Dodany: 26.08.2014 18:10|Autor: Frider

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Bezgrzeszne lata
Makuszyński Kornel

6 osób poleca ten tekst.

Pyłek słońca


O czym marzy każde dziecko? O staniu się osobą dorosłą. A o czym marzy każdy dorosły? O powrocie do czasów dzieciństwa lub młodości. Kto za tym nie tęskni, chociaż czasami, po cichutku? Te lata są najpiękniejsze, bezgrzeszne, bo wszystkie przewiny, psoty i figle, nieskażone złą myślą, pochodzą z czystego serca. Nie ma w nich złej intencji, wyrachowania częstego w postępkach tych samych, ale dorosłych już osób. Dzieci są dobre. Nie zostały jeszcze popsute przez świat, podsuwający błyskotki i żądający za nie wygórowanej zapłaty. Nie zdążyły jeszcze nabyć wiedzy i doświadczeń, które - chociaż umożliwiają przebojową drogę przez życie - pozbawią je beztroski i spokoju czystego sumienia. Dzieci są jak promień słońca, rozświetlający wszystko, na co padnie, wywołujący na każdej twarzy uśmiech. Ten promień ogrzewa nasze serca. Początkowo płonie mocno, rozlewając gorąco, nie dając czasu na sen. Z latami powoli przygasa, już raczej przypomina spokojne ognisko, później - światełko świecy. Wypala się, czasami sądzimy, że zniknął z naszego serca. To jednak nieprawda, on nigdy nie gaśnie. Do późnej starości drzemie, jak iskry ostatniego węgielka pod grubą warstwą popiołów naszego życia. I czeka. Wystarczy podmuch, wesoły śmiech, ruch, dopływ tlenu, by iskry buchnęły płomieniem. By młodość przywróciła nam radość i pozwoliła, choć na chwilę, zapomnieć o grzechach naszego życia. Te iskry widać w oczach ludzi młodych, ale także i tych, którzy nie poddali się starości. „Młodość jest pyłkiem słońca”[1].

Książka zaczyna się dialogiem autora ze słonecznym promieniem, będącym personifikacją młodości i niewinności. Można by powiedzieć, że „Bezgrzeszne lata” to powieść „ku pokrzepieniu serc” dorosłych, przypomnienie, że dziecko wciąż gdzieś w nas żyje, karmione wspomnieniami. Kornel Makuszyński dzieli się z nami swoimi „cielęcymi” latami, chcąc wywołać uśmiech na naszej twarzy, wlać ciepło w serce i radość w umysł.

Jakie historie kryjemy wstydliwie na dnie serca i hołubimy najczulej, przewracając pożółkłe karty w pamiętniku życia? Wspomnienia młodości i, jeszcze częściej, dzieciństwa. Czasu beztroski, gdy wydarzenia dnia powszedniego urastały do rangi problemów „być albo nie być”, a każde uczucie było zwielokrotnione do potęgi i pozostało echem w wieku dorosłym. Czasu, gdy żyło się chwilą obecną, cały świat sprowadzał się do najbliższych dni lub nawet godzin, niekiedy zaś zamykał się po prostu w „tu i teraz”.

Kornel Makuszyński przedstawił kilka obrazów ze swoich lat młodości. To, co najmocniej utkwiło mu w pamięci podzielił na rozdziały - jakby migawki ze snu, z którego z żalem się budzimy. Zaczyna od wspomnień beztroskich, pochodzących z lat szczenięcych, gdy zabawa była jedynym celem życia. To czasy, gdy najbardziej szalone pomysły traktowało się ze śmiertelną powagą. W „Bezgrzesznych latach” możemy przez czas lektury jednego rozdziału uczestniczyć w zabawie w Indian. Zabawie tylko z nazwy, gdyż chłopcy, którzy wcielają się w czerwonoskórych braci starają się w najdrobniejszych szczegółach uwiarygodnić swoje postępowanie. To, co dla nich jest poważne i groźne, dla dorosłego (czyli biernego obserwatora z boku) stanowi przekomiczny zlepek gagów. Przedstawione wydarzenia same w sobie są już śmiesznym obrazem chłopięcych zabaw i zachowań; język, jakim autor opisał zapamiętane historie, barwnością i satyrycznym zacięciem bardzo wzmacnia komizm całości.

Od zabawy Makuszyński przechodzi do rzeczy „poważnych” - nauki, poezji, fascynacji teatrem i pierwszych porywów serca. Słowo „poważnych” umieściłem w cudzysłowie, bo w książce „Bezgrzeszne lata” trudno o powagę, nawet w przypadku tematów poważnych z samej natury rzeczy. Sceny z czasów szkolnych autor przedstawia z przymrużeniem oka, spogląda z dystansem i sympatią na młodego urwisa, którym niegdyś był. W jego młodzieńczych wspomnieniach bardzo dużo miejsca zajmuje lwowski teatr: niepowtarzalna atmosfera tego miejsca w czasach mu współczesnych, postaci aktorów, środowisko lwowskich żaków; młodzież zafascynowana sztuką teatralną i operetką. Świadomie nie używam słowa „lubiąca”, bo uczucie, którym uczniowie i studenci obdarzają teatr, jest o wiele głębsze, graniczy z obsesją. Pod płaszczem żartów Makuszyński przemyca scenę przyjazdu Henryka Sienkiewicza do Lwowa. Wspomnienie to musiało wywrzeć olbrzymie wrażenie na młodym poecie - w pamięci utkwiły mu tłumy ludzi czekających godzinami na swojego idola, rzeki światła z palących się pochodni, niesionych przez rozentuzjazmowaną młodzież. „Tłum się chwiał, wył, szalał, wołał, klaskał, huczał i grzmiał; matki podnosiły dzieci na ręce, starcy patrzyli z zachwytem. Dusza Lwowa była szczęśliwa, pyszna, dumna i wniebowzięta”[2]. Czy dzisiaj jakiś pisarz mógłby wzbudzić podobne emocje? Czy istnieją jeszcze ludzie, dla których to właśnie pisarz byłby osobą tak bardzo godną podziwu? Ech czasy, ech obyczaje...

No i w końcu... miłość. Tak, bez niej młodość nie byłaby tym, co sprawia, że wspomnienia wywołują przyjemny dreszcz w sercu, że na samym piwnicznym jego dnie, w ciężkiej skrzyni z wiekiem zamkniętym potężną kłódką, wciąż przechowujemy pamięć tych pierwszych (ale najpiękniejszych, czasami najmocniejszych) zadurzeń. To właśnie szalone młodzieńcze miłości porozrzucały zdjęcia dawnych sympatii, we wspomnieniu na zawsze już młodych, w albumie naszej przeszłości. Kornel Makuszyński pokazuje nam tę czystą, niewinną stronę miłości. Jej wyidealizowane, platoniczne oblicze, tajemnicze w mnóstwie podejrzewanych przyjemności. Radosne chwile wzajemności, bolesne rozczarowania rozłąk. Kto z nas tego nie przeżywał? Kto z nas tego nie wspomina...

Bardzo rzadko nachodzi mnie takie nagłe uczucie. Błysk, mgnienie, dosłownie ułamek chwili, gdy na powrót staję się dzieckiem. Te trwające sekundy stany umysłu wywołane mogą być przez ulotne czynniki - zapach, dawno niesłyszaną muzykę, uchwycony obraz umiejscawiający mnie w czasie i przestrzeni. Czasami kilka zdań z książki. To nie déjà vu, lecz faktycznie moment psychicznego odnowienia, wyzwolenia i powrotu do lat beztroskiego szczęścia. Są to jednak tylko elektryczne igły lub, wręcz przeciwnie, aksamitne fale spokoju przychodzące i odchodzące w sposób nieprzewidywalny. Aby świadomie spróbować wrócić do czasów dzieciństwa, nadal konieczne są wspomnienia. Niekoniecznie własne, czasami wystarczą snute przez kogoś opowieści, wskrzeszające blask czasów minionych. „Bezgrzeszne lata” to bezsprzecznie jeden z najpiękniejszych, najcieplejszych i obdarzonych cudownym poczuciem humoru pamiętników, jakie czytałem. Grzechem dorosłości jest zapominanie o latach „bezgrzesznych”.


---
[1] Kornel Makuszyński, „Bezgrzeszne lata”, wyd. Zrzeszenie Księgarstwa, 1984, str. 13.
[2] Tamże, str. 35.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6121
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: margines 26.08.2014 20:57 napisał(a):
Odpowiedź na: O czym marzy każde dzieck... | Frider
Bezsprzecznie „Polecam”!

Nie da się inaczej:)
Jakże... nostalgiczna, piękna recenzja.
Zachwycił mnie zwłaszcza jej początek, ta... jakaś niesamowita płynność w zanurzaniu się w nostalgię, wspomnienia:) Po prostu taki, ciężki do określenia, urok. Recenzji, ale tak samo przeczytanej przeze mnie dopiero czas jakiś temu (czemu tak późno?!) książki.
Książeczki niezwykle szczupłej, wręcz chudziutkiej, a wg mnie... jakże bogatej:)
Użytkownik: Frider 27.08.2014 21:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezsprzecznie „Polecam”! ... | margines
Dziękuję bardzo :)
Recenzja faktycznie wyszła mi nostalgiczna, pomimo że „Bezgrzeszne lata” to głównie olbrzymia dawka dobrego humoru. Obok „Cyberiady” pana Lema to druga książka, przy której większość czasu się śmiałem. Po Kornela Makuszyńskiego już się teraz rzadziej sięga, ale mam nadzieję, że takie książki jak „Bezgrzeszne lata”, „Koziołek Matołek”, „Szatan z siódmej kasy”, „Awantura o Basię”, „Przyjaciel wesołego diabła”, „Szaleństwa panny Ewy” nigdy nie zostaną zapomniane.
Użytkownik: margines 27.08.2014 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję bardzo :) Recen... | Frider
Oby, oby!:)

A o tej nostalgii myślałem w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu:)

Książka jest też właśnie potężną dawką dobrego humoru.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: