobie wielką, rowerową włóczęgę. Przemierza niemal całą południową Francję, a dokładniej odcinek z Carcassonne do Paryża. Nie spieszy się. Patrzy, wchłania, zapamiętuje... Dyskutuje z napotkanymi ludźmi, zwiedza, na targach staroci kupuje książki, zdobywa żywność. Po drodze nie tylko zachwyca się przyrodą i krajobrazami, ale również bierze aktywny udział w przeżywaniu wszystkiego, co wokół. Jeśli to Morze Śródziemne lub jakiś zapuszczony staw - to w nich pływa. Jeśli Alpy czy Paryż – to oglądane z siodełka roweru. Wieczorami czyta, patrzy w gwiazdy i skrzętnie notuje swoje wrażenia. Przeżywa najszczęśliwszy okres w swoim życiu wykorzystując okazję, aby nasycić się wolnością i chaosem, wśród którego musi sobie radzić. Pisze: „Poczułem najdokładniej, że los pozwolił mi wyciągnąć jakąś olbrzymią wygraną i że trzeba cenić każdą minutę. Magazynuje je. Pełne, okrągłe, pachnące minuty i godziny. [...] Cały balast myśli w normalnych warunkach, balast przyszłości odpadł. Najważniejsze jest TERAZ i trzeba się nie bać wyssać to TERAZ do końca, potem odrzucić i zastanowić się, jak by następne TERAZ wykorzystać” [2].

Dzienniki zawierają kapitalne fragmenty o Francji i Francuzach, którzy Bobkowskiego wyraźnie fascynują. Jednym pociągnięciem pióra potrafi ubrać w słowa ich skomplikowany system wartości, przekonań, wielowiekowych doświadczeń, a przy tym uniknąć stereotypów czy karykaturalizmu. Wspaniale pisze o Polsce, o nazizmie i bolszewizmie, o sztuce i przyrodzie, o ideologii, pracy i własności, ale gdyby wszystko to głębiej zanalizować, centralnym problemem „Szkiców piórkiem” jest wolność, taka szeroko rozumiana, aż do wolności umierania włącznie. „Wierzę w koty i w rum, i w słońce i w zielone drzewa, i wolność. Chcę mieć prawo zdechnąć z głodu, jeśli sobie nie dam rady. I żyć - na litość boską, żyć trochę tak jak mnie się podoba, a niekoniecznie tak, jak podoba się jakiejś zas... ideologii” [3].

Nie ma w dziennikach Bobkowskiego przeświadczenia, że wojna to wielki koniec świata. Mimo, że emocjonalnie przeżywa klęskę Francji, czując się niemal jak jej „zawiedziony kochanek”, a i późniejsze fragmenty zestawiające powstanie i wyzwolenie Paryża z Powstaniem Warszawskim są dramatyczne, to jednak udało mu się uniknąć patosu, płaczu nad historią, załamywania rąk. Pod tym względem jest to ewenement w literaturze polskiej. Z każdej strony przebija radość pisania i radość życia. Rezultat? Naruszając głęboko zakorzenione tabu Bobkowski zostaje skazany na „literacką śmierć” przez przemilczenie. Nie wydaje się go nawet w tzw. drugim obiegu, gdyż tak o wojnie w Polsce „się” nie pisze.

Obdarzony zdumiewającą intuicją i przenikliwością daleko wykraczającą poza przeciętną, nie daje się nabrać na nowe prądy myślowe i błyskotki. Niektórzy mają mu nawet za „złe” iż niemal wszystkie przepowiednie się sprawdzają. Ba, suponują, że Bobkowski mógł jakieś fragmenty potem podopisywać. Bo i też jego zdolność przewidywania jest niesłychana! Na przykład to zdanie: „Jedną z przyczyn, z powodu której kiedyś komunizm rozleci się w pył, będzie to, że upowszechni on pewne potrzeby, nazywając je elementarnymi, i nie dając z drugiej strony możliwości zaspokojenia ich” [4].

Jedyna rzecz, która mnie w książce drażni, to coś w rodzaju osobistego pojedynku autora z polskością. Nie chodzi mi o wspomnienia dusznej atmosfery przedwojennej Polski, albo nawet o uwagi typu: „Jest w nas coś dziwnego – jakaś przedziwna mieszanina bohaterstwa, szlachetności, samozaparcia, a równocześnie hołoty” [5]. Jednak jest mi przykro, kiedy czytam bardzo ostre, miejscami szydercze uwagi Bobkowskiego-emigranta o Polakach przebywających we Francji, o tym, jak tych swoich rodaków unika, jak celowo wyolbrzymia ich głupotę, ciemnotę, kłótliwość i cwaniactwo.

„Szkice piórkiem” gorąco polecam, choć mam świadomość, że nie wszystkim będą się podobać, bo nie jest to żadna „lekka lekturka”. Dla mnie książka ta okazała się lepsza od każdej powieści historycznej, bardziej poruszająca, bardziej ludzka i o wiele więcej mówiąca. Oczarowała mnie błyskotliwość autora, precyzja sformułowań, otwartość i jasność języka, malarskość opisów. Przez kilka dni nie mogłam się od tego grubego tomiszcza oderwać.

[1] Andrzej Bobkowski, "Szkice piórkiem", Wydawnictwo CiS, Towarzystwo Opieki nad Archiwum Instytutu Literackiego w Paryżu, 2007, s. 19
[2] Tamże s. 70
[3] Tamże s. 418
[4] Tamże s. 453
[5] Tamże s. 273

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9938
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 28.07.2009 17:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnóstwo ludzi, niekoniecz... | norge
Uwielbiam dzienniki i osobiste notatniki pisarzy. Na "Szkice piórkiem" już sobie od jakiegoś czasu ostrzę zęby, choć dotąd bez szczególnej determinacji; ale Twoja recenzja utwierdza mnie w przekonaniu, że muszę to choćby spod ziemi wytrzasnąć!
Użytkownik: bogna 01.08.2009 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnóstwo ludzi, niekoniecz... | norge
Dzięki za recenzję bardzo zachęcającą do przeczytania tej książki :-)))
Użytkownik: Nemrod 10.08.2009 13:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnóstwo ludzi, niekoniecz... | norge
Bardzo dobra recenzja.
Muszę przyznać, że książka Bobkowskiego budzi we mnie sprzeczne emocje. Z jednej strony sam autor, jego podejście do życia wydają mi się jak najbardziej sympatyczne. Niektóre jego przewidywania jak słusznie zauważyła Diana szokują celnością. Wydaje się, że niektórych faktów nie dało się po prostu wówczas przewidzieć. Bobkowski jednym celnym zdaniem potrafił "zaczarować" rzeczywistość by "stała się" wedle jego sądów. Z drugiej strony "Szkice piórkiem" są od pewnego momentu... męczące. Po pewnym czasie poglady autora na większość rzeczy są nam znane. Niezwykle ciekawe, odkrywcze i oryginalne, ale jednak znane i na nowo powtarzane. Można pomijać całe fragmenty, a wtedy to co zostanie jest nudnawe: że gdzieś pływał,że pojechał na rowerze, napił się z tym lub owym. Według mnie lektura wspaniała w dygrsjach i fragmentach, ale jako całość ciężkawa.
Użytkownik: Nulka 18.08.2009 20:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnóstwo ludzi, niekoniecz... | norge
"Szkice piorkiem" to moja ukochana, kultowa ksiazka. Pojawila sie w moim zyciu we wlasciwym momencie, wtedy gdy jej najbardziej potrzebowalam. Bobkowski to ktos, kto pokazal mi jak zyc w tym momencie, jak zycie polykac jednym haustem, jak zauwazac piekno tego, co nas otacza (nawet jesli to piekno nie jest wcale takie oczywiste). Intensywnosc jego przezyc w czasie tej "wycieczki" rowerowej zupelnie mnie pochlonela. Bylam tam razem z nim. Ta ksiazka jest wlasnie o intensywnym przezywaniu wszystkiego.
Zdaje sobie sprawe, ze Bobkowski nie byl latwym czlowiekiem w codziennym zyciu (fascynujacy temat: zony slawnych pisarzy!!!) i zycie jakie sobie po wojnie "zafundowal" nie bylo moze wyborem popularnym, a w opinii mu wspolczesnych wybor ten budzil conajmniej zdziwienie, ale on wybral wolnosc, wolnosc od stereotypow, naciskow, pomyslow na zycie pochodzacych od innych ludzi.Chcial oddychac pelna piersia. Bylo mu bardzo ciezko, ale to do czego doszedl w swoim zyciu zawdzieczal tylko sobie, swojej ciezkiej pracy, swojemu poswieceniu. Czy nas na to stac?
Użytkownik: jakozak 07.03.2015 20:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnóstwo ludzi, niekoniecz... | norge
Nie wiem, co z tym fantem zrobić. Do prawie połowy książki, czyli do jakichś 240 stron byłam zachwycona. Gotowa byłam stawiać piątkę. Jedynym minusem było używanie przez autora niemieckich zdań, które nie zostały przetłumaczone. A ja niemieckiego nie znam.
A teraz? Nuży mnie, ziewam, czytam na ukos, nie potrafię się skupić. Powtarzalność tych samych osądów, wynurzeń i sytuacji, przeplatana ocenami oglądanych sztuk, filmów, ocenami muzyki po prostu nuży. Czy to minie? Czy książka już do końca będzie taka?
A jeśli ją zostawię i nie doczytam, to jak mam ją ocenić?
Użytkownik: Pok 07.03.2015 20:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, co z tym fantem... | jakozak
Ja dałem 5, ale pierwszą połowę też oceniam znacznie wyżej. Później książka traci sporo ze swego uroku. I tak jest zdaje się do końca, o ile dobrze pamiętam.
Użytkownik: jakozak 07.03.2015 20:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja dałem 5, ale pierwszą ... | Pok
To niedobrze. Już ją odłożyłam na chwilę. Przeczytałam w międzyczasie inną książkę. Myślałam, że chętnie do Bobkowskiego wrócę, ale nie mam ochoty. Chyba przeczytam sobie jeszcze coś innego. A potem zobaczę.
Użytkownik: jakozak 13.06.2015 09:15 napisał(a):
Odpowiedź na: To niedobrze. Już ją odło... | jakozak
Trzeba dokończyć co się zaczęło:
Doczytałam do końca. Książka zaczęła być znowu interesująca. Ten środek tylko był przymulasty. Oceniłam na cztery.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: