Dodany: 09.08.2014 18:09|Autor: Traq

Książka: Republika złodziei
Lynch Scott

1 osoba poleca ten tekst.

Złodziejom niech się wiedzie


Najsłynniejsi złodzieje w literaturze to prawdopodobnie Prometeusz i Robin Hood, znani z tego, że kradli w szczytnym celu (czytaj: żeby wspomóc biednych lub mniej uprzywilejowanych). Bohaterowie cyklu Scotta Lyncha o Niecnych Dżentelmenach – a „Republika złodziei” stanowi jego trzecią część – również są złodziejami, ale podchodzą do swojego zawodu z trochę innym nastawieniem. Specjalizują się bowiem w „przewałach”, czyli wymyślnych sposobach na uwolnienie arystokratów od ciążących im fortun.

Tym przynajmniej zajmowali się w dwóch pierwszych tomach cyklu, choć oczywiście zdarzały się pewne urozmaicenia - typu zemsta na więzimagu czy pływanie pod piracką banderą na usługach władzy, w dodatku wymuszone trucizną. Trudno zwięźle przedstawić skomplikowane losy Locke’a Lamory i Jeana Tannena z poprzednich części (a poza tym nie czas i nie miejsce po temu), więc tylko gorąco zachęcam do ich przeczytania, a tymczasem przejdę do recenzji „Republiki złodziei”.

Zaczyna się od tego, że trucizna podana podstępem przez Stragosa wysysa z Locke’a resztki życia, a Jean bezskutecznie usiłuje temu zaradzić. Pomoc przychodzi niemal w ostatniej chwili w postaci, o zgrozo, więzimaga (nasi Niecni Dżentelmeni mają przecież z nimi na pieńku po tym, jak potraktowali Sokolnika). Arcydama Cierpliwość jest jednak skłonna uratować Locke’a, a w zamian wynajmuje ich obu do prowadzenia kampanii wyborczej jednej z partii w Karthainie. Jak nietrudno się domyślić, chodzi o uprzykrzanie na różne sposoby życia przeciwnikom i zapewnienie swoim kandydatom większej liczby głosów. Nie wydaje się to szczególnie trudnym zadaniem, dopóki Locke i Jean nie poznają tożsamości ich odpowiednika w obozie przeciwników. Jest nim Sabetha.

Tak, ta Sabetha, która nie pojawiła się ani razu w poprzednich tomach, a mimo to czuło się cały czas jej obecność. Warto przeczytać „Republikę złodziei” choćby po to, żeby skonfrontować swoje wyobrażenie o tej postaci z rzeczywistością. Nie powinniście się rozczarować, choć mnie czasami brakowało wytłumaczenia motywów jej postępowania.

Wracając do samej akcji, to toczy się ona wartko i jest pełna nieoczekiwanych zwrotów, blefów, podwójnych blefów i tego wszystkiego, do czego już nas Lynch przyzwyczaił. Ponieważ wynik wyborów nie jest jakoś szczególnie ważny, dla podniesienia napięcia wprowadzony zostaje element tajemnicy dotyczącej pochodzenia i prawdziwej tożsamości Locke’a, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. A równolegle, dzięki zastosowaniu przez autora genialnych w swej prostocie interludiów, poznajemy historię z czasów młodości bohaterów, gdy skład Niecnych Dżentelmenów był nieco liczniejszy, a nasi ulubieni złodzieje dołączyli do trupy aktorskiej w celu wystawienia sztuki pod tytułem „Republika złodziei”.

To najsłabsza z wszystkich części, co nie znaczy jednak, że nie jest dobra. Po prostu tym razem punkt kulminacyjny trochę mnie zdezorientował, zamiast walnąć obuchem w głowę, mroczna przeszłość Locke’a wydała mi się odrobinę naciągana, a sam pomysł, że musi takowa istnieć – mało oryginalny. Nie pomogło też większe niż dotychczas stężenie wulgaryzmów i metafor opartych na szczegółach anatomii, sugerujące, że bohaterów nie stać na wymyślenie równie kąśliwych, ale mniej dosadnych docinków i powiedzonek. Każda przesada ma swoje granice.

Mimo wszystko nie żałuję, że poznałam Niecnych Dżentelmenów i ich przygody. Najwłaściwszym zakończeniem tej recenzji wydaje mi się przyłączenie do modlitwy do Występnego Wartownika: złodziejom niech się wiedzie (w kolejnych tomach).


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 708
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: