Dylematy historyka
Może poradzicie, jak rozwiązać taki trochę dziwny dylemat z kategorii "etyka w pracy"... Od kilku lat prowadzę na wpół zawodowe, na wpół prywatne poszukiwania/badania dotyczące biografii pewnego człowieka. Do tej pory głównym źródłem informacji o nim była niewielka książeczka napisana już dość dawno temu. Wersja życiorysu z tej książeczki była później powtarzana w internecie. Problem polega na tym, że fakty podane w biografii są w pewnej części albo fałszywe, albo dość mocno podejrzane... Albo pominięto tam w ogóle te wydarzenia, które były niewygodne i nie pasowały do wizerunku światłego patrioty. No i co teraz? Mam już zebrane mnóstwo materiałów archiwalnych, były plany napisania artykułu, ale nie mogę się do pisania zabrać. Poznałam rodzinę tego człowieka, utrzymuję z nimi kontakt (słaby, ale jednak) i obawiam się, że taka publikacja mogłaby się im - delikatnie mówiąc - nie podobać. Wyjścia są trzy: po pierwsze - napisać artykuł "prostujący" nieprawdziwe informacje, narażając się w ten sposób na nieprzyjemności; po drugie - napisać wersję ugrzecznioną - tylko jak, skoro i tak będę musiała wytknąć pewne wcześniejsze zakłamania? Pomijanie czegokolwiek byłoby następnym zakłamaniem. No i po trzecie - nie pisać nic, ale w ten sposób pozwalałabym na to, żeby krążyła taka zafałszowana wersja biografii. Chciałam też zaznaczyć, że sprawa NIE dotyczy IPNu, tajnych współpracowników i tego typu rzeczy. To historia sięgająca jeszcze przełomu XIX i XX w. Poza tym nigdy nie miałam zamiaru deprecjonować tego człowieka. Po prostu grzebiąc w archiwach różnych instytucji, znajdowałam dokumenty, które jego życia dotyczyły. Co sądzicie na ten temat?