Dodany: 23.09.2014 11:11|Autor: anek7

Życie noblisty nie jest różami usłane...


Co roku na przełomie września i października wielbicieli słowa pisanego na całym świecie elektryzuje jedno pytanie – kto zostanie uhonorowany Literacką Nagrodą Nobla. Podobnie było 18 lat temu – padały różne nazwiska, robiono zakłady, licytowano się osiągnięciami poszczególnych kandydatów, aż wreszcie 3 października 1996 roku wszystko stało się jasne – najbardziej prestiżową literacką nagrodę otrzymała polska poetka Wisława Szymborska.

Przyznam, że wówczas z jednej strony ogarnęły mnie radość i duma, bo polskich noblistów nie ma znów tak wielu, a z drugie – poczułam się mocno skonsternowana, bowiem poza dwoma utworami poetki znanymi mi jeszcze z czasów szkoły podstawowej ("Gawęda o miłości ziemi ojczystej" oraz "Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej") nie byłam w stanie przypomnieć sobie żadnego... Nawet pomijając fakt, że współczesna poezja to raczej nie moja bajka, zdecydowanie nie było się czym chwalić, więc w kolejnych latach starałam się nadrobić to literackie niedopatrzenie.

Jednak lektura wierszy to trochę za mało, aby poznać ich autora, zaś Wisława Szymborska dosyć dokładnie strzegła swojej prywatności, jeśli tylko mogła – unikała kontaktów z dziennikarzami, a wreszcie zatrudniła sekretarza, który miał skutecznie bronić ją przed skutkami "ponoblowskiej gorączki", która to przypadłość ogarnęła wówczas dużą część Polaków.

Na szczęście znalazły się jednak dwie dziennikarki, które nie ulękły się niechęci poetki do przedstawicieli swojej profesji i którym udało się namówić panią Wisławę na wspominki – Anna Bikont i Joanna Szczęsna opublikowały w 1997 roku biografię noblistki pt. "Wisławy Szymborskiej pamiątkowe rupiecie, przyjaciele i sny". Wówczas nie udało mi się tej książki przeczytać, ale okazało się, że nic straconego, bowiem dwa lata temu światło dzienne ujrzały "Pamiątkowe rupiecie", będące jej znacznie poszerzoną i uaktualnioną wersją.

Biografia to fakty, daty, miejsca, ludzie - i wszystko w tej książce oczywiście jest. Jednak dobrą biografię od przeciętnej odróżnia, moim zdaniem, sposób, w jaki autor przedstawia swojego bohatera, jak pisze o jego zainteresowaniach, charakterze, wadach i zaletach – najprościej mówiąc: to, czy czytając poznaje się człowieka, czy tylko poszerzony opis z encyklopedii. I uważam, że autorki "Pamiątkowych rupieci" stanęły na wysokości zadania.

Przewracają kolejne karty, poznajemy najpierw panienkę z tzw. "dobrego domu", silnie związaną z rodzicami i siostrą, później młodą poetkę i dziennikarkę żyjącą w literackiej komunie, jaką był dom przy ulicy Krupniczej 22 w Krakowie (mieszkali tam m.in. Konstanty Ildefons Gałczyński, Sławomir Mrożek, Tadeusz Różewicz, a częstym gościem był Czesław Miłosz), wreszcie dojrzałą autorkę pięknych, niezwykle oszczędnych, wielokrotnie przerabianych, dopracowanych do ostatniej kropki wierszy.

Przy całym swoim talencie i sławie, jaka stała się jej udziałem pozostała Szymborska osobą nieśmiałą, zdystansowaną, świetną obserwatorką otaczającego ją świata, czarującą subtelnym poczuciem humoru, uwielbiającą literackie improwizacje, pomysłodawczynią nowych "gatunków" literackich (jak chociażby tzw. lepieje czy moskaliki). Ale to tylko jedna strona medalu – ta eteryczna i uduchowiona istota uwielbiała krwawe horrory, paliła jak smok i z każdej podróży przywoziła masę kiczowatych pamiątek (im większy bohomaz, tym lepiej), którymi uszczęśliwiała potem swoich przyjaciół.

W miarę spokojne i ustabilizowane życie poetki skończyło się wraz z otrzymaniem Nagrody Nobla. I nie chodzi tu tylko o prawdziwy najazd dziennikarzy i rozmaitych petentów chcących dopomóc w wydawaniu pieniędzy, które wiążą się z tą nagrodą. Niemal natychmiast pojawiły się głosy, że nagroda się Szymborskiej nie należy i że powinien był ją dostać Zbigniew Herbert – jakby sama zainteresowana miała jakiś wpływ na komisję decydującą o tym, kto zostanie uhonorowany. Pojawiły się również głosy zarzucające poetce komunistyczną przeszłość – Szymborska nigdy nie kryła, że tuż po wojnie wstąpiła do partii, że zdarzyło się jej złożyć podpis pod pewnymi niechlubnymi dokumentami (jak chociażby potępienie krakowskich księży osądzonych w sfingowanym procesie), jednak później, kiedy dotarły do jej świadomości błędy systemu, oddała legitymację partyjną i już nigdy nie dała się wciągnąć do żadnej organizacji politycznej. Niektóre środowiska krytykowały ją za brak poparcia dla Solidarności, za dystansowanie się od Kościoła, za to, że w czasie wojny nie należała do ruchu oporu – zarzuty można by mnożyć. W chwili, kiedy dostała nagrodę, otoczyło ją nasze "polskie piekiełko"...

Autorki biografii konsultowały się z Wisławą Szymborską, a przy końcowych stronach – z jej sekretarzem, Michałem Rusinkiem. W książce znajdzie czytelnik wiele fragmentów wierszy i felietonów, które ilustrują i świetnie dopełniają kolejne fakty z życia poetki, oraz bogaty materiał fotograficzny pochodzący ze zbiorów samej zainteresowanej, a także jej przyjaciół i znajomych. Sporo miejsca zajmują też wspomnienia owych znajomych, jak również osób, z którymi Szymborska zetknęła się zawodowo.

"Pamiątkowe rupiecie" to co prawda (jeśli brać pod uwagę gabaryty) ogromna księga, ale zapewniam, że czyta się ją bardzo dobrze. Jest jedną z lepiej napisanych biografii, jakie zdarzyło mi się czytać, dlatego też serdecznie ją polecam. I to nie tylko osobom zajmującym się historią literatury polskiej.


[Tekst opublikowałam na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 536
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: