Dodany: 15.11.2014 12:26|Autor: Marioosh

Książka: Dobry brat, zły brat
Rönkä Matti

1 osoba poleca ten tekst.

Spadek z wysokiego konia


Dziennikarze muzyczni oceniając dyskografie wykonawców często zauważają, że najważniejszy wcale nie jest debiut, ale druga płyta. Taka sama sytuacja pojawia się w rozgrywkach ligowych – dla drużyny awansującej o klasę wyżej najtrudniejszy nie jest pierwszy sezon, ale drugi. I tę samą zasadę można odnieść do literatury – niestety, druga książka Mattiego Rönki, „Dobry brat, zły brat” okazała się niewypałem, co jest o tyle przykre, że jego debiut, „Mężczyzna o twarzy mordercy” był, przynajmniej moim zdaniem, rewelacyjny.

Dlaczego ta książka jest porażką? Przede wszystkim jest zwyczajnie nudna i jałowa, autor zamiast skupić się na jednym wątku wprowadza co chwilę nowe i po kilku stronach je pozostawia. Główny temat książki to poszukiwanie przez Viktora Kärppę źródła dostaw do Helsinek nowego, śmiertelnie groźnego narkotyku. Temat ten jednak traktowany jest mocno po macoszemu, gdyż pojawiają się inne. W „Mężczyźnie...” Rönkä zastosował ten sam manewr, ale tam sceny z matką albo opisy snów może były lekko jałowe, ale w pewien sposób rozładowywały napięcie, a poza tym tworzyły pewien klimat, tu zaś niektóre motywy są po prostu „puste”, wprowadzone nie wiadomo po co. Na początku Kärppä jest oskarżony o sprowadzanie dla fińskich narciarzy hormonów, ale nic z tego nie wynika. Za chwilę w życiu bohatera pojawia się Helena, zdradzana mężatka, i tak nijako jak się pojawia tak samo znika. Wkrótce też dzwoni ojciec narzeczonej bohatera (przebywającej na studiach w USA) i informuje, że ma raka... Tymczasem groźny narkotyk szaleje w Helsinkach i zabija młodych ludzi. I w końcu Kärppä ustala tożsamość dilera, ale jest to scena tak rozpaczliwie banalna, że po prostu opadają ręce.

Naprawdę wielka szkoda, że Matti Rönkä tak spalił tę książkę. A może po entuzjastycznej recenzji debiutu moje oczekiwania wobec niej były zbyt duże? Inna też sprawa, że w debiucie autor chyba „sprzedał nam” zbyt wiele: i Viktor Kärppä był scharakteryzowany dość szczegółowo, i opis półświatka na pograniczu fińsko-rosyjskim był jakoś bardziej wiarygodny. Tutaj zaś niewiele już było do dodania i w efekcie dostaliśmy książkę pozbawioną nastroju i napięcia. Czyżby więc Matti Rönkä okazał się obiecującym pisarzem jednej książki?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 418
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: