Dodany: 07.06.2009 09:58|Autor: Darmozjad

Ogólne> Offtopic

Nie zawiodłem się na...


Czy zdarzyło się, że spotkałeś człowieka, na którym się nie zawiodłeś ( tyle teraz utyskiwań, że nie można na nikogo liczyć, że wcześniej czy później każdy nas zawiedzie). Byłoby miło wiedzieć, że może nie jest tak źle.
Byłoby dobrze notować przykłady budujące. Hej, wesprzyjcie mój pomysł na notacje: komuś jednak jestem wdzięczny!
A jeśli zdarzyło się coś jeszcze ważniejszego i ...nie zawiodłeś się na sobie - to proszę napisz. I to wesprze moją niepoprawną wiarę w człowieka.
Wyświetleń: 3328
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: Biegnąca 07.06.2009 12:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy zdarzyło się, że spot... | Darmozjad
Tak, znalazłam taką osobę - aktualnie to mój bardzo dobry kumpel, ale oboje mamy nadzieję, że uda nam się z tego zbudować trwałą przyjaźń, taką na lata :)
Był przy mnie - a raczej dopiero wtedy się pojawił - kiedy większość ludzi się ode mnie odwróciła, nawet nie wiedząc, co tak do końca się stało. On jeden nie zwątpił i pocieszał mnie w trudnych chwilach - nawet nie policzę, ile razy ryczałam mu na ramieniu :)
Zatem: owszem, takie osoby istnieją, zacny Darmozjadku :)
Tylko muszą się jakoś objawić w naszym życiu, żebyśmy mogli je zauważyć :)
Użytkownik: Darmozjad 08.06.2009 00:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, znalazłam taką osobę... | Biegnąca
Dawno temu zdarzyło się podobnie - kiedy nadeszła "Smuga cienia" wg tej Conradowskiej opowieści o przejściu z młodości w dorosłość i stanęłam na mieliźnie (życie okazało się jednostajne a wiatr przestał wiać w żagle) ktoś towarzyszył moim zmaganiom aby stać się dorosłą. To było bardzo trudne i trwało cztery lata. Zawiodła rodzina, przyjaciele i tak jak mówisz zrobiło się pusto. Jeden człowiek potraktował to jako zadanie psychologiczno- edukacyjno- egzystencjalne. Nie wiem nadal czy jestem "dorosła" i czy doprawdy dorosłam? Mój przewodnik postanowił się oddalić skonstatowawszy: " Jesteś samodzielna. Odniosłem sukces - bo nie oplotłaś się jak bluszcz."
Dlaczego przypominam te historię? Niebawem dojdzie do konfrontacji ( po wielu latach ). Kogo znajdzie we mnie?
Co powie tym razem? Jakiego człowieka ja spotkam? - czyli jak potraktowało nas życie a jak my życie. I jeszcze jedno - co z nas wyrosło? Jedno co byłoby miażdżące, to spotkać cynika np." Pomagałem? No tak, w młodości to człowiek bywa rozrzutny."
Jeżeli ten czarny scenariusz się nie sprawdzi - napiszę.
Będę milczeć - jeśli się sprawdzi.
Dzięki za Twoją osobistą historię. Dodałaś mi otuchy na okoliczność " po latach jest tak".
Użytkownik: Darmozjad 17.06.2009 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, znalazłam taką osobę... | Biegnąca
Po latach jest tak:
" Nie pamiętam. No ale jeśli to miało jakieś znaczenia dla ciebie to miło"
No i co o tym sądzisz?
Jest wiele pytań: jakie przeżycia były tak silne, że zatarły tak ciężką pracę i długoterminowy wysiłek wydobywania kogoś z dołka?
Kim był wtedy, kim jest teraz - nie umiem odpowiedzieć. To że życie bywa zaskakujące - to wiadomo, ale ludzie - nigdy nie ma jasności w tym temacie.
Odnotowałam, bo obiecałam.Pozdrawiam
Użytkownik: Biegnąca 24.06.2009 14:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Po latach jest tak: " Ni... | Darmozjad
Prawdę powiedziawszy, to Twoja odpowiedź mnie zaskoczyła. To znaczy raczej stosunek tej osoby do Ciebie; do tego, jak w jego wspomnieniach zatrzymały się te chwile. Nie sądzę, żeby w tym momencie ten ktoś był szczery – nie wiem, mogę się mylić, mogę naciągać pewne rzeczy: ale jeśli dwoje ludzi próbuje pomóc sobie wzajemnie, wspiera się w bolesnym dorastaniu do życia, do człowieczeństwa (a sama pisałaś, że trwało to cztery lata!), a potem, po latach kwituje to nędznym: „Nie pamiętam”, to chyba coś jest nie tak.
Wydaje mi się, że jednak po latach spotkałaś kogoś, kogo spotkać nie chciałaś – cynika właśnie. Albo kogoś, kto wrósł w tą maskę na tyle, że stała się ona wręcz jego twarzą.
Głupio mi oceniać i wartościować, ale to może jednak wynikło to z lęku do przyznania się do tego, co było kiedyś, a co było dobre? Może dla Ciebie były to ważne chwile, a dla tej drugiej osoby właśnie chwila słabości, jakim jest zatrzymanie się w nagłym biegu? Coś, czego może nie trzeba się wstydzić, ale może też nie jest powodem do dumy.
Nie wiem. Ale myślę, że warto spróbować raz jeszcze. Z tym, że chyba teraz role mogą się odwrócić: wydobywanie z dołka może być zastąpione poprzez długotrwałe próby ściągnięcia maski.
Niemniej jednak: życzę powodzenia na wszystkich życiowych frontach :)
I pozdrawiam cieplutko :))
Użytkownik: Darmozjad 24.06.2009 18:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawdę powiedziawszy, to ... | Biegnąca
Wiesz minęły dwa tygodnie i doszłam ( po szoku) do jakiejś konkluzji:
Nie, nie zawiodłam się, bo moja niegdysiejsza trauma wymagała nie zaangażowania, ale chłodnych decyzji i pracy krok po kroku. We mnie wpisało się to jak skalpel świadomości odkrywającej real usuwający się spod nóg. Człowiek, który był mężem opatrznościowym, robił to co potrafił
i co zechciał ( nieprofesjonalista)tak, aby nie nadużyć i nie stracić mego zaufania i wspierać zmagania. Nie oczekiwał niczego nadzwyczajnego. To dla mnie był sukces i wyzwolenie.
Nie pamięta co dla mnie zrobił. Ba bo pewnie nie robił tego dla mnie, nie ze względu na mnie. Byłam skrajnym przypadkiem tego, co łagodniej przeżywał sam - niechcący ja także pomogłam mu dorosnąć. Po latach, nie nastawiał się na konfrontację (jak ja)ale na zwykły ludzki odruch - Jak żyjesz teraz? I myślę, że to pytanie jest tak naturalne, jak spojrzenie sobie prosto w oczy po latach -nie trzeba mówić, widzi się i zmęczenie,
i blizny, i twardy wymóg aby życiu stawić czoła TERAZ.
( A ja po babsku chciałam rozpamiętywać dawne, minione,przeszłe, prawie niebyłe).To idiotyczne myśleć- ja robię dla ciebie to, a ty dla mnie to.
Istniejemy dla siebie. I Tobie także za ten dialog dziękuję. Wiatru w żagle i dobrego Kapitana na mieliznach!
Użytkownik: Darmozjad 27.06.2009 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy zdarzyło się, że spot... | Darmozjad
Dyskusji nie uważam za zamkniętą. Czy tak mało doświadczeń pozytywnych?
Czy zawiedliście się także na sobie? To milczenie mnie niepokoi.
A może nie wymagacie od innych/ od siebie?
A może brak wdzięczności lub uwagi na dobro świadczone wzajemnie?
Czy chcecie bym zwątpiła - a ludzi wiernych, uczynnych, pomocnych uznała za przypadki incydentalne?
Użytkownik: xLATOMERTAx 29.06.2009 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy zdarzyło się, że spot... | Darmozjad
We wstępie pragnę zapytać, czy wierzy Pani w ogóle w istnienie osób, które nie zawiodły się na sobie? Tak właściwie to kiedy jest ten moment, gdy możemy sobie wprost powiedzieć: tak, zawiodłam się na sobie. Gdy z hukiem spadnie kolejna łza (spowodowana naszym postępowaniem) bliskiej nam osoby? Dla mnie to jest właśnie największą porażką, bo jak mawiała moja mama: "postępuj tak, aby nikt nie musiał przez Ciebie płakać".
Ale wracając do wątku...
Jest pewna osoba, która mnie nie zawiodła, choć kiedyś naszły mnie naprawdę złe myśli... Poznałam ją w podstawówce, była ot tak zwykłą koleżanką. Spędzała czas i bawiła się z inną grupką dziewczynek, więc nasze kontakty ograniczały się do przelotnego "cześć - cześć". Los chciał, aby nasze drogi po raz kolejny się spotkały. Ją jak zwykle otaczał wianuszek znajomych, a ja byłam lekko na uboczu. Kilka wspólnych spotkań zbliżyło nas do siebie. Nie umiem nawet wyrazić słowami więzi, jaka między nami się wytworzyła. Kolejna z tych, gdzie wystarczy uścisk dłoni, jedno spojrzenie, a słowa stają się zbędne, choć nie brakowało nam tematów do rozmów. Oczywiście sielanka nie trwała długo... W odpowiednim czasie wokół nas zaczęły gromadzić się osoby z niezbyt dobrymi zamiarami zachęcone naszą "apetyczną" dla obserwatora przyjaźnią. Posypały się intrygi, podłe kłamstwa, które miały na celu oczernić ją przede mną. Wieczorami płakałam, błagając w myślach, by ta sytuacja nigdy nie wystąpiła, bym jednym ruchem mogła to wszystko wymazać. Niestety to nie było takie proste... Zostałam "przyparta do muru", gdy Ona powiedziała: sama zdecyduj komu wierzyć, ja Cię nie będę do niczego przekonywać. Na szczęście szybko poszłam, po rozum do głowy. Do dziś nie żałuję, bo wiem, że wybrałam piękną przyjaźń :)
Użytkownik: Darmozjad 30.06.2009 13:19 napisał(a):
Odpowiedź na: We wstępie pragnę zapytać... | xLATOMERTAx
Nie pisz "Pani" - bawmy się, wprawdzie całkiem na serio! Ale każda zabawa wymaga równości ( inaczej jej nie ma).
Oczywiście każdy się zawodzi przede wszystkim na sobie. Ale chciałam wiedzieć - kiedy nie zawiodłem? Czy się sprawdziłem/łam? Czy to wiem.
Zawierzyłaś intuicji - nie zawiodła Cię. I o to mi chodzi - nie zwątpiłaś w bliską Ci osobę. A to potwierdza moje doświadczenia - ilekroć stawiamy
na człowieka, człowiek staje na wysokości zadania no, przynajmniej się stara. Zawiodłabyś świat, gdybyś skasowała przyjaźń. No i wlokłoby się całe życie - żal, pretensja, zgryzota i ... nieufność do ludzi.
Jest dobrze. I świat jest na swoim miejscu, dzięki takim refleksjom dzielniej spisujemy się w niewidomych, nieprzewidzianych, nowych okolicznościach. Ukłony sympatii dla Ciebie i przyjaciółki.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: