Dodany: 23.10.2014 18:35|Autor: cordelia

Czytatnik: Lectura longa, vita brevis

5 osób poleca ten tekst.

O wielkiej mocy czarownic i dobrego przekładu


Anglojęzycznym czytelnikom najsławniejsze dzieło Lucjusza Apulejusza z Madaury, Metamorfozy albo Złoty Osioł (Apulejusz (Apuleius Lucius)), znane jest głównie w opublikowanym w 1566 roku przekładzie Williama Adlingtona. Szczęśliwi anglojęzyczni czytelnicy, i szczęśliwa ja, której łaskawy los swego czasu podsunął zawartą w tej powieści historię Amora i Psyche w tym właśnie tłumaczeniu. "Złoty osioł" to rzecz o czarach, i tym tłumaczyłam sobie moje oczarowanie. Urzeczona częścią, natychmiast rzuciłam się na całość, lecz dla ułatwienia sobie zadania zamierzałam przeczytać ją w ojczystym języku, w prostocie ducha oczekując, że przekład polski zapewni takie same wrażenia. Wystarczył fragment tłumaczenia Edwina Jędrkiewicza, by czar prysł. Minęły lata, nim doszłam do siebie po tym przykrym doświadczeniu i ponownie sięgnęłam po Apulejusza, oczywiście w przekładzie Adlingtona. Znajomy dreszczyk rozkoszy poczułam już przy opisie pierwszego rozdziału (w tym przekładzie każdy rozdział jest na staroświecką modłę streszczony w kilku słowach na wstępie), opowiadającego o tym, jak to Lucjusz, wędrując przez słynącą z czarów Tesalię, "fortuned to fall into company with two strangers, that reasoned together of the mighty power of Witches." [1]

Bywają oto Czarownice, które potrafią zakląć wiatr i uczynić nieruchomym morze, a człowiekowi nadać postać Zwierzęcia, zwłaszcza takiego, które symbolizuje jego główne cechy. Żeby nie szukać daleko, pani domu, w którym zatrzymał się Lucjusz, za pomocą czarodziejskiej maści przemienia się w Sowę i wyfruwa nocą z domu przez dach. Jej niewolnica Fotis jest zarazem kochanką Lucjusza, a czyż niewolnice nie uczą się wszystkiego od swych pań? Lucjusz wyjawia Fotis swe największe marzenie. Chce być Sową, najmędrszym z Ptaków. Uczynna Fotis spieszy po czarodziejską Maść.

"After that I had well rubbed every part and member of my body, I hovered with myne armes, and moved my selfe, looking still when I should bee changed into a Bird as Pamphiles was, and behold neither feathers nor appearance of feathers did burgen out, but verily my haire did turne in ruggednesse, and my tender skin waxed tough and hard, my fingers and toes losing the number of five, changed into hoofes, and out of myne arse grew a great taile, now my face became monstrous, my nosthrils wide, my lips hanging downe, and myne eares rugged with haire: neither could I see any comfort of my transformation, for my members encreased likewise, and so without all helpe (viewing every part of my poore body) I perceived that I was no bird, but a plaine Asse". [1]

Jędrkiewicz w swoim przygnębiającym przekładzie wyraża to tak:

"[...] I zaczerpnąwszy garścią maści, natarłem nią całe ciało. I już z miejsca zacząłem próbować raz po razu chwytać ramionami równowagę na kształt lecącego ptaka; ale ani żadne lotki, ani zgoła żadne pierze na mnie się nie pokazuje! Za to włosy na ciele moim gęstnieją w sierść, delikatna skóra twardnieje w rzemienne łyko, a na końcach rąk i nóg zatraca się wielkość wszystkich palców, które ściągają się w pojedyncze kopyta; od końca zaś moich krzyżów wyłazi wielki ogon. Już i łeb mam wydłużony, i pysk szeroki, i rozwalone chrapy, i zwisające wargi; już i strzygę olbrzymimi kłapouchami. I tę jedną tylko widzę pociechę w tej nieszczęsnej przemianie, że mi i wszelkie przyrodzenie wyogromniało; cóż, kiedy i objąć Fotis już nie mogę.
Ale kiedy tak beznadziejnie przyglądałem się całemu memu cielsku i widziałem, że przemieniłem się nie w ptaka, ale w osła, oburzyłem się srodze za ten czyn na Fotis". [2]

(I na tym zakończmy cytowanie tego przekładu).

Osioł Lucjusz (po tym imieniem jest znany też autor i wolno sądzić, że nie jest to zbieżność przypadkowa) relacjonuje swoje przygody, wplatając w swoją opowieść opowieści zasłyszane od innych. Mnogość tych historii byłaby nużąca, gdyby nie scalająca powieść myśl przewodnia i przewijające się w niej czytelne metafory, jak choćby samo przemienienie mężczyzny w osła za sprawą pięknej czarownicy, panna młoda porwana przez zbójców w dzień swoich zaślubin, dziewica jadąca na pokornie słuchającym jej rozkazów ośle ("Then I began to runne, and shee gently kicked mee forward [...]" [1]), czy osioł w miłosnym uścisku z delikatną kobietą, zmieszany z powodu niedostatków swej oślej natury:

"[...] Nothing grieved me so much as to think, how I should with my huge and great legs imbrace so faire a Matron, or how I should touch her fine, dainty, and silken skinne, with my hard hoofes, or how it was possible to kisse her soft, pretty and ruddy lips, with my monstrous mouth and stony teeth, or how she, who was young and tender, could be able to receive me. And I verily thought if I should hurt the woman by any kind of meane, I should be throwne to the wild Beasts". [1]

Do tego samego podskórnego wątku należy zmarły gwałtowną śmiercią młodzieniec, o którym sądzono, że zginął z ręki trucicielki, a który w rzeczywistości tylko pogrążył się w głębokim śnie, jak bohaterka najsławniejszej z owych pobocznych opowieści, Psyche, która przez miłość do Amora zeszła do podziemnego królestwa Prozerpiny.

Robert Graves, który też przetłumaczył "Złotego osła" na angielski, dla wyjaśnienia tytułu przytacza powiedzenie: "Daj mi miedziaka, a odpłacę ci złotą opowieścią", którym uliczni bajarze w cesarstwie rzymskim zwykli zwracać się do potencjalnych słuchaczy. Nie zdradza, którą z opowieści zawartych w "Złotym ośle" uważa za najbardziej złotą, lecz bluźnierczo daje do zrozumienia, że są tam historie lepsze niż ta najbardziej znana baśń:

"There was sometimes a certaine King, inhabiting in the West parts, who had to wife a noble Dame, by whom he had three daughters exceeding fair [...]" [1]

Tak klasycznie zaczyna się "the most pleasant and delectable tale of the marriage of Cupid and Psyches" [1], którą stara kobieta opowiada porwanemu i uwięzionemu przez zbójców dziewczęciu.

"[...] But I poore Asse, not standing farre of, was not a little sorry in that I lacked pen and inke to write so worthy a tale". [1]

Rzecz ciekawa, w przekładzie Gravesa to zdanie ma zupełnie inny sens:

"I stood close by the girl prisoner listening to this beautiful story, and [...] I regretted that I had no means of committing it to writing". [3]

Według Gravesa przekład Adlingtona jest pełen wigoru, lecz zarazem grubych błędów spowodowanych niejasnym językiem oryginału. Pod tymi względami ładny skądinąd przekład Gravesa stanowi jego przeciwieństwo. Jest, jak można wnioskować z słów tłumacza, wolny od błędów jego poprzednika, lecz wigor nie należy do jego przymiotów. Co skonstatowawszy, skoncentrowałam się na interesującym wstępie.

Graves zauważa w nim, że choć "Złoty osioł" jest przede wszystkim dziełem o charakterze religijnym, mało kto poświęca wiele uwagi przemianie (angielskie słowo "conversion" oznacza zarówno przemianę, jak nawrócenie), której bohater ulega w zakończeniu, stając się wiernym sługą bogini Izydy. "Od swojego powstania książka zawsze zawdzięczała popularność przede wszystkim «rozkosznym krotochwilom», zwłaszcza sprośnym". [4]

Sformułowanie "rozkoszne krotochwile" ("pleasant and delectable jests") nawiązuje do przytoczonego przez Gravesa komentarza Adlingtona:

"[...] Dzieło Lucjusza jest (pomijając zawarte w nim rozkoszne krotochwile) metaforą ludzkiego życia i traktuje o naturze i zachowaniu śmiertelnika, nakłaniając go do przemiany, w wyniku której ów utraci postać oślą i osiągnie doskonałość stając się człowiekiem [...]". [4]

Nie sposób zaprzeczyć, że dzieło Apulejusza obfituje w przeważnie sprośną erotykę, lecz nawet najbardziej obsceniczna sytuacja jest tam opisana z taką subtelnością, że nie wywołuje niesmaku (chyba że czytamy niegrzeszący subtelnością przekład). Kontrastujące z resztą książki religijne zakończenie dłuży się okrutnie, lecz jeden fragment jest w nim wart uwagi; zawiera samą esencję religijnego doświadczenia, do którego koniec końców doprowadziły bohatera jego ośle ścieżki. I tu wyjątkowo bardziej odpowiada mi przekład Gravesa:

"I approached the very gates of death and set one foot on Proserpine’s threshold, yet was permitted to return, rapt through all the elements. At midnight I saw the sun shining as if it were noon; I entered the presence of the gods of the under-world and the gods of the upper-world, stood near and worshipped them.
Well, now you have heard what happened, but I fear you are still none the wiser". [3]

---

[1] "The xi Bookes of the Golden Asse, conteininge the Metamorphosie of Lucius Apuleius, Imprinted at London in Fleetstreate at the signe of the Oliphante, by Henry Wykes, Anno. 1566". Przełożył William Adlington.

[2] Lucjusz Apulejusz, "Metamorfozy albo Złoty osioł", przełożył Edwin Jędrkiewicz, w: Lucjusz Apulejusz, "Metamorfozy albo Złoty osioł. Apologia, czyli W obronie własnej księga o magii", przełożyli Edwin Jędrkiewicz i Jan Sękowski, Prószyński i S-ka, 1999.

[3] Lucius Apuleius, "The Transformations of Lucius Otherwise Known as the Golden Ass", przełożył Robert Graves, The Folio Society, 1960.

[4] Tamże, wstęp Roberta Gravesa, zacytowane zdanie przełożyła Cordelia.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3651
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 21
Użytkownik: carmaniola 23.10.2014 19:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Anglojęzycznym czytelniko... | cordelia
Och, wykonałaś ogrom pracy - jestem pełna podziwu. Obawiam się, że jako zwykła czytelniczka też nie stanę się po przeczytaniu, Twojej z kolei historii, wiele mądrzejsza. "Złotego osła" przyjdzie mi jednak czytać w tak zniechęcająco przedstawionym przez Ciebie tłumaczeniu Edwina Jędrkiewicza. Jak będzie bardzo bolało, to sobie odpuszczę. :)

Użytkownik: cordelia 23.10.2014 20:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, wykonałaś ogrom prac... | carmaniola
Ogrom pracy wykonał na pewno elżbietański tłumacz i to on na równi z autorem zasługuje na podziw. Ja tylko przeczytałam, troszkę podrążyłam i zdałam relację, a było to czystą przyjemnością. :-)

Nie wiem, czy cały "Złoty osioł" ma jakieś inne przekłady na polski, ale w bibliotecznym katalogu widziałam różne przekłady baśni o Amorze i Psyche, więc może przynajmniej tutaj sprawa wygląda lepiej. Mnie tłumaczenie Jędrkewicza bolało nieznośnie i nie sądzę, żeby było inaczej, gdybym nie wiedziała, że "Osła" można przetłumaczyć lepiej; prawdopodobnie po prostu doszłabym do błędnego wniosku, że jest kiepski.
Użytkownik: carmaniola 24.10.2014 09:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Ogrom pracy wykonał na pe... | cordelia
Dobry tłumacz to skarb! :-) To akurat najprawdziwsza prawda i nie zamierzam zaprzeczać. Zastanawiam się natomiast nad tym, czy w niektórych wypadkach owa praca tłumacza nie bywa lepsza od oryginału. Ot, luźna myśl...

Wczoraj, już po zamknięciu okna biblionetki, zastanawiałam się także nad stwierdzeniem Gravesa, że "Złoty osioł" to przede wszystkim rzecz o przemianie/nawróceniu. Nie wiem... nie jestem specjalistą - pewnie dlatego - nie postrzegam Greków i Rzymian jako ludzi skłonnych do nawracania kogokolwiek. Do moralizatorstwa tak, ale nic ponadto.

Wrócę tu jak trochę poczytam. Choćby samych przekładów mitu o Amorze i Psyche. ;)

PS. Nadal jestem pod wrażeniem ogromu pracy. Twojej. :)
Użytkownik: cordelia 24.10.2014 18:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobry tłumacz to skarb! :... | carmaniola
Jaki tam ogrom, jakiej pracy... Życie byłoby bajką, gdyby tak wyglądała praca. :-)

Co do przemiany (conversio), ona jest w "Złotym ośle" ewidentnie w centrum uwagi, choć zupełnie nie odnoszę wrażenia, żeby Apulejusz nakłaniał do niej innych. Dzieli się swoim doświadczeniem i już. Zresztą nie sądzę, żeby do takiej przemiany w ogóle można było nakłonić czy samemu się zmobilizować, ale to już inna sprawa.
Użytkownik: carmaniola 24.10.2014 22:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Jaki tam ogrom, jakiej pr... | cordelia
To tym bardziej - tyle pracy po pracy. :)

Przyjrzę się "Metamorfozom" pod kątem metamorfoz. :) Ale trochę to potrwa, bo na razie muszę podgonić to, co mi leży pod ręką. Wtedy wrócę.
Użytkownik: carmaniola 08.11.2014 10:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Anglojęzycznym czytelniko... | cordelia
Zanurzyłam się w czarodziejską podróż Lucjusza z panem Jędrkiewiczem i muszę Ci powiedzieć, że nie żałuję. Co więcej, ze wstępu pana Parandowskiego wnioskuję, że ten przekład doskonale oddaje właśnie ducha owego dzieła, które rzedstawione w pięknym, poprawnym języku brzmi dla ucha współczesnego czytelnika milej i subtelniej, ale... może niekoniecznie zgodnie z duchem dzieła.

"Ten Afrykańczyk jest czarodziejem. Na jego rozkaz płyną strumienie swarliwej mowy łacińskiej ze wszystkich prowincyj, z miast, miasteczek, wsi, osad, z pałaców i z poddaszy i zlewają się w jakieś morze bujne, spienione, fosforyzujące. Słowa z modlitwy i słówska z rynsztoku, wyrazy zapomniane, zmurszałe archaizmy, na których sobie już Katon łamał zęby, zwyczajny język towarzyski i gwara karczemna, neologizmy wprost bezczelne, słowa znane przez oszalałą końcówkę zmienione do niepoznania - to wszystko zmieszane razem, stopione w jakiś aliaż przedziwny, cenniejszy od złota! [...]

Cóż może być rozkoszniejszego, jak zabłąkać się pomiędzy wykrętne okresy Afrykańczyka, gdzie drogę zatarasowały pararelizmy, synonimy, zbójeckie wprost bandy przymiotników i konstrukcje gramatyczne, drwiące z uświęconych reguł składni? W tych wędrowaniach można spotkać nagle takiego potworka, jak »głos w pochwie schowany«, co znaczy po prostu »milczenie«, lub po ogłuszającym wrzasku najzgiełkliwszych wyrazów posłyszeć »lepidus susurrus«, ów przesłodki szmer pieszczotliwych słówek, którymi on zwykł mówić o kobietach i o miłości. Jest to utwór o tak rozległej skali tonów, że on dopiero pokazuje nam jasno, iż książka starożytna nie była nie była przeznaczona wyłącznie dla czytających oczu, lecz głównie dla słuchających uszu"*.

PS. O ostatniej, zupełnie odmiennej od pozostałych księdze też pisze, ale wrócę jak się przekonam, że rzeczywiście uduchowiona i inna. Na razie tkwię z Lucjuszem w jaskini zbójców.

PS2. Kto Cię zreformował rolnie i czy to bardzo bolało?! ;)

* Jan Parandowski, "Rzecz o Apulejuszu" w: Apulejusz, "Metamorfozy albo Złoty osioł", przeł. Edwin Jędrkiewicz, Prószyński i S-ka, 1999, s.19-20.

Edit: Zauważyłam właśnie torcik przy twoim nicku: wszystkiego najbiblionetkowego z okazji urodzin! :)
Użytkownik: cordelia 08.11.2014 17:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Zanurzyłam się w czarodzi... | carmaniola
Dziękuję za życzenia i nakładam torcik. Trzeba jeść, zanim zniknie!

Dobra, już słowa nie powiem o polskim przekładzie "Osła". ;-) Najważniejsze, że podoba Ci się treść. Co do języka, który chyba stanowi nie lada wyzwanie dla tłumacza, Graves twierdzi, i brzmi to wiarygodnie, że Lucjusz parodiował język bajarzy specjalizujących się w popularnych wówczas opowieściach milezyjskich, których tematem były zwykle przygody i seks. Przytacza też przykład irlandzkiego bajarza (ponoć są jeszcze w Irlandii ludzie trudniący się tym zajęciem), o którym ktoś mówił ze szczerym uznaniem, że opowiada tak wspaniałym językiem, że nie można zrozumieć ani słowa. ;-)

P.S. Zreformował mnie oczywiście Przewodniczący Mao, a nie mogę powiedzieć, żeby odbyło się to bezboleśnie. ;-) Liao jest doskonały; dobrze, że namówiłaś mnie na "Prowadzącego".
Użytkownik: carmaniola 08.11.2014 20:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za życzenia i na... | cordelia
Mniaaaaam, nie ma to jak biblionetkowe torciki! Dziękuję! Pychotka! Jeszcze raz samych trafionych tytułów!

Z oślą skórką jeszcze pewnie wrócę jak skończę całość - niezmiernie ciekawi mnie odmienność tej ostatniej księgi i metamorfoza bohatera.

Uuch, czyżbyś przeżywała Wielki Skok, Rewolucję Kulturalną i masakrę na placu Tian’anmen jednocześnie? To faktycznie boli. A "Prowadzący..." jest naprawdę świetny. Gdyby nie stosik biblioteczny (zbudował się sam!) to pewnie już dumałabym nad boską czerwienią.
Użytkownik: carmaniola 12.11.2014 15:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za życzenia i na... | cordelia
No i dotarłam szczęśliwie do końca przedziwnej podróży. Całe szczęście, bo końcówka była już bolesna - jakoś zupełnie nie byłam w nastroju by razem z Apulejuszem zachwycać się uroczystościami. Ani igrzyskami, ani procesjami religijnymi. Za to powtórzyłam sobie historię Amora i Psyche oraz wstęp Jana Parandowskiego, który podobał mi się chyba jeszcze bardziej niż opowieść Apulejusza. ;)

PS. Amora i Psyche mam tu: http://wrzosowa-polana.blogspot.com/2014/11/apulejusz-metamorfozy-albo-zoty-osio.html
Użytkownik: cordelia 14.11.2014 19:11 napisał(a):
Odpowiedź na: No i dotarłam szczęśliwie... | carmaniola
No, z zakończeniem to naprawdę przeholował. ;-)
Użytkownik: carmaniola 15.11.2014 10:01 napisał(a):
Odpowiedź na: No, z zakończeniem to nap... | cordelia
Po lekturze "Rzecz o Apulejuszu" Jana Parandowskiego myślę sobie, że tam właśnie ukryty jest prawdziwy autor - wielki bigot. ;-)
Użytkownik: cordelia 15.11.2014 18:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Po lekturze "Rzecz o Apul... | carmaniola
Bigot???
Użytkownik: carmaniola 16.11.2014 10:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Bigot??? | cordelia
Bigot, świętoszek, pobożniś... Może trochę przesadzam, bo on podobno był naprawdę wielce religijny i całe jego przygody to te, przeżyte z trzcinką w ręku nad kartką. Nadętości, lekceważenia innych jednak mu chyba nie brakowało. Czytałam też fragment jego mowy obrończej w procesie o czary - na swojej żonie też nie zostawił suchej nitki, mimo że to nie ona go oskarżała. Zrobił z niej sobie tarczę... No, obrzydliwie sobie poczynał...
Użytkownik: cordelia 17.11.2014 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Bigot, świętoszek, pobożn... | carmaniola
Jak na osła przystało. Ale - zakładając, że powieściowy Lucjusz to alter ego Apulejusza - zdziwiłoby mnie, gdyby człowiek, który sam zauważył, że zachowuje się jak osioł, i podzielił się tym spostrzeżeniem z szeroką publicznością, był obłudnym świętoszkiem.
Użytkownik: carmaniola 18.11.2014 13:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak na osła przystało. Al... | cordelia
Mnie się coraz mniej prawdopodobne wydaje utożsamianie się Apulejusza z bohaterem "Metamorfoz" tzn. komentarz opisywanych wydarzeń i ta ostatnia księga są pewnikiem jego, tak. Ale chociaż on z oślej gardzieli głos wydawał, to ani osłem nie był, ani się za osła uważał. Obłudnym świętoszkiem nie był - był świętoszkiem z niewielką tolerancją dla ludzkich słabości. ;)
Użytkownik: cordelia 19.11.2014 21:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie się coraz mniej praw... | carmaniola
Życie Apulejusza w dużej mierze pozostaje w sferze domysłów, więc przypuszczalnie nigdy nie dowiemy się, jak to z nim było naprawdę, a z jego życiem emocjonalnym zwłaszcza. Ja jednak skłaniam się ku przeciwnej do Twojej opinii i myślę, że można utożsamić autora z bohaterem w tym przypadku. Obecność wielu ukrytych zapożyczeń w tej książce nic pod tym względem nie zmienia. Własna czy zapożyczona, treść "Złotego osła" świadczy o zrozumieniu tematu, którym jest doświadczenie sacrum i droga do niego, a tych rzeczy raczej nie można przyswoić sobie z drugiej ręki. Żeby wiarygodnie pisać o przemianie, Apulejusz musiał sam jej ulec. Inaczej byłby jak ten człowiek, któremu pod koniec Lucjusz opowiada swoje przeżycia, lecz który nie staje się dzięki temu ani trochę mądrzejszy, czyli nic nie rozumie.

Zresztą nieważne. Właśnie skończyłam czytać "Ulicę Ciemnych Sklepików" Modiano i znalazłam w niej taki fragment: "Czy tu naprawdę chodzi o moje życie? Czy nie jest to życie innego człowieka, w które ja się wśliznąłem?" Myślę,że te pytania streszczają niejasną relację między autorem (każdym autorem) a stworzonymi przez niego postaciami (chociaż u Modiano mają trochę inny sens).
Użytkownik: carmaniola 19.11.2014 22:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Życie Apulejusza w dużej ... | cordelia
Może... Widać ja też nie jestem ani odrobinę mądrzejsza po opowieści Lucjusza, czyli nic nie rozumiem. ;)
Użytkownik: cordelia 20.11.2014 20:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Może... Widać ja też nie ... | carmaniola
Z tą konkluzją też nie mogę się zgodzić. ;-) Czytałaś nie ten przekład, co trzeba, ot co.
Użytkownik: carmaniola 21.11.2014 10:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tą konkluzją też nie mo... | cordelia
Nienienie, nie w przekładzie rzecz. Niestety. Czasami nawet, ale psssst (tajemnica poliszynela), porykuję oślim głosem. ;)

PS. Widziałam, że Modiano Ci się podobał - on jeszcze przede mną. Dlaczego Munro nie? Ta "ostatnia szansa" brzmi groźnie. Czytając, "Księżyce Jowisza" pomyślałam, że jej proza przypadnie Ci do gustu.
Użytkownik: cordelia 21.11.2014 17:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Nienienie, nie w przekład... | carmaniola
Komu nie zdarza się ryknąć... Acz nie każdy jest świadomy swoich porykiwań. ;-)

Munro czytałam jedno opowiadanie, z "Kocha, lubi, szanuje", jeśli dobrze pamiętam, ale nie zaiskrzyło jakoś. Wiem, że w tej prozie celowo nie ma fajerwerków, ale też nie o fajerwerki mi chodzi. Ryba pozostała spragniona, by tak rzec; to ryba głębinowa; tam było jej mimo wszystko trochę zbyt płytko. Ale może nie trafiłam dobrze. Do "Tańca szczęśliwych cieni" zachęciła mnie wypowiedź Adasia, ale może raczej dam szansę "Księżycom Jowisza". Tytuł ładny. Zauważyłam recenzję na blogu; nie czytałam jeszcze, ale zaraz nadrobię zaległości.

"Ulica Ciemnych Sklepików" zrobiła na mnie wrażenie. Myślę, że śmiało możesz po to sięgnąć. Poznałam po zdjęciu, że temu autorowi można zaufać. :-) Aczkolwiek "Zagubiona dzielnica", którą teraz czytam, choć to też Modiano, mierzi mnie okrutnie i grozi jej odstawka. Na razie zrobię przerwę, a potem spróbuję zasłonić okładkę; może pomoże. ;-)
Użytkownik: carmaniola 22.11.2014 10:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Komu nie zdarza się rykną... | cordelia
W takim razie postaram się zacząć od "Ulicy ciemnych sklepików" - zdjęcia jeszcze nie oglądałam, zaraz pobiegnę sprawdzać czy do mnie mówi to samo. :)

Munro, mam jeszcze pod ręką ten nieszczęsny tytuł, który mnie do niej zraził - trzeba przełamywać irracjonalne opory. Reszta to potem, potem, bo stosik podręczny na półce ma wymiary i wygląd krzywej wieży - muszę się z nim uporać. ;)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: