Dodany: 19.10.2014 16:12|Autor: Nubia
Trafny wybór
„Trafny wybór” to tytuł, na który czekałam z niecierpliwością już od chwili, w której natknęłam się na pierwsze wzmianki o tym, że w ogóle w planach jest wydanie kolejnej książki Rowling. Nie czułam się zrażona tym, że nie będzie to kolejna powieść z serii o Harrym Potterze, ani nawet nienawiązująca do niej (tak jak „Baśnie barda Beedle’a”, „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” oraz „Quidditch przez wieki”). Choć przyznaję, że informacje o tym, że to nawet nie ma mieć związku z fantastyką, napawały mnie pewnym niepokojem. Czy Rowling okaże się równie dobrą autorką powieści dla dorosłych?
Spotkałam się z opinią, że to tak naprawdę drugi debiut Rowling. Po lekturze „Trafnego wyboru” w pełni się z tym zgadzam. Ta książka ma zupełnie inny charakter niż seria o młodym czarodzieju, choć równocześnie zawiera w sobie to, co poprzedni cykl autorki ma najlepszego. A jednak nie spodoba się ona wszystkim wcześniejszym fanom twórczości brytyjskiej pisarki.
Choć może nie jest to do końca sprawiedliwe, to nie sposób mówić o „Trafnym wyborze” w oderwaniu od „Harry’ego Pottera”. O ile w tym drugim przypadku Rowling powołała do życia świat o którym wielu marzy i chciałoby żyć, w którym istnieje dość jednoznaczny podział na dobro i zło, o tyle w przypadku „Trafnego wyboru", pisarka portretuje naszą rzeczywistość – taką, od której najchętniej ucieklibyśmy, która w mniejszym lub większym stopniu towarzyszy nam na co dzień. I nic nie jest czarne ani białe, ma jedynie wiele odcieni szarości.
Książka portretuje społeczność małego miasteczka o nazwie Pagford. Historia rozpoczyna się od śmierci jednego z radnych gminy, Barry'ego Fairbrothera. Uruchamia to całą lawinę wydarzeń, choć tak naprawdę nie o akcję w tej książce chodzi. Fabuła zdaje się być jedynie pretekstem, do opisania takich zjawisk jak narkomania, prostytucja, przemoc w rodzinie, problemy małżeńskie, trudne dorastanie. Choć powieść jest napisana w taki sposób, że trudno się od niej oderwać, to nie jest ona lekturą przyjemną. To książka, która uwiera, ciąży. Dopuszcza też elementy, które w „Harrym Potterze” nie miały miejsca – seks, wulgaryzmy. Dużo brudnego seksu, interesownego seksu, smutnego seksu. Pojawia się też gwałt. Z kolei jeśli chodzi o wulgarne słownictwo, to jest go tu tak dużo, że nie przypominam sobie kiedy ostatnio czytałam coś, co miałoby go w sobie w takim natężeniu. Te dwie kwestie nie mają jednak na celu wywołania szoku (bo czyż ktoś o takiej pozycji jak Rowling, musi się uciekać do taniej prowokacji?), lecz są w pełni uzasadnione. Te zabiegi doskonale podkreślają klimat oraz mentalność opisywanego społeczeństwa.
Jednak ta książka to nie tylko skrajne obrazy patologii. To również odbicie naszej współczesnej rzeczywistości, tendencji. Czytając bardzo przykuwa uwagę to, jaką rolę w naszym życiu spełnia technologia, a zwłaszcza Internet i telefon. To właśnie z Internetem związany jest jeden z głównych wątków powieści – to, jak za pomocą tego medium można krzywdzić ludzi – czy to zamieszczając szkodliwe informacje na ich temat na forach publicznych, czy stosując inne formy przemocy internetowej. Wszechobecność telefonu jest z kolei odczuwalna, kiedy jeden z bohaterów podczas kłótni z matką odbiera SMS-a (swoją drogą doprowadza mnie do szału, kiedy ktoś podczas rozmowy ze mną, równocześnie odpisuje na wiadomości, bez choćby słowa przeprosin).
Bardzo mocną stroną tej powieści są postacie. Pełnokrwiste, niejednoznaczne. Każda z nich ma jakieś grzechy lub grzeszki na sumieniu, a zarazem kryje w sobie dobro lub przynajmniej dobre intencje. Ciekawe jest również to, że nie ma jednego głównego bohatera. Drobiazgowo opisanych jest wiele postaci, których losy mniej lub bardziej się łączą, by w finale ściśle na siebie wzajemnie wpływać. Początkowo mnogość bohaterów jest myląca – momentami miałam trudność z połapaniem się kto jest kim. Jednak nie wpływało to w znaczącym stopniu na odbiór lektury. Trzeba też przyznać, że postacie są bardzo wiarygodne – i to zarówno kobiece jak i męskie, wszystkie – czy to szesnastoletnie, czterdziestoletnie, sześćdziesięcioletnie czy nawet trzyletnie. W momencie kiedy trzecioosobowa narracja jest prowadzona z perspektywy danej osoby, mamy okazję poznać dogłębnie myśli, motywy działania i kiedy już zaczynamy ją w pełni rozumieć, a nawet lubić, ciężar narracji przeskakuje na inną osobę i już poprzednią widzimy z zupełnie innej perspektywy i choć już byliśmy jeszcze przed chwilą w stanie przybić piątkę poprzednikowi, to teraz zaczynamy odczuwać wobec niego tylko odrazę.
O stylu Rowling mogłabym w zasadzie pisać pieśni pochwalne. Maestria jej słów jest obecna również w „Trafnym wyborze”. Język jest tak plastyczny, że czytając, nie trzeba mocno wytężać wyobraźni, by mieć wszystko przed oczami. Nie uświadczymy tu neologizmów jak w „Harrym Potterze”, a miejsce sklątek tylnowybuchowych, zastąpią liczne kurwy. Choć właśnie pod tym względem przekład tej książki musiał być łatwiejszy niż tłumaczenie cyklu o nastoletnim czarodzieju, to i tak ogromna pochwała należy się tłumaczce oraz zespołowi redaktorskiemu za dobrą robotę, wykonaną w ekspresowym tempie. (Anna Gralak przekładała z języka angielskiego po dwadzieścia stron książki dziennie.) W tej obszernej, liczącej ponad 500 gęsto zadrukowanych stron powieści, znalazły się tylko nieliczne błędy i literówki. Zastrzeżenia może budzić jednak tytuł polskiego wydania. Oryginalny - „The Casual Vacancy” - nie ma jednoznacznego odpowiednika w naszym języku i oznacza tymczasowy wakat. Tłumaczenie go jako trafny wybór, nie jest zbyt trafnym tytułem.
Warstwa graficzna budzi pewne kontrowersje. Spotkałam się z zarzutem, że jaskrawa, czerwono-żółta okładka ma w zamierzeniu tylko tani marketing, dodatkowe przyciąganie wzroku. Muszę przyznać, że również nie jestem zachwycona tym projektem – jest zbyt prosty, a przy tym połączenie kolorystyczne jest – pomijając rzucanie się w oczy – nieciekawe. Jednak po zapoznaniu się z lekturą stwierdzam, że mimo wszystko pasuje do treści. Nie mam zastrzeżeń co do rozwiązań edytorskich. Czcionka jest dosyć mała, ale większa niepotrzebnie „nadmuchałaby” książkę. A przy tym, ach!, jak ta książka pachnie…
„Trafny wybór” nie jest książką dla wszystkich. Dobrze jest przed sięgnięciem po nią nie nastawiać się na nic w stylu „Harry’ego Pottera”, bo inaczej można doznać ogromnego rozczarowania, gdy zamiast magii, przygód, otrzymuje się dość statyczny i mimetyczny obraz nędzy i rozpaczy. Osobiście jednak uważam, że jest to powieść zdecydowanie warta uwagi. Nie jest łatwa ani przyjemna, a jednak sprawia czytelniczą satysfakcję. Z pewnością jest lekturą obowiązkową dla tych, którzy chcieliby się przekonać jak Rowling radzi sobie z innymi gatunkami literackimi. Moim zdaniem rewelacyjnie. Wciąż pozostaje moją ulubioną pisarką.
[Recenzję zamieściłam również na blogu mlotnakulture.blogspot.com]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.