Dodany: 03.11.2014 14:11|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Myszy, ludzie i znużenie


Chyba jakiś zły moment miałem na czytanie tego, bo zbytnio nie (za)chwyciło.

Znów wrażliwość społeczna, dołujące losy upośledzonych społecznie, tragedia wynikła z tego, że "możni" zbyt mało się troszczą. Ale jakieś to nieprzekonywujące - taka pochodna "Chaty wuja Toma". Dodatkowo wodolejstwo słowne - minimalistyczna akcja gna na łeb, na szyję przez dmuchany ryż dialogów.

Ja rozumiem, że książka prosi się o metaforyczne odczytywania hamartii bohaterów jako aluzji do kondycji człowieka w ogólności. Ja wiem, że należałoby zauważyć, że wszyscy w powieści próbują znaleźć kogoś, kto ich usłyszy. I także rzuca się w oczy mitomania i myślenie życzeniowe bohaterów. A i oczywiście możliwa byłaby dyskusja o odczytywaniu tytułu (np. że ludzi także można podzielić na "myszy" i "ludzi", gdzie ci pierwsi z trudem usiłują przeżyć w niegościnnym świecie, a ci drudzy mają władzę, a owe "myszy" niszczą często-gęsto przez przypadek, albo z powodu tragicznych skutków najlepszych intencji). No ale nie, jakoś mnie ten epizod fabularny (jak bym wolał określać "Myszy i ludzi") znużył... Tak właściwie, to ocena jest AŻ 4.0, bo mimo kulejącej formy i wykonania, dysputa może zostać zbudowana na bazie dylematów zasygnalizowanych w książce.

Jako swego rodzaju "przygodówka" z tragedią w tle - jest na poziomie. W końcu nastawiony byłem dość pozytywnie, bo w pamięci pozostały mi okruchy oglądanego z 10-15 lat temu filmu z Malkovitchem. Wiele ratował jednak właśnie ten aktor.


Myszy i ludzie (Steinbeck John)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1204
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Frider 11.07.2015 10:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba jakiś zły moment mi... | LouriOpiekun BiblioNETki
No patrz, a ja nieledwie byłem (jestem) zachwycony. W pierwszej chwili pomyślałem, że większość z Twoich zarzutów odebrałem jako zalety, po głębszym namyśle z kilkoma punktami nie mogę się zgodzić w ogóle. Nie wiem czy Cię zainteresuje mój punkt widzenia, ale ostrożnie podsunę kilka uwag.
Po pierwsze nie sądzę, aby w książce kwestia (złego) troszczenia się bogaczy o ludzi ubogich była jakoś specjalnie zaakcentowana. To nie o to chodzi w tej książce. Jedni są bogaci, inni są biedni, jeszcze inni pracują i są umiarkowanie zamożni. Stan naturalny, oczywiście budzący bunt najbiedniejszych, ale w sumie społecznie zrozumiały (kwestia otwarta czy i przez kogo akceptowany).
Nie znalazłem u bohaterów powieści mitomanii, być może w różny sposób rozumiemy to słowo. Co do myślenia życzeniowego- no, nie do końca tak jest. Główni bohaterowie mniej lub bardziej udolnie (ale jednak cierpliwie i uparcie) dążą do postawionych sobie celów. George trzyma się swoich planów pomimo zrozumiałych wątpliwości. A inne „myszy”? To co nazywasz myśleniem życzeniowym ja nazywam marzeniami. Tutaj podejście zależy wyłącznie od indywidualnego. punktu widzenia.
Dla mnie ta książka jest niebywale wzruszająca. Może dlatego, że codziennie spotykam się z ludźmi w różny sposób upośledzonymi, niepełnosprawnymi i ich opiekunami. Wielokrotnie spotykam się z tak ogromną dawką miłości, cierpliwości, wyrozumiałości, że w rodzinach „normalnych” trudno to zaobserwować. Rozmowy z matką 40-letniej kobiety ( głębokie upośledzenie umysłowe, ciężka lekooporna padaczka, stałe przebywanie w łóżku, całkowite nietrzymanie moczu i kału) wciąż traktującą swoją dorosłą córkę jak małe dziecko, świadomość wyrzeczeń jakie przez całe życie była zmuszona podejmować, wiedząc , że córka nigdy tego nie będzie świadoma jest...porażająca. A „Myszy i ludzie” to właśnie taka historia, do czytania sercem, bez analitycznego zastanawiania się nad szczegółami. Aha, opiekunowie niepełnosprawnych to z reguły stoicy. Zwykle zmęczeni, prawie zawsze pogodni, w jakiś sposób pogodzeni ze swoim losem. Nigdy jednak ten stan nie występuje od samego początku – zawsze na początku jest bunt, rozpacz, pytanie: „dlaczego właśnie mnie i moja rodzinę to spotyka”. Postać George'a to świetne odwzorowanie drogi jaką musi przejść ktoś taki. Drogi uświadomienia i następnie pogodzenia się z własnymi decyzjami. Bardzo trudne, a jednocześnie wynoszące na wyższy poziom człowieczeństwa. Dla wielu niedostępne, niestety.
Spróbuj kiedyś przeczytać jeszcze raz. Mam jedną radę – odrzuć podejrzliwość. Nie szukaj jakichś podtekstów społecznych, nie analizuj prawidłowości postępowań, nie sprawdzaj prawdopodobieństwa. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 11.07.2015 14:30 napisał(a):
Odpowiedź na: No patrz, a ja nieledwie ... | Frider
Dziękuję za tę wypowiedź. Niestety - chyba jedyne, co mogę w tym momencie napisać, to że musiałbym jeszcze raz przeczytać tę minipowieść - zwyczajnie ledwo co pamiętam z fabuły i wrażeń :/ Ale ponieważ jest niegruba, to może się skuszę i wówczas spróbuję skorzystać z polecanego przez Ciebie nastawienia przy czytaniu :) No i oczywiście wtedy napiszę, czy się jednak mogę z Tobą zgodzić, i czy swoje wrażenia z czytatki bym przepisał na nowo.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: