Recenzuje: Michał Chmielewski
Powieści typu urban fantasty z samej definicji są interesujące. Łączą w sobie tak wiele rozmaitych elementów, tak skrajnie odmiennych, że w prosty i trudny jednocześnie sposób można stworzyć coś, co przyciągnie uwagę różnych czytelników. Prosty, bo pomysły, z których czerpie ten rodzaj literatury, już są. Trudny, bo przedstawienie ich w interesującej formie nie jest takie łatwe. Anna Kańtoch zdecydowanie sobie z tym nie poradziła.
Oto Getteim. Miasto, które nie miało prawa istnieć. Miasto pomiędzy. Miasto położone pośrodku dwóch odmiennych światów, rządzonych innymi zasadami. Z jednej strony panuje magia, z drugiej technika – dziedziny tak podobne i tak odległe jednocześnie. Getteim jest umiejscowione pośrodku, technika i magia współgrają tutaj ze sobą, żyją w symbiozie, podobnie jak i jego mieszkańcy – przedstawiciele różnych ras, od ludzi po gnomy, elfy, magów. I aniołów, w interesie których jest harmonia panująca między innymi. Aniołów jest trzynaście – pewnego dnia wszyscy z nich decydują o likwidacji Getteim. Wszyscy z wyjątkiem jednego. I w tej właśnie chwili zaczyna się powieść.
Aimeric Tyren jest założycielem miasta. A właściwie synem założyciela, który próbuje kontynuować dzieło ojca. Poznajemy go w momencie krytycznym – w jego biurze zjawiają się anioły, obwieszczając, że jego miasto zniknie z powierzchni ziemi. Tyren, po nieudanej próbie samobójczej, dowiaduje się, iż decyzja nie zapadała w pełnym składzie. Brakowało jednego anioła. Postanawia dowiedzieć się, dlaczego.
Brzmi intrygująco. Anna Kańtoch po wprowadzeniu głównych bohaterów – prócz milionera jest jeszcze detektyw i jego nietypowa asystentka – obiecuje ciekawe rozwiązania fabularne. Jest tajemnica, jest intryga. Wydarzenia, choć pozornie wynikają z bosko-naturalnych przyczyn, nie do końca takimi się okazują. Coś jest nie tak, coś jest nie w porządku. Detektyw wraz ze swoją pomocnicą decydują się pomóc upadłemu milionerowi.
Co jest zatem nie w porządku z samą powieścią? Niestety, od tej pory właściwie wszystko. Interesujący pomysł wypala się już na początku, zaraz po poznaniu wszystkich kluczowych postaci i przedstawieniu tego, co sobą reprezentują. Kolejne pojawiające się osoby wydają się oryginalne na siłę, a co gorsza – znikają zaraz potem, zupełnie nieistotne dla fabuły. Jakby autorka chciała wcisnąć wszystkie pomysły kosztem podstawowych bohaterów, ich motywów i działań. Owszem, są one wyjaśnione, nie brakuje w tym logiki, ale przedstawione jest to w sposób pozbawiony emocji. Złość, smutek, dezorientacja, niewiedza – wszystko czyta się bez specjalnego przejęcia. Kobieta uwięziona w ciele dziecka, z magiczną mocą działającą przez sen – samo to jest świetnym materiałem do wyeksploatowania, a zostaje potraktowane po macoszemu, wpisane „na chłodno” w fabułę. A szkoda, ponieważ część postaci aż prosi się o rozszerzenie, nadanie im bardziej ludzkich charakterów, żeby czytelnik poczuł z nimi więź, zrozumiał ich rozterki. Niby wszystkie potrzebne opisy są, ale brakuje w nich tej cienkiej, bardzo delikatnej nici empatii, o której zapomniała autorka. Nie wystarczy powiedzieć, że ktoś coś myśli lub czuje, by zyskać jego sympatię.
Przez to wszystkie postaci, choć różne charakterem i opisem, wydają się takie same, z tego samego katalogu, surowe, bez osobowości.
Podobna sprawa tyczy się świata przedstawionego i samej fabuły. Intryga, „romans” magii i inżynierii, detektywistyczne węszenie, problemy kobiety-dziecka, chęć ratowania miasta, postać za postacią, każda tak inna od poprzedniej jak to tylko możliwe. Za dużo tego wszystkiego i za mało życia w tym wszystkim. Osobiście uwielbiam gęsto zaludnione książki. Jednak każda postać powinna mieć w sobie ogień, iskrę życia. Tutaj tego zabrakło.
Tytuł: Trzynasty Anioł (ebook)
Autor: Anna Kańtoch
Wydawnictwo: Powergraph
Ocena recenzenta: 3/6
Michał Chmielewski
na Facebooku
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.