Dodany: 04.10.2014 23:26|Autor: Rbit

Czytatnik: Odpryski, wyimki i wprawki

3 osoby polecają ten tekst.

Czytelnik, wysiłek i "pójście na łatwiznę".


Ewa Nowacka, autorka zekranizowanego kiedyś bestselleru Małgosia contra Małgosia (Nowacka Ewa) znana jest głównie z książek dla młodzieży. Napisała jednak również kilka bardzo dobrych książek historycznych „dla dorosłych”, mających akcję w realiach starożytnego Rzymu. Jakiś czas temu przeczytałem Kommodus i Marcja (Nowacka Ewa) ostatnio Heliogabal, wnuk Mezy (Nowacka Ewa) , jestem w trakcie lektury Maksymin Trak (Nowacka Ewa)

Do niewątpliwych zalet powyższych książek Ewy Nowackiej muszę zaliczyć świetne przedstawienie postaci żeńskich i ich psychologii, dobre oddanie realiów starożytnych, umiejętne dostosowanie języka stosowanego przez bohaterów, do środowisk, z których się wywodzą, wierność relacjom historycznym. Ciekawe są również rozwiązania kompozycyjne. W „Heliogabalu...” fabułę poznajemy czterotorowo. Julia Meza, babka cesarza prowadzi narrację, jednocześnie retrospektywnie wspominając historię swojej kariery. Ponadto napotykamy fikcyjne, „obiektywne” zapiski udające starożytną kronikę historyczną, a także dialogi autorki powieści z współczesnymi osobami (pedagog, psycholog, psychiatra, endokrynolog, czytelniczka). Relacja historyka przybliża nam tło wydarzeń, a rozmowy z dwudziestowiecznymi lekarzami każą zastanowić się nad ewentualnymi medycznymi przyczynami zaburzeń Heliogabala.
Z kolei w „Maksyminie Traku” autorka przeplata rozdziały fabularne z czymś, co można by nazwać esejami. Wyjaśnia w nich podłoże historyczne wydarzeń, omawia prawdopodobne interpretacje zbeletryzowanych przez nią faktów.

Książki czyta się bardzo przyjemnie, jednak czegoś mi w nich brakuje. Doszedłem do wniosku, że nie tyle chodzi o braki, ale o nadmiar. Konkretnie o nadmiar pomocy ze strony autorki. Wszystko mam podane „kawa na ławę”, nie muszę przypominać sobie nawet książek Aleksandra Krawczuka o cesarzach rzymskich. Taka łaskawość Ewy Nowackiej byłaby dobra, dla osób zaczynających swą przygodę czytelniczą z powieściopisarstwem historycznym. Dla mnie niestety nie.

Wiedząc, że podczas gościnnych wykładów Teodora Parnickiego w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, wydanych w formie książki Rodowód literacki (Parnicki Teodor) wszedł on w polemikę z Ewą Nowacką, przeszukałem ich treść spodziewając się odniesienia i do tej kwestii. Nie zawiodłem się:

„Ewa Nowacka: (…) Jestem przekonana, że mój czytelnik nie wie nic lub wie bardzo mało, dlatego prowadzę go drogą najprostszą, pokazuję palcem ludzi, zdarzenia, tłumaczę rzeczy zupełnie oczywiste.” [s. 189]

„Teodor Parnicki: (…) Pani nie ma racji, że trzeba wychodzić do czytelnika w przekonaniu, że on nic nie wie. Bo po pierwsze – to czytelnika niesłychanie rozleniwia, a po drugie wcale nie jestem pewien, czy czytelnik tego chce.
Opowiem państwu o swoim doświadczeniu młodzieńczym sprzed wojny. Ja wtedy jako młody człowiek dość dużo rozjeżdżałem po Polsce ze Lwowa z różnymi odczytami, wykładami itd. I byłem też w mieście Grodnie, które zresztą dzisiaj do Polski nie należy; było tam Towarzystwo im. Elizy Orzeszkowej i to Towarzystwo zaprosiło mnie, abym w 90-lecie urodzin Sienkiewicza wygłosił odczyt. Pojechałem jako zupełnie nieznany, zresztą młody chłopak – tak jak i dzisiaj są młodzi debiutanci literaccy, i przez półtorej godziny mówię do tej tak zwanej elity miasta Grodna; państwo jesteście młodzi, ale orientujecie się, co to jest elita międzywojennego nawet nie wojewódzkiego, ale powiatowego, wprawdzie bardzo dużego, niemniej jednak tylko powiatowego miasta – starosta, pan wicestarosta, pan dyrektor gimnazjum, naczelny lekarz, naczelny geometra, dowódca garnizonu, ich małżonki itd. Przez półtorej godziny do nich mówiłem na tym odczycie i później oni zrobili na moją cześć wielkie przyjęcie i w czasie tego przyjęcia powiedzieli: <<Proszę pana, tydzień temu przyjechał do nas znakomity pisarz (wtedy on uchodził za znakomitego) Stanisław Wasylewski, autor taki bardzo żywy, barwny... Otóż on właściwie nas obrażał, on nas traktował jak dzieci, on, ten wielki pisarz z Warszawy, wyobraził sobie, że ponieważ Grodno jest miastem powiatowym, to trzeba nam tłumaczyć każdy szczegół, że było to, to a to, natomiast pan, wprawdzie nam mówi takie rzeczy, co do których co najmniej jedna trzecia z nas w ogóle nie za bardzo zdawała sobie sprawę, o co panu chodzi, a połowa nie miała możliwości sprawdzenia, czy pan mówi prawdę, ale dał nam pan tę wielką satysfakcję, że traktował pan nas jako ludzi wiedzących, albo takich, którzy powinni wiedzieć mniej więcej tyle, co wie pan sam>>. (...)
Otóż pełen będąc życzliwości dla twórczości pani, jeśli wolno się tak wyrazić – starszy kolega, ja bym raczej radził, wtedy kiedy pani ma wybierać między przedstawieniem jakieś swojej wizji, która się pani wydaje trudna, albo jej odrzuceniem, niech Pani jej nie odrzuca, bo wie pani – jak ktoś pisze rzeczy trudne, ale czytelnika to interesuje, to ten czytelnik sięgnie i do podręcznika, i do encyklopedii.” [s. 193-194]”

„Ewa Nowacka: - Chcę powiedzieć, że wiara w czytelnika z wykształceniem na poziomie gimnazjum klasycznego (…) jest w tej chwili – nieco iluzoryczna. Współczesny czytelnik mógłby przypuszczalnie powiedzieć wiele interesujących rzeczy o komputerach, ale bardzo słabo zna historię. I jeszcze słabiej – powiedzmy szczerze – problemy historiozoficzne i kulturotwórcze.
Mogę powiedzieć pro domo sua, że w 1967 roku debiutowałam książką „Rok trzech cezarów”. (…) podjęłam temat po „Quo vadis”, zaczęłam swoją powieść dokładnie w tym miejscu, w którym zakończył swoją Henryk Sienkiewicz.
Była to pierwsza książka, a pierwsze książki miewają recenzje, więc czytałam je na klęczkach i w pokorze. Jedna taka pani z „Życia Literackiego” zaczęła recenzję dokładnie tak, mogę zacytować, gdyż słowa te „wdrukowały” mi się bardzo dokładnie: „Jest to książka o jakiś trzech cezarach. Jeden nazywa się Othon, drugi Witeliusz, a trzeciego nie pamiętam, ale to nie ma żadnego znaczenia”. Recenzenci pisali, że usiłuję naśladować Teodora Parnickiego, że utrudniam czytelnikowi życie, bo wydaje mi się, że wiedza czytelnika jest taka sama, jak moja wiedza o sprawach i ludziach z tamtych zamierzchłych czasów. Było mi bardzo przykro, czytelnik, jak pan powiedział, ma prawo zajrzeć do książki, rzucić ją w kąt, ale tego prawa nie ma recenzent. Nie ma prawa uczyć debiutanta, że praca, wysiłek to jest coś, co można zbyć lekceważącym machnięciem ręki, coś, co nie ma żadnego znaczenia. Boję się, że przez te lata nauczono mnie, że pisze się po to, żeby się sprzedawało.” [s. 198-199]

Niestety obawiam się, że Ewa Nowacka ma wiele racji. I to nie tylko w odniesieniu do książek historycznych. Podobne mechanizmy możnaby odnaleźć w science-fiction, czy kryminałach. Chciałbym być czytelnikiem takim, którego oczekiwał Parnicki, chciałbym wierzyć, że jest takich więcej. Ale tak łatwo czytać wyłącznie dla prostej przyjemności, nie trudząc się, choć wysiłek może zaowocować sukcesem dającym przyjemność o niebo większą.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1300
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Rbit 08.10.2014 20:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Ewa Nowacka, autorka zekr... | Rbit
No i przeczytałem omawiany wyżej debiut pani Nowackiej, czyli Rok trzech cezarów (Nowacka Ewa) Moim zdaniem krytyka ze strony recenzentki była całkowicie nieuzasadniona. Wcale nie trzeba znać historii antycznego Rzymu, by cieszyć się lekturą. Fabułę można oceniać jako uniwersalne przedstawienie relacji pomiędzy władzą i polityką, a życiem prywatnym "zwykłych" ludzi. Żołnierza, kapłana, golibrody, wyzwoleńca, czy żony polityka. Najlepiej zarysowana jest ta ostatnia, co zwiastuje znane z kolejnych książek mistrzostwo w opisywaniu wydarzeń z perspektywy kobiet. Warto znaleźć "Rok trzech cezarów" (może nie być łatwo, bo jak na czasy PRL nakład 6.000 egzemplatzy to malutko) i przekonać się samemu.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: