Dodany: 25.12.2004 20:05|Autor: Angirith
Stoimy w ciemności, otoczeni światłem
Któryś z felietonistów „Polityki” wyłonił kiedyś gatunek literacki, przewrotnie nazywając go „ktoś przeczytał, aby nie czytać mógł ktoś”. Za przykład miał służyć Tomasz Mann; oto kartkując go, możemy sobie (podobno) oszczędzić lektury Schillera – bo Mann już przed nami przeczytał, pięć razy się zastanowił i przytoczeniami z Schillera dzieła swoje nasycił.
Teraz Znak daje nam szansę zetknięcia się z takim samym fenomenem – aczkolwiek w wydaniu autora działającego na polu od niemieckiego romantyzmu jak najodleglejszym.
„Podróże z Herodotem” Ryszarda Kapuścińskiego… Od razu z okładki wynika, iż autor „Dzieje” Kronikarza co najmniej woził ze sobą. Mało tego, w reporterskiej pracy na obczyźnie pomnikowe owo dzieło stało się dla niego skrzyżowaniem Biblii, przewodnika turystycznego i podręcznika historii – oraz ujawniło jako bardzo nieszablonowe studium psycho-socjologiczne. Krótko rzekłszy, wielce na młodego pisarza wpłynęło. I dlatego od samego początku w tekście „Podróży...” przenikać się będą dwie rzeczywistości – ta całkiem współczesna, od czasów Odwilży komunistycznej, z tą Dawną, staraniami Herodota utrwaloną... Ba, rzeczone światy nie tylko przenikną się, ale wręcz stopniowo zadzierzgną, do momentu, w którym przestaniemy w ogóle traktować je jako odrębne.
Jednocześnie taki „zdublowany” obraz stanie się czymś więcej niż dziwacznym kolażem; przerodzi się w płaszczyznę, z której można stawiać Pytania. Pytania, powtarzane cały czas jak mantra… Wydobyte z tekstu Herodota; tyczące spraw ważnych: dialogu Wschód/Zachód, kwestii trwałości ludzkiej pamięci, wpływu tejże na historię – wreszcie rozważań nad koncepcją przeznaczenia (fatum!) i nieuchronnych konsekwencji wszystkich - bez wyjątku - czynów.
Cóż dodać...? Ponad dwieście stron dobrej (warsztatowo wręcz doskonałej) literatury – wspaniałe przypomnienie, że Wiedza i Mądrość mogą jeszcze chodzić w parze.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.