Dodany: 01.11.2014 23:30|Autor: epikur

Zaduma nad życiem


Pory roku - wiosna, jesień, lato, zima. Tak inne od siebie, zlewające się jednak w całość. Bez tej różnorodności ciężko byłoby ludziom osiągnąć pełną harmonię życia i cieszyć się z nadejścia wiosny po mroźnej zimie. Książka Borysa Akunina, wydana pod pseudonimem Anny Borysowej, jest urozmaicona, bogata jak zmieniająca się pogoda za oknem. Posiada arcyciekawą i nieprzewidywalną fabułę opartą na kilku wątkach, oryginalną formę (raz powieść obyczajowa, innym razem kryminalna, a nawet popularnonaukowa) oraz niebanalną treść. Autor porusza ważne kwestie dotyczące przyszłości gatunku homo sapiens jak walka z chorobami typu Alzheimer, autyzm czy po prostu starość. Bo czyż nie jest nie jest ona chorobą? Przy tej całej mnogości trudnych tematów omawianych w powieści, książka Akunina jest świetną lekturą.

Wiera Korobiejszczykowa udaje się w charakterze stażystki do domu spokojnej starości w Paryżu. Ta młoda rosyjska dziewczyna całe swoje dotychczasowe życie poświęciła problemom starszych ludzi. Swoje studia, a później pracę, traktuje jako powołanie. Na pewno wpływ na taki stan rzeczy ma choroba z którą się styka. Jako nastolatka dowiedziała się, że ma tętniaka, który w każdej chwili, przy momentach powodujących podniesienie ciśnienia, może spowodować jej zgon. Teraz poświęca się problemom starości, sama jest jej ciekawa i ma świadomość, że zapewne nie dożyje do tego okresu swojego życia. Wiera do stolicy Francji udała się dzięki jej partnerowi "biznesowemu" (i nie tylko jak się okaże) Stanowi Bierzinowi, który chce wzorem francuskich domów spokojnej starości stworzyć sieć podobnych przybytków w kraju nad Newą. Mamy tu przy okazji próbę zetknięcia się dwóch charakterów i postaw życiowych zawierających się w trzech słowach: mieć czy być.

Jednak najbardziej intrygującą częścią książki (w moim odczuciu) jest jej druga część, kiedy to poznajemy kobietę leżącą w śpiączce od 15 lat. Jak się okaże, kobieta ta jest założycielką tego miejsca, a jedynym jej przyjacielem, osobą która się nią opiekuje jest oderwany od rzeczywistości cierpiący na autyzm Emen. Spędza on całe dnie z kobietą przypominającą mumię, na czytaniu jej czasopism medycznych. I tu właśnie dochodzimy do momentu, kiedy Boris Akunin zmienia formę swojej książki. Teraz jest to opowiadanie starej kobiety (która z "warzywa" zmienia się w narratorkę) o swoim dotychczasowym życiu. A wszystko zaczęło się w 1918 roku podczas petersburskiej demonstracji. Wgłębiamy się więc w niesamowite opowiadanie i wspaniałą lekturę...

Twórczość Borysa Akunia lubiłem. „Pory roku” sprawiły, że teraz lubię ją bardzo. Zresztą jeżeli ktoś potrafi znakomicie kontynuować tradycję rosyjskiej literatury, która charakteryzuje się fantazją, dawką humoru zmieszaną z lekką szyderą, która potrafi tak balansować między ważkimi tematami, a prozą życia, to jak się nie zachwycić? Dzięki wspomnianej książce mamy okazję przyjrzeć się ludziom w starczym wieku, ich problemom. Patrzymy na nich z różnych stron, są dla nas śmieszni, jest nam ich żal, jednak co niektórym zapewne byłoby już lepiej w Królestwie Bożym... Autor „Historii cmentarnych” przedstawia nam swoich bohaterów. Starców.

Wielowątkowość powieści oznacza uniwersalność treści. Akcja dzieje się w Paryżu (teraźniejszość), w Rosji, w Chinach... Podróżujemy w przeszłości z Aleksandrą (kobietą obecnie zamkniętą w swoim ciele), poznajemy jej losy i dowiadujemy się czym jest miłość. Jakim musi być ona wyrzeczeniem, jakim jest szczęściem, ale i jakie niespotykane losy spotykają człowieka. Nie chciałbym zagłębiać się w całą historię, jednak w trakcie lektury można uronić kilka łez. Poza tym dzięki opowiadaniom starszej kobiety (liczącej 105 lat) zauważymy także podobieństwo Aleksandry do swojej młodszej opiekunki i rodaczki - Wiery. Ciekawą postacią, może nawet kluczową w powieści, jest pewien Chińczyk o typowo "chińskim" nazwisku Iwan Iwanowicz. Różnorodność fabuły zmusza mnie do pominięcia opisu kiedy go poznajemy i kim on jest. Nie chcę się zaplatać. Napiszę tylko, że jest on posiadaczem mającego ogromne właściwości lecznicze żeń-szenia, piewcą filozofii "węchosłuchu" i "życioświatła", a także mającym wiele do powiedzenia o życiu ślepcem, który poprowadzi Aleksandrę w podróż po zaginione złoto...

„Pory roku” to książka śmieszna i smutna, ważna i próżna. Można wyszukać w niej wiele kontrastów, ale żaden z nich nie spowoduje, jakoby książka była niespójna i nie warta lektury. Naprawdę jest się czym delektować, radować i smucić śledząc losy bohaterów. Ta pozycja powinna zostać zapamiętana na dłuższy czas w świadomości czytelników.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1789
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: ilia 31.03.2015 19:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Pory roku - wiosna, jesie... | epikur
Chciałam sprostować pomyłkę :) Piszesz:
- "Wiera Korobiejszczykowa udaje się w charakterze stażystki do domu spokojnej starości w Paryżu"
- "Wiera do stolicy Francji udała się dzięki jej partnerowi "biznesowemu" (i nie tylko jak się okaże) Stanowi Bierzinowi, który chce wzorem francuskich domów spokojnej starości stworzyć sieć podobnych przybytków w kraju nad Newą"
- "Akcja dzieje się w Paryżu (teraźniejszość), w Rosji, w Chinach... "

Dom spokojnej starości "Pory Roku" do którego udaje się Wiera i gdzie dzieje się akcja w teraźniejszości, nie znajduje się w Paryżu lecz w nie nazwanej miejscowości w Normadii, do której Wiera (po przylocie do Francji) jedzie z lotniska Charles'a de Gaulle'a ponad 200 km wynajętym samochodem. Powiedziane też jest, że od domu "Pory Roku" jest tylko pół godziny jazdy do Étretat, gdzie Monet malował klify, a do Rouen, gdzie spalono na stosie Joannę D'Arc jedzie się niecałą godzinę.
Użytkownik: klaudiunia14 10.10.2015 01:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Pory roku - wiosna, jesie... | epikur
Jedna z głównych bohaterek nazywa się Aleksandryna (zdrobniale Sasza), a nie ale Aleksandra.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: