Recenzuje: Tymoteusz Wronka
Cormoran Strike wraz ze swoją dzielną asystentką ponownie wkracza do akcji. Tym razem w świetnym, klasycznym w formie kryminale zagłębia się w sprawę morderstwa pisarza, którego śmierć jest żywcem wzięta z jego ostatniej, niewydanej jeszcze książki.
To, co początkowo wydaje się nieuzasadnioną obawą przewrażliwionej żony, szybko okazuje się niezwykle brutalnym i tajemniczym morderstwem. Mało tego, wszystko wskazuje właśnie na zaniepokojoną małżonkę, ale Strike swym detektywistycznym nosem czuje znacznie bardziej rozbudowaną intrygę, a im dłużej bada sprawę, tym więcej potencjalnych podejrzanych odnajduje. Poskładanie przez niego wszystkich klocków i wyeliminowanie fałszywych tropów stanowi sedno powieści.
Tłem dla akcji jest świat wydawniczy, w „Jedwabniku” przyjmujący obraz małego piekiełka. Nie sposób stwierdzić, ile J.K. Rowling zaczerpnęła z własnych doświadczeń, ale wzajemne relacje wydawców, redaktorów, pisarzy i agentów opisała barwnie i wiarygodnie. Wyłaniający się, zabarwiony satyrą, obraz jest intrygujący, a pikanterii dodaje fakt, że każdy z napotykanych przez detektywa oryginałów może być niezwykle brutalnym, działającym z premedytacją mordercą.
Kolorytu opowieści dodaje śledzenie relacji między Cormoranem i Robin. Co prawda ich związek ewoluuje w dość przewidywalnym kierunku, ale nie jest to droga usłana różami. Oboje mają własne motywacje i obawy, w pracy zawodowej przeszkodą też staje się ich życie prywatne oraz dość skryta natura postaci. Mają dobrze nakreślone osobowości, mimo wad z miejsca czuje się do nich sympatię.
W kryminałach zwykle najważniejsza jest intryga. Podobnie jest w „Jedwabniku”, w którym co prawda strona obyczajowa została świetnie oddana, ale i tak znajduje się w cieniu dochodzenia prowadzonego przez bohaterów. Śledztwo przyjmuje klasyczną formę: wiele jest rozmów z podejrzanymi i znajomymi denata, odrobina pracy wywiadowczej w terenie, wreszcie mnóstwo żmudnego łączenia pozornie niepasujących do siebie faktów. W obranym przez autorkę rozwiązaniu Strike domyśla się całości znacznie szybciej niż czytelnik, ale odpowiedzi zostają udzielone dopiero na ostatnich stronach.
Jedynie, do czego się można przyczepić, to właśnie finał opowieści. Z jednej strony obyło się bez sztucznie dramatycznych i niebezpiecznych scen niepasujących do obrazu całości fabuły, co z pewnością należy zaliczyć na plus. Jednakże samo wyjaśnienie zbrodni i motywacja mordercy wydają się odrobinę naciągane. A może po prostu jest to rozwiązanie zbyt prozaiczne jak na tak skomplikowaną intrygę?
O pierwszej powieści Roberta Galbraitha głośno było przede wszystkim za sprawą ujawnionej po czasie prawdziwej tożsamości autora. Dopiero na drugim planie wspominano, że Rowling stworzyła bardzo dobry kryminał. W przypadku „Jedwabnika” już nie będzie mowy o taniej sensacji: być może sprawi to, że więcej będzie się mówiło o tym, jak wybitna jest to książka – bo ta z pewnością na to zasługuje, będąc jeszcze lepszą od swojej poprzedniczki.
Tytuł: Jedwabnik
Autor: Robert Galbraith
Tłumaczenie: Anna Gralak
Wydawnictwo: Dolnośląskie 2014
Liczba stron: 480
Ocena: 6/6
Tymoteusz Wronka jest autorem bloga
Ględzenie Shadowa oraz redaktorem naczelnym
portalu Katedra.
Recenzja ukazała się w również serwisie
Literadar.pl.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.