Dodany: 02.08.2014 11:15|Autor: Agnieszka-M4

Ogólne> Offtopic

Dylematy historyka


Może poradzicie, jak rozwiązać taki trochę dziwny dylemat z kategorii "etyka w pracy"... Od kilku lat prowadzę na wpół zawodowe, na wpół prywatne poszukiwania/badania dotyczące biografii pewnego człowieka. Do tej pory głównym źródłem informacji o nim była niewielka książeczka napisana już dość dawno temu. Wersja życiorysu z tej książeczki była później powtarzana w internecie. Problem polega na tym, że fakty podane w biografii są w pewnej części albo fałszywe, albo dość mocno podejrzane... Albo pominięto tam w ogóle te wydarzenia, które były niewygodne i nie pasowały do wizerunku światłego patrioty. No i co teraz? Mam już zebrane mnóstwo materiałów archiwalnych, były plany napisania artykułu, ale nie mogę się do pisania zabrać. Poznałam rodzinę tego człowieka, utrzymuję z nimi kontakt (słaby, ale jednak) i obawiam się, że taka publikacja mogłaby się im - delikatnie mówiąc - nie podobać. Wyjścia są trzy: po pierwsze - napisać artykuł "prostujący" nieprawdziwe informacje, narażając się w ten sposób na nieprzyjemności; po drugie - napisać wersję ugrzecznioną - tylko jak, skoro i tak będę musiała wytknąć pewne wcześniejsze zakłamania? Pomijanie czegokolwiek byłoby następnym zakłamaniem. No i po trzecie - nie pisać nic, ale w ten sposób pozwalałabym na to, żeby krążyła taka zafałszowana wersja biografii. Chciałam też zaznaczyć, że sprawa NIE dotyczy IPNu, tajnych współpracowników i tego typu rzeczy. To historia sięgająca jeszcze przełomu XIX i XX w. Poza tym nigdy nie miałam zamiaru deprecjonować tego człowieka. Po prostu grzebiąc w archiwach różnych instytucji, znajdowałam dokumenty, które jego życia dotyczyły. Co sądzicie na ten temat?
Wyświetleń: 4968
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 31
Użytkownik: modem2 02.08.2014 11:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Może poradzicie, jak rozw... | Agnieszka-M4
Nie znam się na tym zupełnie, ale jako miłośniczka słowa, uważam, że są to pewnie dylematy wielu historyków i nie tylko - pewnie wielu autorów książek/artykułów/wywiadów itp mówiąc coś naraża się jakimś odbiorcom, bo dla nich akurat jakieś teksty są niewygodne; na tym przecież polegają w ogóle międzyludzkie relacje, że albo przemilczasz i nie urażasz, ale kosztem prawdy, albo odwrotnie. Wybór chyba zawsze należy do autora...
Użytkownik: Agnieszka-M4 02.08.2014 12:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie znam się na tym zupeł... | modem2
No właśnie... Wybór należy do autora, a ewentualny przyszły autor (czyli ja) tego wyboru nie potrafi dokonać już chyba od dwóch lat. Z jednej strony nie chcę narażać się na oskarżenia, które nie będą prawdziwe (że obrażam czyjąś pamięć, itd. - takiego zamiaru nie mam), ale z drugiej strony, kiedy czytam w internecie powieloną po raz kolejny bajkę (=jedyną istniejącą wersję biografii tego człowieka), naprawdę trudno mi to zdzierżyć...
Użytkownik: modem2 03.08.2014 00:24 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie... Wybór należ... | Agnieszka-M4
No i dlatego sama musisz wybrać pomiędzy tymi [zazwyczaj/często] sprzecznymi motywami i ich skutkami. Nie ma trzeciej możliwości:) To chyba Baczyński: "Uczyniwszy wybór, co dzień wybierać muszę".
Użytkownik: Wozu85 16.09.2015 12:08 napisał(a):
Odpowiedź na: No i dlatego sama musisz ... | modem2
Zgadzam się dokładnie z powyższym.
Użytkownik: chotel1 24.07.2016 14:49 napisał(a):
Odpowiedź na: No i dlatego sama musisz ... | modem2
Mała poprawka: to nie Baczyński, ale Liebert.
Użytkownik: reniferze 02.08.2014 13:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Może poradzicie, jak rozw... | Agnieszka-M4
Z jakiegoś powodu uznałaś tego człowieka za postać tak interesującą, żeby poświęcić kilka lat swojego życia i wiele ciężkiej pracy. Odkryłaś rzeczy, które rzucają na niego nowe światło i mogą zmienić sposób, w jaki jest postrzegany. Teraz pytanie: robiłaś to dla własnej satysfakcji, czy jesteś badaczem? Bo jeśli to drugie, to nie ma się nad czym zastanawiać. Nie wszystkie odkrycia są wygodne dla ogółu - ale to nie znaczy, że należy je zatajać.
Użytkownik: Agnieszka-M4 02.08.2014 13:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Z jakiegoś powodu uznałaś... | reniferze
Praca owszem nie była łatwa, tym bardziej, że wiązała się często z wyprawami do archiwów na drugim końcu Polski (czas, pieniądze z własnej kieszeni, itd.), ale sprawiała mi satysfakcję. Czy jestem badaczem? Jestem historykiem z wykształcenia, a ten temat był trochę na uboczu mojej pracy, dlatego napisałam wcześniej, że to tak na wpół prywatnie, na wpół zawodowo. Też jestem zdania, że odkryć nie należy zatajać. Ale nie wiem, czy będę potrafiła zrobić to w taki sposób, żeby rodzina nie poczuła się urażona.
Użytkownik: reniferze 02.08.2014 14:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Praca owszem nie była łat... | Agnieszka-M4
Nic nie zmyślasz, nie naginasz, nie knujesz.. piszesz prawdę. Nawet jeśli sprawi im ona przykrość, to nie możesz sobie niczego zarzucić. Poza tym, przecież współpracując z Tobą wiedzieli, że różne rzeczy mogą z tego wyniknąć.
Użytkownik: Agnieszka-M4 03.08.2014 10:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Nic nie zmyślasz, nie nag... | reniferze
Widzisz, ta ich współpraca była dość ograniczona. Poza tym... jakby to delikatnie powiedzieć... niektórzy członkowie tej rodziny mają ze względu na swoje pochodzenie dość wygórowane pojęcie o sobie. A tutaj trzeba by niestety przebić ten nadmuchany balon. Fakt jest rzeczywiście taki, że na wszystkie moje "rewelacje" mam poparcie w konkretnych dokumentach...
Użytkownik: reniferze 03.08.2014 12:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzisz, ta ich współprac... | Agnieszka-M4
Czyli nie ma się nad czym zastanawiać :). Nikogo nie skrzywdzisz, bo sam zainteresowany już nie żyje - a jego potomkowie pewnie i tak wiedzą więcej, niż przyznają.
Użytkownik: modem2 03.08.2014 00:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Praca owszem nie była łat... | Agnieszka-M4
No to może jakoś rodzinę na to przygotować, porozmawiać...
Użytkownik: Agnieszka-M4 03.08.2014 10:23 napisał(a):
Odpowiedź na: No to może jakoś rodzinę ... | modem2
Myślałam o tym, żeby napisać tekst, dać go rodzinie do przeczytania. Można będzie ewentualnie podyskutować nad tym, jak w miarę delikatnie ująć pewne kwestie...
Użytkownik: Monika.W 02.08.2014 13:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Może poradzicie, jak rozw... | Agnieszka-M4
Lubię sentencję Mackiewicza - Tylko prawda jest ciekawa.
Użytkownik: Agnieszka-M4 02.08.2014 14:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię sentencję Mackiewic... | Monika.W
Ciekawa, ciekawa :) A praca historyka czasami przypomina pracę detektywa: po nitce do kłębka. Poza tym ciekawe jest też to, dlaczego i po co doszło do ukrycia tej prawdy.
Użytkownik: Agnieszka-M4 05.08.2014 14:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Może poradzicie, jak rozw... | Agnieszka-M4
Może rzeczywiście narażę się niektórym, ale chyba zdecyduję się na wyprodukowanie tego artykułu. Będę musiała trochę się nagimnastykować, żeby tekst był w miarę... delikatny. Mam w ogóle wrażenie, że ta historia sama pcha mi się do rąk: wczoraj i dzisiaj znalazłam następne materiały archiwalne... Powiem wam, że z biografia tego pana i jego najbliższej rodziny byłaby niezłym materiałem na film: miłość, romanse, duże pieniądze, pojedynki, powstanie, wojna... Normalnie produkcja oskarowa mogłaby z tego być :) Ewentualnie powieść :)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 05.08.2014 15:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Może rzeczywiście narażę ... | Agnieszka-M4
Oczywiście pisz! Warto się narazić, choć czasem bywa to niewygodne - casus Kapuściński non-fiction (Domosławski Artur) albo nawet dawniej Lenin (Ossendowski Ferdynand Antoni).
Użytkownik: Agnieszka-M4 05.08.2014 15:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście pisz! Warto si... | LouriOpiekun BiblioNETki
Artykuł spróbuję napisać odpowiednio ważąc słowa. Powieści nie dam rady, choć uważam, że warto spróbować. Ja niestety nie mam zbyt lekkiego pióra (moja polonistka w podstawówce powiedziała mi kiedyś, że moje wypracowania są jak "polędwica bez przypraw" :D ).
Grzebanie w czyjejś biografii to stąpanie po dość grząskim gruncie. Mój znajomy ma sprawę w sądzie z powodu pewnych informacji, które podał w swojej pracy magisterskiej (badał akta IPNowskie). Takie ryzyko zawodowe :)
Użytkownik: Rigel90 11.08.2014 10:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Może poradzicie, jak rozw... | Agnieszka-M4
Na wstępie witam się nieśmiało po ponad rocznej przerwie:)

Droga Forget-Me-Not!, doskonale rozumiem Twój ból, miałam (a właściwie wciąż mam) trochę analogiczną sytuację z moimi własnymi tekstami. Jestem wprost zakochana w wydarzeniu zwanym Festival of Life (Chicago Convention 1968) i staram się o nim pisać jak najwięcej (nawet przymierzam się trochę do skrobnięcia jakiejś monografii). Problem jest taki, iż czerpanie informacji tylko z drugiej ręki nie ma sensu, o czym chyba wszyscy wiemy, a podstawowe źródło, transkrypt Chicago Seven Trial, ukazało całą masę ciemnych stron wydarzenia. Chciało mi się wyć i płakać. A gdzie romantyzm rewolucji? Gdzie ci wszyscy wspaniali hippisi-yippisi, o których dotychczas czytałam? No, to był bolesny upadek, ale i konieczny. Oczywiście zdawałam sobie gdzieś podświadomie sprawę, że z kwiatami do czołgów idą albo skrajni, za przeproszeniem, idioci, albo fanatyczni wprost idealiści, ale moja druga, mniej racjonalna strona, mówiła, że trzeba szybko znaleźć jakieś usprawiedliwienie niezbyt chlubnych czynów (facet, który całe życie deklaruje pokój i miłość, nagle wychodzi do tłumu, mówiąc "Od dzisiaj będziemy zabijać. Bez litości", no dajcież spokój, przecież to sprzeczne z logiką!).

Co było robić? Miłość miłością, ale prawda zwyciężyła, co nie znaczy, że w dalszym ciągu nie kocham pierwszej (i jak dotąd ostatniej) amerykańskiej rewolucji w duchu socjalistycznym, która okazała się kompletnym fiaskiem. Kocham, owszem, bo właściwie dlaczego nie, ale czuję się zobowiązana do delikatniejszego może, niż osoba, która byłaby "po przeciwnej stronie barykady", ale jednak rzetelnego przedstawienia "niewygodnych" faktów.

Może w Twoim przypadku sytuacja jest troszkę inna. Nie wiem na ile uwielbiasz tego człowieka, na ile się nim po prostu fascynujesz. Nawet jeżeli dotarłaś do jego "nieoficjalnego" wizerunku, który jawi się znacznie gorszym, niż ten "oficjalny", nie wydaje mi się, by nagle ze "światłego patrioty" przemienił się, dajmy na to, w brata bliźniaka Charlesa Mansona. Każdy (no, prawie każdy) ma w życiu chwile słabości i momenty "upadku". Zatajenie prawdy, która mogłaby być np. przestrogą dla innych, jest oszustwem nawet wobec tego, o kim będziesz pisać, nie mówiąc o społeczeństwie czy abstrakcyjnych dziejach świata. Twoim osobistym, prywatnym oszustwem także. Skoro radzisz się, co zrobić, tak naprawdę już wybrałaś: Ty chcesz napisać prawdę, ale się boisz, co jest zrozumiałe, jej konsekwencji.

Oczywiście to, że znasz rodzinę, zmienia trochę postać rzeczy, ale nawet jeśli rodzina będzie chciała Cię odwieźć od publikacji, musisz to zrobić. Zawsze śmieję się, gdy czytam biografie, zwłaszcza postaci kontrowersyjnych, w których powszechna w literaturze popularnej, zaś niepoważna w biografiach czy dziełach historycznych, polaryzacja anioł (heros) - diabeł (antagonista), przybiera monstrualne rozmiary. Nikt, absolutnie nikt (przynajmniej ja w to nie wierzę) ani nie jest z gruntu zły, ani całkowicie pozbawiony słabości. Zawsze, czy daną jednostkę podziwiamy, czy nie, powinniśmy pisać także o drugiej, gorszej stronie (lub lepszej). Ale co ja będę dalej truć, Ty, jako historyk, doskonale o tym wiesz.

Nie musisz pisać, że Twój "bohater" jest ohydny, paskudny, be, i w ogóle "horror, horror", a z dniem dzisiejszym, tak w ogóle, oficjalnie przestajesz go lubić. Po prostu staraj się przedstawić fakty w odpowiednich proporcjach (no, chyba że faktycznie aniołowi wyrosły jakieś gigantyczne rogi).

Życzę zatem odwagi i trzymam kciuki, mając równocześnie nadzieję, że wkrótce pochwalisz się nam artykułem.

PS Nie widzę u Ciebie żadnej ciężkości stylu, wszystko brzmi ładnie, więc niech to absolutnie nie będzie przeszkodą w pisaniu:)

Pozdrowienia od niewyspanej Ophelii, która, nawiasem mówiąc, też pisała dziś artykuł do piątej nad ranem:)
Rigel zwana obecnie Ophie
Użytkownik: Rigel90 11.08.2014 10:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Na wstępie witam się nieś... | Rigel90
Łojej, Forget-me-not, małymi literami przecież. Wybacz najmocniej, brak snu i nadmiar pisania rzucają się takoż na oczy, jak i na mózg:)
Użytkownik: Rigel90 11.08.2014 10:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Łojej, Forget-me-not, mał... | Rigel90
Tym razem nie dodałam zaś wykrzyknika... No pięknie, Rigel niby powraca, ale zdaje się tylko duchem, bo percepcja rzeczywistości coś szwankuje. Idę lepiej, bo jak zacznę tak się poprawiać, to zaspamuję całą Biblionetkę i jeszcze mnie wywalą:)
Użytkownik: Agnieszka-M4 11.08.2014 12:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Tym razem nie dodałam zaś... | Rigel90
No i tu w zasadzie masz rację... Pisząc na forum mój post byłam już na - powiedzmy - 80% zdecydowana na napisanie tego artykułu. Chyba po prostu szukałam potwierdzenia, że to będzie dobra decyzja. Nie odczuwam jakiegoś szczególnego uwielbienia wobec tego człowieka, raczej zwykłe zainteresowanie "ciekawym przypadkiem". Też uważam, że odnotowanie w czyjejś biografii pewnych życiowych potknięć, które każdemu mogą się zdarzyć, nie znaczy, że ten człowiek powinien być potępiony i spalony na stosie. Sytuacja jest na pewno delikatna... Dzięki za podtrzymanie mnie w mojej niemal-już-powziętej decyzji :) I witamy z powrotem! :)
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 11.08.2014 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: No i tu w zasadzie masz r... | Agnieszka-M4
A czy można się spodziewać, że dasz znać, gdy Twój tekst o owej osobie będzie gdzieś dostepny? Jestem mocno zaintrygowany, o kogo może chodzić i jak sobie poradzisz z tym - emocjonalnym i trudnym chyba etycznie - zadaniem :)
Użytkownik: Agnieszka-M4 11.08.2014 13:39 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy można się spodziewa... | LouriOpiekun BiblioNETki
Od razu mówię, że nie chodzi o osobę powszechnie znaną - to raczej taki lokalny bohater :) Na pewno dam znać, kiedy artykuł się ukaże, chociaż może to jeszcze trochę potrwać.
Użytkownik: Rbit 26.08.2015 08:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Od razu mówię, że nie cho... | Agnieszka-M4
Jak prace nad artykułem? Może już się ukazał?
Użytkownik: Agnieszka-M4 27.08.2015 06:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak prace nad artykułem? ... | Rbit
Niestety zbieranie materiałów do tego artykułu to droga przez mękę... Pół biedy jeśli chodzi o archiwa państwowe... Ale niestety jestem też skazana na kontakt z lokalnymi urzędami i tu napotykam na wyraźną niechęć. Właściwie niemal wszystko byłoby gotowe, ale potrzebuję potwierdzenia niektórych informacji i na tym na razie utknęłam... :(
Użytkownik: Rbit 11.08.2014 13:30 napisał(a):
Odpowiedź na: No i tu w zasadzie masz r... | Agnieszka-M4
Czy brałaś pod uwagę napisanie artykułu nie tylko o danej osobie i jej historii, ale o całym procesie dochodzenia do prawdy? Taki typ książek/artykułów czasem bywa ciekawszy. Niestety czasem przeradza się w nachalną publicystykę z tezą (znasz może casus Brudne serca: Jak zafałszowaliśmy historię chłopców z lasu i ubeków (Kłys Anna Karolina) ?). Myślę jednak, że Tobie akurat takie "skrzywienie" jak pani Kłys nie grozi.
Użytkownik: Agnieszka-M4 11.08.2014 13:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy brałaś pod uwagę napi... | Rbit
Prawdę mówiąc, nie pomyślałam o tym. W moim przypadku (przynajmniej na początku) dużą rolę odgrywał zwykły przypadek - szukałam dokumentów archiwalnych w innych sprawach, a tu nagle ni z tego, ni z owego wyłaził ten człowiek :) I tak już poszło... Fakt, że im bardziej w to brnę, tym bardziej angażuję się emocjonalnie, co nie jest łatwe. Na szczęście sprawa nie dotyczy tak ekstremalnych przypadków, jak te ze wspomnianej przez ciebie książki.
Użytkownik: Suara 04.03.2016 20:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Może poradzicie, jak rozw... | Agnieszka-M4
Czy ta historia ma jakiś koniec?
Napisałaś?
Użytkownik: Agnieszka-M4 05.03.2016 10:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ta historia ma jakiś ... | Suara
Jestem w trakcie :) Niełatwo jest dotrzeć do niektórych materiałów, bo są rozsiane po wielu archiwach - od Przemyśla, przez Kielce, Kraków, Katowice, po Warszawę... i Paryż :) Przy okazji wychodzą coraz to nowe "kwiatki". Publikacja jest planowana na przyszły rok, ze względu na to, że przypada wtedy 100. rocznica śmierci osoby, której dotyczy. Mam nadzieję, że się uda! :)
Użytkownik: Suara 05.03.2016 13:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Jestem w trakcie :) Nieła... | Agnieszka-M4
Trzymam kciuki, jestem bardzo ciekawa kogo dotyczy Twoja praca!
Użytkownik: Agnieszka-M4 05.03.2016 14:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Trzymam kciuki, jestem ba... | Suara
Dzięki! :)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: