Dodany: 20.07.2014 15:36|Autor: Marioosh

Intrygująca biografia w nietypowej formie


Zawsze uważałem, że dobry pomysł na książkę to już połowa jej sukcesu, a pełny sukcesem zapewnia inteligentna i umiejętna realizacja tego pomysłu. Krzysztof Wójcicki, zmarły w ubiegłym roku prozaik, eseista i znawca Kaszub, w dość kontrowersyjny, ale ciekawy i intrygujący sposób opisał życie grafa Albrechta von Krockow oraz historię jego przodków i rodziny.

Ród von Krockow zamieszkiwał teren północnych Kaszub już w XIII wieku – do rodu należały ziemie leżące między Puckiem, Wejherowem i Żarnowcem. Gdy w 1945 roku na te tereny wkraczała Armia Czerwona, ojciec Albrechta ukrył archiwum rodu w stodole, a sam na piechotę udał się do Niemiec w poszukiwaniu rodziny. Archiwum odnalezione przez oficera Marynarki Wojennej wzbudziły zainteresowanie autora tej książki i fascynację rodem – już w 1997 roku zostały wydane "Rozmowy z Albrechtem grafem von Krockow". Graf umarł w 2007 roku, w Wielką Środę...

...i właśnie ta śmierć jest, paradoksalnie, początkiem książki. Autor udaje się na pogrzeb do Niemiec, do miejscowości Föhren położonej przy luksemburskiej granicy i tam dowiaduje się, że ostatnią wolą grafa było zostać pochowanym w Krokowej niedaleko Pucka. Krzysztof Wójcicki jest zdecydowany spełnić to życzenie – i gdy idzie się pomodlić do pokoju, w którym spoczywa hrabia, spotyka go niespodzianka: Albrecht von Krockow ożywa! Czyżby jednak nie umarł? A może to sen? Nie wiadomo – w każdym razie graf prosi przyjaciela o przewiezienie go do Krokowej, by tam mógł spocząć obok swojego pałacu. Prośba zostaje spełniona – autor przemierza z grafem 1200 kilometrów, a podczas podróży ten drugi snuje swobodne opowieści o sobie, o rodzinie i o historii ("Wracając do Krokowej, wracam do wspomnień z dzieciństwa. Każde drzewo, każdy kamień, kolor mchu, wieczorne mgły – wszystko to pobudza pamięć i syci moje zmysły"[1]). Pojawiają się na miejscu w Wielką Sobotę wieczorem i w symboliczną noc zmartwychwstania hrabia oprowadza autora po zamku. Niestety, pojawiają się komplikacje – niektórzy mieszkańcy Krokowej, a także pewien anonimowy urzędnik, nie życzą sobie, aby von Krockow spoczywał w polskiej ziemi, w efekcie czego panowie wracają do Niemiec.

Przyznam, że spodobała mi się nietypowa konwencja – początkowo spodziewałem się czegoś w rodzaju biografii, a czasem wydawało mi się, że będzie to coś w stylu "gadającej głowy". Tymczasem otrzymujemy książkę, która wygląda jak zapis rozmowy z dziadkiem bujającym się w fotelu, palącym fajkę i opowiadającym anegdotki – z tą tylko różnicą, że w opowieściach hrabiego więcej jest tęsknoty, nostalgii i jakby lekkiego smutku i żalu ("Może te wyznania przyniosą mu w końcu ulgę, uspokoją jego sumienie, wyciszą emocje"[2]). Intrygująca jest sama fabuła – Krzysztof Wójcicki to autor kilku baśni i tu wszystko też wygląda tak, jakbyśmy mieli do czynienia z baśnią: o duchu hrabiego wracającym do swojego zamku. A może to wszystko jest jednym wielkim snem? A może cała historia pojawiła się w głowie pisarza, gdy modlił się przy ciele hrabiego? Nie wiem, ale to chyba dobrze, że autor pozostawił czytelnikom wolne pole dla ich własnej wyobraźni. Taka forma powoduje, że książkę czyta się z wielką przyjemnością, opowieści hrabiego są chwilami zabawne, częściej wzruszające, Wójcicki bardzo umiejętnie i łagodnie przedstawił tęsknotę bohatera za opuszczoną w pośpiechu ziemią, za Heimatem. Oprócz historii o jego życiu poznajemy też historię samych północnych Kaszub – a w pierwszej połowie XX wieku były to dzieje dramatyczne, gdyż co kilka lat ziemia ta przechodziła z rąk niemieckich do polskich i odwrotnie. Dostajemy też kilka dość gorzkich spostrzeżeń na temat animozji polsko-niemieckich – a przecież sam hrabia działał na rzecz pojednania dwóch narodów.

Krótko mówiąc, polecam tę książkę zwłaszcza tym, którzy lubią właśnie takie intrygujące i może nawet odrobinę prowokacyjne opowieści. Dodatkowo może się ona przydać do zaplanowania ciekawej wycieczki po terenach należących do rodu von Krockow: zamki i pałace znajdujące się w okolicy zostały wyremontowane i obecnie służą jako hotele; wystarczy ruszyć na północ od Wejherowa, by cofnąć się w czasie i kto wie – może spotkać ducha hrabiego...


---
[1] Krzysztof Wójcicki, "Mój przyjaciel trup. Opowieść o życiu i śmierci Albrechta grafa von Krockow", wyd. słowo/obraz terytoria, 2008, s. 47.
[2] Tamże, s. 57.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2746
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: