Dodany: 17.12.2004 10:51|Autor: blanka

Książka: Wojna o dąb
Bull Emma

Książka nie o dębach


Na samym początku muszę powiedzieć, że książka jest dość krótka, co jest niewątpliwą zaletą. Sam pomysł jest nieco banalny, główna bohaterka, której w ciągu jednego dnia zawala się całe dotychczasowe życie (opuszcza chłopaka i odchodzi z grupy muzycznej), poznaje tajemniczego przystojniaka, który informuje ją, że ma do spełnienia misję. Ona oczywiście jest niezorientowana w całej sytuacji, on systematycznie acz powoli wprowadza ją w świat "elfów". Ile razy już coś podobnego czytałam?

Nie należy sugerować się tytułem, w powieści dęby nie odgrywają żadnej ważnej roli. To samo można powiedzieć o wojnie, schodzi ona na dalszy plan. Najważniejszym wątkiem jest grupa rockowa głównej bohaterki (tworzenie grupy, opis koncertów) oraz jej skomplikowane relacje ze stworami z innego świata. Co prawda autorka ma talent do opisów przeżyć związanych z graniem w rockowej kapeli (podobno sama grała w jakiejś), ale strategiem raczej nie zostanie, opisy walk pozostawiają wiele do życzenia. Również umiejscowienie "magicznego" świata jest mało trafne, trudno wyobrazić sobie, gdzie on właściwie jest.

Oczywiście musi pojawić się wątek miłosny. Miłość do stwora, który ujawnia się czytelnikom pod dwoma postaciami: opalonego bruneta i... psa, wcale nie jest prosta!

Plusem książki jest język, czyta się szybko i przyjemnie. Autorce udaje się nawet w niektórych momentach być dowcipną. Wprawdzie rażą trochę opisy ubrań bohaterów, które nie mają większego znaczenia dla fabuły, a są niezwykle dokładne.

Koniec przewidywalny, tradycyjnie "happy end", zwycięża dobro nad złem.

Podsumowując: sądzę, że "Wojna o dąb" nie spełnia oczekiwań czytelników fantasty. Autorka nie sprawdziła się w tym gatunku, powinna próbować w innych.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3413
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: falka 19.12.2004 01:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Na samym początku muszę ... | blanka
Jestem zmuszona polemizować, gdyż nie mogę się zgodzić z tym, że książka jest mało dowcipna. Wręcz odwrotnie uważam, że postać phouki (patrz opalony brunet zmieniający się w psa) jest naprawde zabawna i momentami mnie rozbrajał. Co do reszty niestety musze się zgodzić. Autorka znawcą batalistyki bynajmniej nie jest, a walka finałowa jest tak naiwna, że aż wstyd. Ale całość jest ogólnie sympatyczna i szybko to się czyta. Lektura w sam raz do autobusu.
Użytkownik: Marrzec 20.12.2008 17:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Na samym początku muszę ... | blanka
Mnie się bardzo spodobała pięć lat temu i teraz wracam do niej co jakiś czas - ostatnio czytałem ją jakieś dwa tygodnie temu, chciałem tylko przypomnieć sobie najciekawsze sceny, a przeczytałem całość.
To nie jest fantasy batalistyczne i nie ma aspiracji nim być. To jest lekka, fajna, sympatyczna powieść, z bardzo interesującym wątkiem romantycznym i udanymi dialogami. Trochę kojarzy mi się z "Chłopakami Anansiego", które są niby mroczniejsze, ale też przesycone muzyką i jak na Gaimana - lekkie i przyjemne.
Moim zdaniem autorka jak najbardziej w fantasy się sprawdziła, tyle że - jakie to proste - jest ileś typów fantasy i najwyraźniej "Wojna o dąb" należy do innego typu, niż preferowane przez Blankę.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: