Dodany: 01.10.2014 12:35|Autor: TOMPAP

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Pętla wstecznego czasu
Sniegow Siergiej (właśc. Sztein Siergiej)

12 osób poleca ten tekst.

Apoteoza człowieka


W napisanej w 1938 r. powieści "Z milczącej planety" C.S. Lewis kreśli obraz człowieka jako bezlitosnego zdobywcy, który pragnie podporządkować sobie mieszkańców innych światów. W świetle tego, co wydarzyło się już rok później, Anglik okazał się niestety prorokiem, ponieważ stosunek antagonisty głównego bohatera do ludów zamieszkujących Marsa, zwanego w powieści Malakandrą, do złudzenia przypomina stosunek nazistowskich Niemiec do mieszkańców podbijanych przez nie krajów. Nie przypadkiem również dr Watson, bo tak brzmi imię głównego czarnego charakteru tej książki, jest fizykiem. Lewis zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie niesie ze sobą scjentyzm, czyli bezkrytyczna wiara w zbawczą moc nauki, która - zdaniem głosicieli tego poglądu, popularnego niestety także i dziś - po wiekach ciemnoty wprowadzi ludzkość w erę postępu i dobrobytu.

Zaczynam recenzję trylogii Sniegowa "Ludzie jak bogowie" od Lewisa, ponieważ punkt wyjścia obu autorów jest bardzo podobny. Tam jednak, gdzie Lewis dostrzega zagrożenia, Sniegow widzi nadzieję. W jego świecie postęp technologiczny idzie w parze z etycznym i ludzkość, osiągnąwszy poziom niemalże boski, pozwalający na dowolne modyfikowanie już nie tylko własnej planety, lecz całego Wszechświata, niesie postęp innym cywilizacjom, które stara się obdarzyć swoimi dobrodziejstwami. Oświecenie to przyjmowane jest przez inne, stojące na niższym szczeblu technicznym kultury z radością i otwartymi ramionami. Z rozmowy głównego bohatera z zamieszkującą planetę gwiazdozbioru Wegi przedstawicielką rasy ludzi-węży dowiadujemy się o wdzięczności, jaką mieszkańcy całego znanego kosmosu żywią dla Człowieka, który przybywszy do ich światów, zakończył wszelkie waśnie i pomógł w budowie lepszego jutra. Taki pogląd nie był niczym nowym w fantastyce tamtego okresu. Wybuch "ery kosmicznej", loty Gagarina i Armstronga (a mniej więcej wówczas powstawali "Ludzie jak bogowie") sprawiły, że ludzkość uwierzyła w możliwość podboju kosmosu, a wiara ta znalazła odbicie w miejscu dla niej najbardziej stosownym, czyli w fantastyce. Taką wizję świata można złożyć również na karb wychowania Sniegowa, który - mimo że w okresie stalinowskim spędził 10 lat w obozie pracy - jak większość mieszkańców ZSRR, załapał bakcyla komunizmu. Jednak patrzenie na powieść w ten sposób byłoby dla Rosjanina bardzo krzywdzące, a przede wszystkim nieuprawnione, na co wskazuje dalsza lektura jego trylogii.

Postulowany przez pisarza obraz ludzkiej cywilizacji jest zaledwie punktem wyjścia dla rozważań właściwych. Obraz naszej cywilizacji za pięćset lat jest tylko scenografią, istotną, lecz nie najważniejszą. Gdy bowiem ten wspaniały, dobroduszny Człowiek napotyka wreszcie cywilizację nie dość, że stojącą na jego poziomie technologicznym, to jeszcze skrajnie wrogą i kierującą się odmiennymi niż ludzkie zasadami etyki, natychmiast pojawia się pytanie: czy ludzkość ma obowiązek bronić cywilizacji, które wzięła pod opiekę, czy raczej zostawić je na pastwę wroga i zająć się sobą? Taki pogląd się pojawia i zostaje wzięty pod uwagę. Wybór pada na udzielenie pomocy, ale pytanie zostało postawione - a cechą wielkiej literatury, podobnie jak filozofii, jest stawianie pytań. Brzmi ono: czy kultura wyższa ma moralny obowiązek opiekować się niższymi. Abstrahuję już tutaj od "wyższości" i "niższości", które są pojęciami bardzo dyskusyjnymi i zależnymi od przyjętych kryteriów. Z wagi oraz aktualności problemu zdać możemy sobie sprawę, gdy spojrzymy na dzisiejszy świat islamu bądź to, co dzieje się aktualnie na Ukrainie. Czy my, Europejczycy, opływający na swoim kontynencie w dostatek i wiodący "dolce vita", powinniśmy brać pod opiekę rzesze ludzi, którzy w innych częściach globu cierpią głód i wojny? Sniegow, a ja wraz z nim, udziela odpowiedzi twierdzącej, kreując prometejski obraz naszego gatunku, gotowego poświęcić swój dobrobyt i samozadowolenie dla dobra innych. Nawiasem mówiąc, Polakom ten pogląd jest bardzo bliski, ponieważ swoistemu prometeizmowi Sniegowa niedaleko do naszego rodzimego mesjanizmu, jednak nie w jego wersji wałkowanej w szkołach, Mickiewiczowskiej, lecz tego właściwego - stworzonego przez filozofa Hoene-Wrońskiego.

Wątek prometejski nie jest jedynym; wynika z szerszych rozważań nad naturą człowieka. W trylogii są one bardzo optymistyczne, jakże inne od tego, co przywykliśmy myśleć o sobie jako o gatunku dzisiaj. Brak u Sniegowa tak obecnie popularnego nihilizmu i defetyzmu. Istota ludzka w antropologii autora "Ludzi jak bogowie" nie jest nic nieznaczącym pyłkiem, zagubionym w otchłani Wszechświata, dla którego jej istnienie nie ma żadnego znaczenia. Przypomina bardziej myślącą trzcinę Pascala - istotę słabą, często odnoszącą porażki, jednak dowodzącą swojej woli mocy poprzez umiejętność wyciągania wniosków z tych porażek, a często obracania ich na swoją korzyść. Tę moc człowieka zobrazował autor kontrastując ludzkość i jej kulturę z odmiennymi cywilizacjami pozaziemskimi. Chęć niszczenia życia w kosmosie, nastawienie na niszczenie dla samego tylko niszczenia, okazuje się strategią, która obraca się przeciwko stosującej ją cywilizacji. Z drugiej strony paniczny strach przed ofiarą życia składaną na ołtarzu wyższych celów oraz chęć zupełnej izolacji w celu zapewnienia sobie dobrobytu prowadzą do kulturowej prostracji i zatrzymania się w rozwoju. Sniegow poddaje tu bezlitosnej krytyce dwie siły, które ścierały się ze sobą w czasie, gdy powstawała jego powieść. Ani bowiem strategia nastawionego na ciągłą ekspansję i mord ZSRR, ani zblazowanie zachodniego świata, który niebawem miał uwierzyć w "koniec historii", nie wydawały się pisarzowi odpowiednie i prowadziły do identycznego, smutnego końca. Sniegow szukał drogi pośredniej. Postulowany przez niego obraz naszej cywilizacji jest pełen heroizmu, bywa, że wyrażającego się niezbędnym działaniem zbrojnym, a jednocześnie przepełniony najszczytniejszymi ideami humanizmu. Tylko taka cywilizacja, jego zdaniem, predestynowana jest do rozwoju. W tym kontekście postacie trojga głównych bohaterów powieści można odczytywać jako alegorie władz duszy ludzkiej. Pierwszą z nich jest Eli, który gardzi niebezpieczeństwami i nie boi się wyzwań. Jego siostra Wiera to humanizm, natomiast historyk Piotr Romero reprezentuje zmysł historyczny, który pozwala człowiekowi patrzeć na to, co jest w oparciu o to, co było. Te wszystkie cechy musi mieć człowiek, aby nie zginął i potrafił odpowiedzieć na wyzwania, jakie stawia sam przed sobą oraz te, które stawia przed nim natura, często mu wroga.

Brakuje dzisiaj takich dzieł, a nie obawiam się "Ludzi jak bogowie" (tytuł można też odczytywać ironicznie, ale gdybym chciał napisać coś więcej na ten temat, musiałbym zdradzić czytelnikowi tej recenzji fragment fabuły, czego robić nie chcę) nazwać dziełem ze względu na ich przesłanie i niesłabnącą aktualność. Sniegow, z wykształcenia fizyk, jawi się przez pryzmat tej powieści jako humanista najwyższej miary, ale nie z rodzaju tych, których dziś przywykliśmy za takowych uważać. Dzisiejszy humanista jest pozbawionym wiary w siebie nihilistą, patrzącym na człowieka i świat przez czarne okulary, kimś, kto zatracił wiarę w ludzkość. Humanizm Sniegowa natomiast przypomina ten z czasów renesansu, kiedy człowiek, odkrywszy siebie, dostrzegł tkwiącą w nim wielkość i morze możliwości. Tak heroiczna postawa dziś jest już właściwie niespotykana, co dziwi tym bardziej, że Sniegow żył w kraju, który człowieczeństwo sprowadzał do poziomu błota - jednak, jakby na przekór temu, co widział za oknem swojego mieszkania, jeszcze bardziej wierzył w ludzi. Dzieckiem tej wiary jest literatura najwyższej próby.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2680
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: carmaniola 16.10.2014 12:48 napisał(a):
Odpowiedź na: W napisanej w 1938 r. pow... | TOMPAP
I tak oto dyskusje poboczne zwabiły mnie do Twojego tekstu. Wcześniej nie czytałam, bo Sniegow to tak stare dzieje, że uznałam, że skoro prawie nic nie pamiętam, to niczego sensownego nie wyniosę. Mylnie jak się okazuje, bo poruszasz problemy bardzo ogólne i istotne, dla których powieść jest po prostu punktem wyjścia. Masz bardzo ciekawe przemyślenia, które skłaniają do głębszego zastanowienia się nie tylko nad lekturą, ale nad otaczającym nas światem w ogóle. Dziękuję.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: