Dodany: 07.09.2014 11:12|Autor: Anastazja Kura

O kanonie


Nie wiem, z której strony to dzieło ugryźć. Jako komiks przedstawia wartość średnią. Oczywiście nie da się ukryć nierówności antologii: złożone jest ono z tworów przeróżnych autorów, a to jak zwykle skutkuje tym, że są części świetne, wybijające się z tła, oraz pełniąca funkcję zapychacza reszta.

Gdy zerkniemy do środka, owszem, w oczy rzucają się różne style i techniki. Sądzę jednak, że właśnie przez tę różnorodność, albo i dzięki niej, trudno wytypować części mające być perłami. Ważną rolę grają tu przecież osobiste preferencje odbiorcy. To może rzecz banalna, ale jednym spodoba się surrealizm „Kobiety o dwóch piczkach”, inni będą woleli bardziej klasyczne odwzorowanie „Odysei”.

Nie o stronę wizualną tak naprawdę chodzi w tym przedsięwzięciu. Sam zamysł: stworzenia graficznej antologii kanonu literackiego to przedsięwzięcie trudne, ale i chwalebne. Z punktu widzenia miłośnika literatury jest ono wartościowe ze względu na dobór tekstów, nierówna szata graficzna ma znaczenie drugorzędne. Stąd oceny tego zbioru mogą być bardzo różne: wielokrotnie spotkałam się z tym, że specjaliści w dziedzinie powieści graficznej kręcą nosem - i mają rację oni. Z tym że antologia Kicka jest czymś więcej niż zbiorem komiksów.

Co prawda antologii literatury światowej mamy bez liku, „Kanon graficzny” wyróżnia się z nich jednak pozytywnie dzięki uniknięciu ograniczenia do zachodniego kręgu kulturowego (a to rzecz, na której większość z tych zwykłych antologii poległo). Mamy tu więc, na równi z dziełami europejskimi, produkty kultury azjatyckiej („Opowieść o Genjim”, Tybetańska Księga Umarłych etc.). Ta kompletność jest zdecydowanie zaletą, mimo że ucierpiał na takim podejściu kanon zachodni: musiał przecież ustąpić trochę miejsca tekstom spoza naszego obszaru kulturowego. Chociaż też nie jest tak, że jakoś się w antologii musiała redakcja streszczać. W oryginale rzecz ma trzy tomy, w polskim wydaniu tom pierwszy podzielony został na dwa. Czyli jak tak dalej pójdzie, dostaniemy sześć całkiem pokaźnych tomów (daj Boże, żeby wydano u nas wszystkie części). Daje to pojęcie o ogromie przedsięwzięcia. A mimo to na każdy tekst przypada jedynie parę lub paręnaście stron. Można by powiedzieć, że ilość przeważa nad jakością, gdyby nie fakt, że okrojenie liczby zaprezentowanych tekstów odebrałoby całemu przedsięwzięciu sens.

A jest nim jego kompletność jako wizualnej antologii kanonu dzieł literackich. Możemy potraktować je również jako zbiór prospektów reklamowych. Do tego nawet redaktor serii się przyznaje w przedmowie (wyd. W.A.B., 2014). Celem niebezpośrednim wydania tej antologii jest zachęcenie czytelników do sięgnięcia po oryginały. Oto kreatywna odpowiedź na pytanie, jak zachęcić ludzi do czytania (skądinąd coraz mniej popularnych) tekstów.


[recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1160
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: