Dodany: 12.05.2009 19:49|Autor: sowkachoinowka

Książka: Chłopiec z latawcem
Hosseini Khaled

1 osoba poleca ten tekst.

Emocje gwarantowane


Raczej wystrzegam się książek, które mają na okładce krzykliwe napisy „bestseller!”, „fenomenalna popularność na całym świecie”, nie interesują mnie też lektury wydawane powtórnie na fali popularności ich ekranizacji. Nawet zachęcające recenzje wydawały mi się podejrzane, bo nie gustuję w książkach, które wywołują u czytelnika łzy wzruszenia - jakieś tkliwe historyjki, o nie, to nie dla mnie, ja się nie wzruszam.

Okazało się, że warto było zaryzykować. I że ja też potrafię płakać nad losami bohaterów.

Krótko o treści: Amir i Hassan przygotowują się do najważniejszego wydarzenia w życiu każdego afgańskiego chłopca: zawodów w puszczaniu latawców. Zawodów bardziej krwawych, niż nam się wydaje. Wszystko, co wydarzy się później, wyniknie z decyzji, którą podejmie Amir...

„Obu chłopców łączy wielka przyjaźń”[1] - stwierdza wydawca. Czy rzeczywiście? Amir jest synem znanego i cenionego przedsiębiorcy, Hassan - synem jego służącego. Jeden uczy się w szkole i ma talent literacki, drugi jest analfabetą. Dzieli ich pochodzenie etniczne i wyznawana religia. Jeden należy do klasy panów, drugi - do pogardzanej klasy służących. Amir trochę wstydzi się Hassana, trochę mu zazdrości, trochę go podziwia, trochę nim pogardza - Hassan jest natomiast Amirowi całkowicie oddany, jest jednocześnie jego służącym, towarzyszem zabaw i obrońcą. Czy w takim układzie można w ogóle mówić o przyjaźni?

To tylko jedno z pytań, jakie zadaje sobie czytelnik w trakcie lektury. Szybko pojawiają się kolejne: jak określić czyn Amira - czy to już podłość, czy tylko tchórzostwo? Dlaczego Amir zdradził i dlaczego tkwił w swojej zdradzie? Dlaczego Hassan jest wierny do granic rozsądku - dosłownie jak bity pies, który dalej cieszy się, widząc swojego pana? A w końcu: czy można zapomnieć o tym, co się zrobiło, i czy da się odkupić winę?

Hosseini świetnie rysuje charaktery postaci, każda - nawet najmniej znacząca - jest wielowymiarowa, ma duszę. Jest to dość zaskakujące, ponieważ autor uzyskał ten efekt, mimo że dwaj ważni bohaterowie - Hassan i Assef - są niczym archetyp dobra i zła, a zwykle taki zabieg nie wpływa dobrze na prawdziwość postaci. W tym wypadku jednak jesteśmy skłonni uwierzyć, że tacy ludzie mogliby naprawdę istnieć, mimo że są dosłownie czarno-biali. Dobrze oddana została psychika maltretowanego dziecka, ojca trawionego wyrzutami sumienia wobec syna czy też czlowieka, który wyrządził drugiemu krzywdę i zamiast szukać przebaczenia, coraz bardziej nienawidzi swojej ofiary.

Powieść broni się też pod względem wiarygodności wydarzeń, chociaż muszę przyznać, że autor niebezpiecznie zbliżył się do kategorii „to zaczyna być naciągane”. To, że nie przekroczył granicy, jest przede wszystkim zasługą zakończenia - bardzo łatwo było popaść w sentymentalizm, w łatwe rozwiązania i kiczowaty happy end, Hosseini jednak tego uniknął.

Powieść interesująco przedstawia też historię Afganistanu i obyczaje jego mieszkańców oraz społeczność emigrantów. Mam jednak pewne wątpliwości co do prawdziwości obrazu reżimu talibów - zastanawiam się, czy autor rzeczywiście spisał swoje doświadczenia, czy też kierował się (prawdopodobnie przerysowanym) obrazem przedstawianym w mediach. Afganistan pod rządami talibów tak roi się od stereotypów (np. profesor uniwersytetu żebrzący na ulicy), że trudno mi w niego uwierzyć - moim zdaniem to najsłabszy punkt „Chłopca z latawcem”.

Hosseiniego oskarżano o fałszywe przedstawienie podziału na dobry Zachód i zły Wschód[2], ale wydaje mi się, że niesłusznie. Chociaż książka oskarża reżim talibów, to nie krytykuje nadmiernie społeczności Afgańczyków i islamu, nie gloryfikuje krajów zachodnich i USA, wielbi za to afgańskie tradycje i zwyczaje, w dobrym świetle przedstawiono też Pakistan.

Z pewnością jest to dobra książka, zapadajaca mocno w pamięć i budząca silne emocje.



---
[1] Khaled Hosseini, „Chłopiec z latawcem”, przeł. Jan Rybicki, wyd. Amber, Warszawa 2007, tekst z okładki.
[2] Miller, "The Kite Runner Critiqued: New Orientalism Goes to the Big Screen" - dostępne w Internecie na stronie commondreams.org.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6852
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: niqaab 13.05.2009 10:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Raczej wystrzegam się ksi... | sowkachoinowka
Po uważnym przeczytaniu recenzji, muszę ją skomentować :).

Przede wszystkim ciekawa jestem, na czym Autorka opiera swoje wątpliwości a propos autentyzmu przedstawienia reżimu talibów i na jakiej podstawie wyraża opinię, że wizja profesora żebrzącego na ulicy - jest stereotypem...

Biografia Hosseiniego mówi sama za siebie: syn dyplomaty i nauczycielki historii, ludzi, należących do afgańskiej elity, spotykających się z najwyższymi rangą urzędnikami państwowymi, żyjących na tzw. świeczniku. W wyniku sowieckiej agresji, zabójstw politycznych i nagłej zmiany społecznego statusu - rodzina Hosseinich udaje się na emigrację do USA, gdzie otrzymuje azyl polityczny. Grabieże majątków należących do przedstawicieli dawnych władz sprawiły, że znaleźli się w skrajnej nędzy i urządzanie się w nowych warunkach, musięli rozpocząć od zera.

Hosseini, który sam doświadczył dramatu politycznych przemian dokonujących się w Afganistanie, cierpiał, mając w pamięci świetność swojego kraju. Nie tylko on zresztą, doświadczył bólu, jaki rodzi się w każdym patriocie, obserwującym systematyczne niszczenie dorobku kulturowego, wybijanie inteligencji, próbę przekształcenia narodu w pozbawioną ambicji, zezwierzęconą, dającą się łatwo sterować, masę istnień ludzkich.

Nie mam pojęcia jak często Hosseini podróżował do Afganistanu, myślę jednak, że jako Ambasador Dobrej Woli przy UNHCR i założyciel The Khaled Hosseini Foundation (przyznającej stypendia dla afgańskich studentów i prowadzącej działalność edukacyjno -kulturalną) - musiał bardzo dobrze znać realia życia uchodźcy, zapewne zetknął się też z wieloma opowieściami bezpośrednich uczestników wydarzeń. Wiem na pewno o dwóch jego wyjazdach - w 2003 (czyli dwa lata po upadku rządu talibów) i w 2007 roku.

Na temat talibańskiego reżimu publikuje się wiele, są to głównie relacje świadków, w których roi się od opisu okrutnych, nieludzkich wręcz tortur, gwałtów, zabójstw, wymuszeń, cenzury i ubóstwa. Konfrontując to, co przeczytałam u Hosseiniego z inną literaturą, muszę przyznać, że przedstawił on wydarzenia w formie znacznie łagodniejszej niż ma to miejsce np. u Zoi, Latify, Mohammeda Moulessehoula (pseud. Yasmin Khadra), a także u autorów licznych reportaży czy korespondentów z tego obszaru.

Tym, co mnie naprawdę urzekło u Hosseiniego, było podjęcie próby pokazania, że Afganistan to nie tylko małżeństwa 12 -latek ze znacznie starszymi od siebie mężczyznami, to nie tylko burki i talibowie, ale również ludzie wykształceni, szanujący kobiety w swojej rodzinie, prawdziwi patrioci, których boli los własnego kraju... W innej swojej książce pt. "Tysiąc wspaniałych słońc" Hosseini pokazuje, jak wyglądało życie rodzin inteligenckich, dopóki nie zostały zniszczone, eksterminowane przez talibów. Prawda jest taka, że większość reżimów zawsze uderza w inteligencję, w myśl teorii, że "głupimi" łatwiej rządzić, łatwiej zrobić z nich narzędzie do własnych celów. Profesorowie, zwłaszcza "nieprawomyślni", niesympatyzujący z władzą i w efekcie żebrzący na ulicach, są takim samym faktem, jak rzeź na Uniwersytecie Jagiellońskim w czasie II wojny światowej...

Niedawno miałam przyjemność poznać człowieka, który, jako wolontariusz, kilkakrotnie udawał się do Afganistanu, kraju do dziś niebędącego w pełni bezpiecznym, gdzie wciąż zdarzają się napady, porwania i różne akty przemocy. Cierpią na tym ludzie, pamiętający dawną świetność, kobiety, które pozamykano w domach, choć wcześniej pracowały jako nauczycielki, pielegniarki, wykonywały też inne zawody, a dostęp do edukacji miały bezproblemowy. Człowiek ten był przerażony ogromem zbrodni, jakich doświadczyli obywatele, zwykli, niezaangażowani w działalność polityczną, a także zaskoczony poziomem ich zastraszenia...

Serdecznie w tym miejscu polecam "Modlitwę o deszcz" Wojciecha Jagielskiego - jest to relacja z jedenastu podróży do Afganistanu, niezwykle przejmująca i wiarygodna dzięki prostocie przekazu.

To tyle w ramach komentarza. "Chłopiec z latawcem" Hosseiniego od dawna znajduje się już w moim schowku i na półce, to książka na długo pozostająca w pamięci. Z niecierpliwością czekam na kolejną publikację Autora.
Użytkownik: sowkachoinowka 13.05.2009 11:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Po uważnym przeczytaniu r... | niqaab
Dziękuję za wypowiedź - właśnie takich informacji mi brakowało. Nie wiedziałam, czy Hosseini był jednym z imigrantów, którzy opisują swoj dawny kraj tylko na podstawie pogłosek i informacji czerpanych z mediów, czy też naprawdę widział to, co później opisał. Teraz już wiem.
Postać żebrzącego profesora jest dla mnie tak trudna do zaakceptowania, tak nieprawdopodobna, że zastanawiałam się, czy autor książki jej sobie po prostu nie wymyślił. Ale jeżeli, jak piszesz, faktycznie odwiedzał Afganistan, to zmienia postać rzeczy.
Reżim talibów jest dla mnie czymś tak niesłychanym, że łatwiej mi uwierzyć, że media (i książki takie jak te) przesadzają i skupiają się na wyjątkowo drastycznych wydarzeniach, niż w to, że coś "takiego" może faktycznie istnieć w XXI w.
Użytkownik: niqaab 13.05.2009 12:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za wypowiedź - w... | sowkachoinowka
Owszem, był emigrantem, ale dostał azyl (mniej więcej) we wczesnych latach 80 - tych, więc nie żył w Afganistanie rządzonym przez talibów. Sądzę jednak, że wystarczył mu sam kontakt z uchodźcami (jak już wspomniałam, nie posiadam wiedzy na temat jego podróży do kraju w czasach reżimu) i działalność na ich rzecz. Niewykluczone, że inspiracją jego twórczości stały się relacje konkretnych ludzi...

Sam profesor, być może, jest postacią fikcyjną, ale prawda jest taka, że afgańska inteligencja została bardzo mocno przetrzebiona, a ci, którym udało się przeżyć - uciekli, nie chcąc podzielić losu innych. Faktem są liczne zakazy, głód, aresztowania, napady, egzekucje zbiorowe lub dokonywane cichaczem. Mnóstwo przedstawicieli środowisk akademickich zostało skazanych na poniewierkę, odartych z godności i gdybyśmy mieli możliwość wysłuchania wspomnień większej grupy osób (szczególnie tych, które zdecydowały się zostać w kraju) - pewnie zakrawałyby na porządny horror, o tyle straszniejszy, że osadzony w realiach.

W czasach walk, bombardowań, rozruchów, roiło się od żebraków, pamiętam, jak podawałyśmy z mamą paczki mleka w proszku dla zaprzyjaźnionej afgańskiej rodziny, bo dzieci nie miały co jeść, sklepiki prywatne pozamykano albo świeciły pustkami.

Znane są też opowieści o samotnych kobietach, które, nie mogąc wyjść z domu bez "opieki" mężczyzny albo umierały z głodu albo narażały na ryzyko gwałtu lub utraty życia, by zdobyć jedzenie. Brak dorosłego (minimum 14 letniego) mężczyzny, który mógłby towarzyszyć w drodze na targ = brak możliwości opuszczenia mieszkania.
Użytkownik: jakozak 17.06.2010 18:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za wypowiedź - w... | sowkachoinowka
Przepraszam Sowkochoinowko, że tutaj, ale nie ma dostępnych namiarów na Ciebie. Czy mogłabyś się zgłosić na mojego maila? Interesowałaby mnie jedna Twoja książka na wymianę.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: