Dodany: 30.11.2014 13:50|Autor: Xapax
O tym jak Gaiman przywrócił mi wiarę w to, że komiks o superbohaterach może być świetną lekturą
Lubię komiksy. Jest z nimi tylko jeden problem: prawdziwe perełki rzadko wynurzają się spomiędzy przeciętnych czytadeł. Choroba przeciętności, przez długie lata doskwierała komiksom Marvela. Przyczyna jak zwykle była banalna - to co popularne, rzadko jest nowatorskie i kreatywne. Na szczęście w czasie kryzysu, wśród twórców Domu Pomysłów pojawił się Neil Gaiman. I sprezentował nam
1602: Tom 1 (
Gaiman Neil,
Kubert Andy)
Alternatywne światy nie były dla Marvela nowością. Ale umiejscowienie historii wypełnionej znanymi nam superbohaterami w 1602 roku okazało się genialnym posunięciem. Jeszcze lepsze okazało się zakończenie pierwszej opowieści z tego uniwersum, które łączyło je z pierwotnym światem Marvela, jednocześnie pozostawiając furtkę do kontynuowania historii w alternatywnej przeszłości.
Gaiman jest świetnym autorem. Stworzył komiks inteligentny, z zadziwiająco małą dawką "superbohaterstwa w superbohaterach". Jednocześnie nie ulega wątpliwości, że postacie z XVII wieku są podobne charakterologicznie do swoich odpowiedników żyjących 400 lat później.
Wielką atrakcją komiksu jest pomysłowe wprowadzanie znanych postaci na karty opowieści (Thor, Magneto, Kapitan Ameryka) oraz budowanie napięcia wokół odkrywania przez superbohaterów swoich nowych mocy (Hulk, Spider-Man). Jedyne czego może brakować miłośnikom uniwersum Marvela to brak Wolverine'a (świadomy wybór Gaimana, który bazował na pierwotnym składzie drużyny X-Men), ale bogactwo i złożoność psychologiczna innych postaci w pełni ten brak rekompensuje.
"1602" ma jeszcze jedną zaletę. Z czystym sercem można polecić go osobom, które lubią SF, ale niekoniecznie czytują komiksy. Dzieje się tak dlatego, że w tym wypadku ilustracje tylko wzbogacają treść - warstwy wizualna i merytoryczna są jednakowo ważne. Tak naprawdę da się przeczytać ten komiks nie oglądając rysunków - chociaż utracimy wtedy niewątpliwą ucztę dla oczu, bo technika zastosowana przez Andy'ego Kuberta daleka jest od prostych komiksowych obrazków.
Zdecydowanie polecam "1602" i czekam na kolejne opowieści z tego świata ("Czwórka z Fantasticka" była już wydana w naszym kraju).
Moja poprzednia czytatka:
Dlaczego długie serie tracą jakość albo dlaczego przestałem fotografować akty.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.