Dodany: 20.06.2009 11:45|Autor: lkara
Samotni w ostatnich chwilach
Całkiem niedawno narzekałam na opowiadania, że za krótkie, że niepełne, że zbyt szybko się kończą, a właśnie przeczytałam kolejne. „Szalone noce! Ostatnie chwile wielkich mistrzów” Joyce Carol Oates to zbiór pięciu opowiadań, których bohaterami autorka uczyniła klasyków amerykańskiej literatury – Edgara Allan Poe, Emily Dickinson, Marka Twaina, Henry’ego Jamesa i Ernesta Hemingwaya.
Już po przeczytaniu pierwszego z nich wiedziałam, że tym razem nie będę narzekać na wrażenie niepełności i to nie tylko dlatego, że opowiadania Oates nie mogłyby się toczyć dalej, ponieważ kończą się śmiercią głównych bohaterów, ale miałam wrażenie, że jakiekolwiek dodatkowe zdanie tylko zepsułoby doskonale wyważoną kompozycję. Opowiadania amerykańskiej pisarki są po prostu świetnie napisanymi całościami, a nie zalążkiem jakiejś większej formy. Na uznanie zdecydowanie zasługuje różnorodność stylistyczna tych opowiadań, Oates niejako uchwyciła w nich esencję pisarstwa każdego z autorów. Na przykład „Pośmiertny Poe, czyli Latarnia Morska” charakteryzuje się nieco surrealistycznymi opisami, tematyką śmierci i rozkładu oraz głęboką psychologizacją postaci. Z kolei „Papa w Ketchum, 1961”, napisany zwięzłymi, lapidarnymi zdaniami, przywodzi na myśl prozę samego Papy. „Modlił się w duchu, Boże, cholera jasna, Boże dopomóż mi. Można nie wierzyć w Boga, ale lepiej się pomodlić”*. Te ironiczne słowa jak ulał pasują mi do Hemingwaya i równie dobrze mogłyby się znaleźć w ustach któregoś z bohaterów jego powieści. Oprócz „Papy w Ketchum, 1961” moim faworytem jest jeszcze „EDickinsonRepliLuxe”. Akcja tego opowiadania dzieje się w jakiejś nieokreślonej przyszłości, w której można sobie kupić fantoma jakiejś znanej osobistości, ożywianego „przez zainstalowany wewnątrz program komputerowy, który można nazwać ekstraktem oryginalnego pierwowzoru”**. Brzmi bardzo fantastycznie i cybernetycznie, ale w gruncie rzeczy jest to historia dwojga ludzi, nieznośnie poprawnych, wypranych z wszelkich emocji, wstydzących się uczuć i niezdolnych do okazywania ich. RepliLuxe miał się stać substytutem dziecka, kogoś bliskiego, a jednocześnie był obrazem niespełnionych ambicji jego właścicieli i obrazem tego, kim chcieliby być. Bardzo smutna historia, ale każda taka była. Wszyscy mistrzowie z opowiadań Oates byli osamotnieni, zagubieni, nie mieli się do kogo zwrócić. Taki los wielkich umysłów?
Dzięki „Szalonym nocom” mój niewielki entuzjazm dla krótkich form zdecydowanie wzrósł. Niechęć do opowiadań chyba nie do końca wyrosła z przyzwyczajenia do powieści, raczej z braku znajomości pisarza, który by potrafił zręcznie napisać krótką historię. Oates zdecydowanie to się udaje. Bardzo polecam, zwłaszcza tym, którym nazwiska bohaterów „Szalonych nocy” nie są obce.
---
* Joyce Carol Oates, „Szalone noce! Ostatni chwile wielkich mistrzów”, tłum. Bartłomiej Zborski, wyd. Bellona, Warszawa 2009, s. 195.
** Tamże, s. 53.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.