Dzień zaczyna się jak co dzień. Mitch, właściciel małej firmy ogrodniczej, wraz ze swoim współpracownikiem Iggim, są właśnie w trakcie sadzenia niecierpek, gdy z beztroskiej pracy wyrywa Mitcha dzwonek telefonu. W słuchawce słyszy drżące "Kocham Cię" wypowiedziane przez żonę Holly, a zaraz potem zimny głos porywacza...

Żądania są stanowcze - dwa miliony dolarów - mimo usilnych tłumaczeń mężczyzny, że nie ma i nigdy nie będzie dysponował taką kwotą. Na znak, że to nie są żarty przestępcy zabijają przechodnia idącego ulicą, na której stoi Mitch. To wydarzenie jest wstępem do brawurowo skonstruowanej akcji, której głównym bohaterem nie jest żaden agent do zadań specjalnych, a zwykły, bojaźliwy ogrodnik. On jeden przeciwko wszystkim, gnany bezgraniczną miłością do kobiety, przeobraża się w dzielnego supersamca.

Książka nie zaskakuje specjalnie, a wręcz denerwuje kumulacją przeciwności losu, jakim musi stawić czoło główny bohater. Dodatkowo, jak w każdym szanującym się thrillerze, akcja przeplatana jest wątkami psychologicznymi, co ma wprowadzić czytelnika w mroczne zakamarki opowiadanej historii. Jednak w tym przypadku są one dość naciągane i nie wywołują pożądanego efektu (przynajmniej w moim przypadku).

Krótko mówiąc - nic oryginalnego.