Jung Carl Gustav - kim właściwie był, demonem czy mędrcem?
Jung był dla mnie przez ostatni rok lekturą numer jeden - czytałem różne jego książki i myślę, że podobnie jak większość jego czytelników, uległem fascynacji erudycją i głębokim humanizmem pism Junga. U niego można było odnaleźć to, co łatwo gubią dzisiaj filozofowie i naukowcy, głębię i ducha, obecne pomimo naukowości i wysokiego poziomu rozważań.
Jednakże Jung wydawał mi się często mglisty, nieokreślony i jakby zbyt bogaty. Symbole i mity wyrastały z każdej z kart jego książek, fascynowały i przyciągały, olśniewały; jego zdolność interpretacji i głęboka wiedza dotycząca starożytności, średniowiecza i właściwiej każdej epoki z osobna; pism gnostycznych, patrystycznych, orfickich, astrologicznych i alchemicznych zdumiewała. Ale pomimo tego całego ciężaru wiedzy, (która, jak się okazało, nie zawsze miała pokrycie ze źródłami - jak przeczytałem w pismach jego krytyków) Jung niewiele wyjaśniał. Właściwie można by było na bazie jego psychologii analitycznej uwierzyć we wszystko: w Boga i w Diabła, w dobro i zło, a jednocześnie wszystko to odkręcić i poddać w wątpliwość. Jung nie określał się w ogóle, nie wiadomo było - wierzy, czy nie? Jego córka pisała: "ja zawsze sądziłam, że mój ojciec jest człowiekiem całkowicie bezbożnym i nie umiałam się modlić z obawy, że mogę go rozgniewać. Dopiero z książek mojego ojca dowiedziałam się, że oczywiście był człowiekiem religijnym". Więc kim był Jung jako ojciec, jako mąż? Czytając go wyobrażałem sobie go jako religijnego, dobrego, łagodnego. Freud pisał o nim w liście do przyjaciela: "kłamliwy, brutalny, antysemicki". Jung od 1933 do 194o był redaktorem czasopisma w Niemczech, któremu patronowali naziści. Popierał Hitlera, a nawet go chwalił. Uważał, że SS zbawi naród niemiecki. Po wojnie, a właściwie już od 1940 zaczął wycofywać się z tych poglądów, by potem już potępiać wojnę i Niemców, jako naród niezrównoważony i schorowany.
Obszerny artykuł, jaki przeczytałem we Frondzie, numer 17/18, rzucił dla mnie nowe światło na Junga. Polecam go każdemu, kogo Jung zafascynował tak jak mnie, nie dlatego, aby od Junga odrzucić, ale aby czytać go z pełną świadomością, gdyż pod płaszczem tylu mądrości, których przeciętny człowiek nie jest w stanie zweryfikować, może ukrywać się Zło.