Dodany: 08.06.2014 18:27|Autor: Sylwia_

3 osoby polecają ten tekst.

Dołącz do Rozpisanych i wydaj się sam – propozycja Grupy PWN


mark

Napisałeś książkę i chciałbyś ją wydać? Jeśli do tej pory nie udało ci się znaleźć wydawcy, możesz zrobić to sam. Cokolwiek piszesz - powieść, wiersze, pamiętniki - możesz to opublikować w druku lub jako e-booka. Grupa PWN uruchamia portal self-publishingowy – Rozpisani.pl Oferuje autorom między innymi:
profesjonalną redakcję, korektę, druk, konwersję na ebooka, promocję, dostęp do szerokiej dystrybucji.


Z możliwości tej skorzystał m.in. dr Jacek Borowiak, który pół roku temu wydał poradnik „Emerytura nie jest Ci potrzebna” i sprzedał 2,5 tys. egzemplarzy. Jeśli nic się nie zmieni, jego książka wkrótce ma szansę stać się rynkowym bestsellerem. Choć mało brakowało, a wylądowałaby na dnie szuflady: - Gdy kontaktowałem się z tradycyjnymi wydawnictwami, nie wykazywały zbytniego zainteresowania wydaniem książki nieznanego autora – opowiada autor poradnika „Emerytura nie jest Ci potrzebna”. Mocno wierzył w swój pomysł: - Tematyka mojej książki dotyczy każdego i byłem przekonany, że będzie się sprzedawać – mówi Borowiak. Podkreśla, że wyniki i czas, w jakim zostały osiągnięte, przekroczyły jego oczekiwania.

Podobnych trudności przy wydaniu pierwszej książki doświadcza wielu debiutantów. Niełatwo jest przekonać wydawcę, by zainwestował w nieznanego autora. Co nie znaczy, że wydawcy zawsze mają dobrą intuicję. Tak było choćby w przypadku znanej dziś na całym świecie pisarki J.K. Rowling. Zanim sprzedała 450 mln książek o Harrym Potterze, kilkunastu wydawców nie wróżyło jej sukcesu. Bardzo często bowiem zdarza się, że książki, które odrzucili redaktorzy w wydawnictwie, pokochali czytelnicy. Self-publishing to dla wielu debiutantów szansa na podbicie ich serc. Już przy niewielkiej inwestycji zyskują możliwość wysondowania rynkowego potencjału swojej twórczości. Mogą wydać każdy nakład i w zależności od wyników sprzedaży zlecać dodruk kolejnych. Co ważne, nawet przy małym nakładzie, książka debiutanta może trafić do księgarni i znaleźć się na półce tuż obok tytułów znanych i wydawanych w dużych nakładach autorów. Ponadto autor-wydawca zachowuje prawa autorskie do swojej twórczości i może liczyć na znacznie większe niż w tradycyjnym modelu honorarium. Zapewne zainteresuje to profesjonalistów czy autorów, którzy nie są debiutantami i mają już grupę zainteresowanych czytelników. W ich przypadku prawdopodobieństwo sukcesu kolejnej książki jest większe. Ponadto tradycyjne umowy wydawnicze często ograniczają możliwości doświadczonego autora w zakresie przygotowania publikacji czy jej promocji.


Self-publishing to obecnie jeden z najważniejszych trendów na rynku wydawniczym. Brytyjski dziennik „The Guardian” poinformował niedawno, że raz w miesiącu będzie nagradzał najlepszych self-publisherów. Właśnie ogłosił pierwszego laureata: LINK. Redakcja „Guardiana” ustanawiając nagrodę podkreśliła, że mainstreamowe media nie mogą dłużej ignorować zjawiska self-publishingu.

Link do strony Rozpisani.pl TUTAJ
Więcej informacji: Magdalena Łukasiuk - magdalena.lukasiuk@pwn.com.pl
Społeczność zainteresowanych self-publishingiem na Facebooku: facebook.com/rozpisani.




Źródło: Grupa PWN

Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 36
Użytkownik: Meszuge 11.06.2014 05:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Napisałeś książkę ... | Sylwia_
„Bardzo często bowiem zdarza się, że książki, które odrzucili redaktorzy w wydawnictwie, pokochali czytelnicy”. Otóż chyba jednak nie aż tak często, jak nam wmawiają portale self-publishingowe, a tych parę eksploatowanych do granic wytrzymałości przykładów z Rowling na czele, to raczej wyjątki potwierdzające regułę. Tym niemniej… żyjemy w wolnym kraju, pisać każdy może – zwłaszcza za swoje pieniądze.
Użytkownik: Sylwia_ 11.06.2014 10:47 napisał(a):
Odpowiedź na: „Bardzo często bowiem zda... | Meszuge
Zdarza się. Znam jeszcze taki przypadek (Silos Hugh Howey) http://kobieta.interia.pl/ksiazki/news-hugh-howey-silos,nId,1070305
Użytkownik: yyc_wanda 13.06.2014 01:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdarza się. Znam jeszcze ... | Sylwia_
A ja do listy dorzucę Chata (Young William Paul). Historię tę Young napisał jako Christmas prezent dla swoich dzieci, wcale nie myśląc o jej wydaniu. Dopiero pod namową przyjaciół zdecydował się na self-publishing. Książka ta nie miała żadnej oficjalnej reklamy, jej popularność rosła dzięki pozytywnym opiniom przekazywanym z ust do ust, później też na blogach i innych stronach internetowych. Książka została wydana w 2007 roku, a już w czerwcu 2008 weszła na listę The New York Times Best Seller i utrzymywała się na niej prawie dwa lata. W 2009 roku otrzymała „Diamond Award” za sprzedaż ponad 10 mln kopii.
Wydaje mi się, że do wyjątków należą nieznani pisarze, którzy znaleźli wydawcę za pierwszym podejściem i dlatego też uważam self-publishing za idealne rozwiązanie. A jeśli do tego wydawca oferuje pomoc redaktorską i korektę – czy można marzyć o lepszym układzie?
Użytkownik: Meszuge 13.06.2014 18:32 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja do listy dorzucę Cha... | yyc_wanda
W pełni się z Tobą zgadzam: wydaje Ci się...
Użytkownik: yyc_wanda 14.06.2014 02:13 napisał(a):
Odpowiedź na: W pełni się z Tobą zgadza... | Meszuge
Wydaje mi się, bo nie prowadzę statystyki. Wiem natomiast o wielu sławnych nazwiskach, których pierwsza książka była odrzucana przez wiele wydawnictw, zanim w końcu znalazła się w rękach czytelnika.
Ale jeżeli Tobie się nie wydaje, lecz wiesz na pewno, że każdy debiutant znajduje bez problemu wydawcę, skąd ta opozycja do self-publishing?

Użytkownik: Meszuge 14.06.2014 07:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydaje mi się, bo nie pro... | yyc_wanda
Widzisz… między „wiesz na pewno, że każdy…”, a „…do wyjątków należą nieznani pisarze, którzy…”, jest cały obszar normalności, to jest: ani ja nie wiem na pewno, że każdy, ani nie jest prawdą, że każdy pisarz przechodził na początku kariery jakąś drogę przez mękę odrzucania. Powiedzmy jednak tak – ja znam osobiście sześcioro pisarzy i oni takich problemów nie mieli.
A moja rezerwa co do self-publishing wynika z braku zachwytu wobec rynku książki zalewanego kiczem. Kiedyś pozycje wartościowe rozpoznać można było choćby po wydawnictwie, jeśli teraz zabiera się za świadczenie usług wydawca tak kiedyś szanowany jak PWN, to widać jest to początek końca tej firmy, ale i rynku.

Na pewno powstają teksty, których autorzy nie mogą się przebić. Na pewno mamy do czynienia w Polsce z dyktaturą sieci. Tylko, co z tego? Jak chcesz odróżnić te 2-3 dobre pozycje rocznie (wydane, choć bez s-p byłyby przeoczone) w masie kilkutysięcznej produkcji grafomańskiej? Po czym?
Użytkownik: yyc_wanda 14.06.2014 17:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzisz… między „wiesz na... | Meszuge
Dobre książki mają to do siebie, że zawsze jakoś wypłyną na wierzch. Ktoś je przeczyta, poleci, ktoś inny zrelacjonuje na blogu i ich fama powoli się rozchodzi. Jeśli chodzi o zalew grafomanii, tego zawsze mieliśmy pod dostatkiem, zanim jeszcze ktokolwiek słyszał o self-publishingu.
Użytkownik: Meszuge 15.06.2014 05:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobre książki mają to do ... | yyc_wanda
Możliwe... :-) W 1978 też mieliśmy zalew grafomanii?
Użytkownik: yyc_wanda 15.06.2014 20:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Możliwe... :-) W 1978 też... | Meszuge
I to jeszcze jaki! A w dodatku w nakładach 100-200 tys. egzemplarzy. Proponuję żebyś zajrzał tutaj:Książki najgorsze i parę innych ekscesów krytycznoliterackich (Barańczak Stanisław). Dodatkowo gwarantuję doskonałą zabawę. :-)
Użytkownik: Meszuge 16.06.2014 05:08 napisał(a):
Odpowiedź na: I to jeszcze jaki! A w do... | yyc_wanda
Zastosowana w tym przypadku technika manipulacji nazywa się "przyciemnianiem tła". Jako, że ja nie daję się na nią nabierać, czas kończyć naszą przemiłą dyskusję. :-)
Użytkownik: yyc_wanda 17.06.2014 00:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Zastosowana w tym przypad... | Meszuge
Na Twoje konkretne pytanie, odsyłam Cię do książki, która porusza temat grafomanii w latach 70. ubiegłego wieku, a Ty zarzucasz mi "manipulację" i "przyciemnianie tła"? Rzeczywiście, dalsza dyskusja nie ma najmniejszego sensu. Dziękuję.
Użytkownik: Meszuge 17.06.2014 00:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Na Twoje konkretne pytani... | yyc_wanda
Nie Tobie tylko książce i jej autorowi.
Użytkownik: aleutka 17.06.2014 14:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie Tobie tylko książce i... | Meszuge
Alez ksiazka bardzo rzeczowo i konkretnie podaje przyklady tandetnych kryminalow z lat siedemdziesiatych, bezlitosnie podajac padajace bledy ortograficzne, schematyzm fabularny i w kreacji postaci. Prosiles o przyklady grafomanii z lat siedemdziesiatych. Dostales je. Byly to bylejakie ksiazki - fabularnie, pisarsko i edytorsko - wydawane w masowych nakladach. Zupelnie pomijajac aspekt polityczny czy jakikolwiek inny - na twoje pytanie czy byla grafomania w latach siedemdziesiatych ta ksiazka odpowiada w sposob wiarygodny, podajac realne przyklady. Wlasnie takie kryminaly z kluczykiem czy innym jamnikiem byly wtedy bardzo popularne...
Użytkownik: Meszuge 17.06.2014 15:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Alez ksiazka bardzo rzecz... | aleutka
Jednym z największych błędów historyka jest próba rozpatrywania wydarzeń minionych w taki sposób, jakby miały miejsce współcześnie. Przykład toporny, ale wyraźnie pokazujący, o co chodzi: w okresie międzywojennym Polska była krajem nieprawdopodobnie biednym i zacofanym – nikt tu nie miał telewizora, niewielu radia, a o telefonach komórkowych Polacy nie mogli nawet marzyć.
Przez ówczesnych czytelników wiele z pozycji z taką pychą i arogancko wydrwiwanych nie było kiczem, choć oczywiście nie była to literatura wysokiego lotu. Poza nimi wydawano wiele pozycji wartościowych, a nawet ambitnych.

Powiem/napiszę inaczej – za księgarską ladą spędziłem wiele lat życia – dramatyczne obniżanie jakości produkcji wydawniczej zanotowałem od momentu wejścia na polski rynek kanadyjskiej firmy Harlequin Enterprises Limited. Od tego czasu jest już tylko coraz gorzej, a usługi dla grafomanów, jakie zaczynają świadczyć renomowane kiedyś wydawnictwa (rozpaczliwie walcząc o przetrwanie), są tego jaskrawym wyrazem.

Self-publishing mógł mieć sens i miał sens kilkadziesiąt lat temu, a dzisiaj nie jest to rozwiązanie ani dla pisarzy dobrych, ani dla autorów kiepskich, bo sprzedaż (czytaj: sukces) nie zależy od realnej jakości książki, lecz od profesjonalnego, wielopoziomowego i kosztownego marketingu.
Użytkownik: aleutka 18.06.2014 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Jednym z największych błę... | Meszuge
Z tym ze akurat tutaj perspektywa historyka nie ma zastosowania. "Ksiazki najgorsze" powstawaly jako felietony w latach siedemdziesiatych o ile pamietam, omawialy literature jak najbardziej wspolczesna autorowi, odbiorcy i wspoltworcy tejze kultury, wiec argument z dwudziestoleciem nie trzyma sie kupy. Zarzucanie autorowi zacieniania tla czy braku wlasciwej perspektywy nie ma racji bytu. Oczywiscie wydawano w latach siedemdziesiatych wartosciowe pozycje(chyba wtedy byl ten boom na literature iberoamerykanska, Cortazara itp?) ale i grafomania miala sie swietnie i zalewala polki. (Pomijajac juz fakt, ze dla wielu Tredowata jest rzeczywiscie straszliwie madra ksiazka zapewne i w ogole nie uznaliby jej za kicz, ale to nie czyni jej ani odrobine mniej grafomanska - o ile dobrze odbieram to, co chciales powiedziec w zdaniu "Przez owczesnych czytelnikow wiele pozycji tak wydrwiwanych nie bylo kiczem"). Tredowata to Harlequin swoich czasow wiec tego typu literatura istniala zawsze, takze w dwudziestoleciu i w latach siedemdziesiatych.
Użytkownik: Meszuge 19.06.2014 10:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tym ze akurat tutaj per... | aleutka
OK. :-)
40 lat temu był kicz i grafomaństwo, teraz jest świetnie, a self-publishing sprawi, że będzie jeszcze cudowniej.
Użytkownik: aleutka 19.06.2014 16:34 napisał(a):
Odpowiedź na: OK. :-) 40 lat temu był... | Meszuge
Tego nie sugerowalam :)Mowilam jedynie ze grafomania byla jest i bedzie zawsze.
Użytkownik: Meszuge 19.06.2014 16:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Tego nie sugerowalam :)Mo... | aleutka
Kiedy ma szansę być jej więcej? Z self-publishingiem, czy bez niego?
Użytkownik: aleutka 19.06.2014 23:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy ma szansę być jej w... | Meszuge
Jezeli ten self publishing oparty jest o profesjonalna korekte, redakcje i fachowa konwersje to moze nie bedzie tak zle. Prawdziwy grafoman nie bedzie zainteresowany profesjonalna redakcja (czyli wspolpraca z kims, kto niekoniecznie musi zakladac, ze ma do czynienia z arcydzielem doskonalym pod kazdym wzgledem). Szybko sie zniecheci i zalozy, ze to kolejny spisek majacy na celu zniszczenie Prawdziwego Talentu :)
Użytkownik: Kuba Grom 19.06.2014 23:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Jezeli ten self publishin... | aleutka
Proces wydawniczy zawsze był w pewnym stopniu interesem. Wydawnictwa zwykłe liczą się z oceną czytelników i nie chcą ryzykować z wydaniem jakichś książek nawet w małym nakładzie, jeśli sądzą że się nie sprzeda. To powstrzymywało co marniejsze dzieła.
Obawiam się czy aby self-publishing nie jest trochę interesem opartym na autorach, na zasadzie - nie ważne jaka jest twoja powieść, zapłać nam odpowiednio dużo to ci wydamy i tak, choćby w malutkim nakładzie albo elektronicznie, ale nie odrzucimy.
Użytkownik: aleutka 20.06.2014 16:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Proces wydawniczy zawsze ... | Kuba Grom
Mnostwo ludzi nie zdaje sobie sprawy jak kosztownym biznesem jest wydanie chocby jednego tytulu. (Na przyklad uslyszalam kiedys, ze Archipelagi sa dotowane, bo gdyby trzeba bylo polegac tylko na wlasnych srodkach byloby to dla wydawcy wyjatkowo kosztowne hobby). Nie wiem dokladnie jak self publishing wyglada pod wzgledem finansowym, ale nie sadze, aby osobe prywatna bylo stac na bardzo wysoki naklad debiutanckiej ksiazki i profesjonalna dystrybucje tejze. (Podany w artykule przyklad jest specyficzny, poniewaz mamy do czynienia z literatura poradnicza, Rowling to w ogole z ksiezyca bo przeciez znalazla w koncu wydawce a nie publikowala sama. Powiesci jako takie maja trudniej). Wiec te naprawde kiepskie pozostana marginesem, bo po prostu nie beda sie oplacaly, a te z wiekszym potencjalem moga miec swoja szanse.

Nie widze nic nagannego w self publishingu w tym sensie, ze jedni wola wydac na imponujace przyjecie albo podroz dokads tam a inni na wydanie wlasnej ksiazki i jesli skontaktuja sie z PWN to przynajmniej wiedza, ze sa to ludzie, ktorzy sie na robocie znaja, a nie jacys pokatni kombinatorzy dojacy forse z naiwnych. Niechby nawet bylby to drobny naklad, tylko dla krewnych i znajomych - co w tym niemoralnego ze strony wydawcy? O ile nie reklamuja sie jako "Rozpisani.pl - Z kazdego uczynimy nowa Rowling" i graja uczciwie? Dla mnie nie jest to automatycznie symptom upadku branzy wydawniczej.
Użytkownik: beza28 25.01.2016 18:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnostwo ludzi nie zdaje s... | aleutka
Dokładnie, pisanie dla wielu to przede wszystkim pasja i chęć odreagowania, sposób na hobby... Nie rozumiem krytyki wobec self-publishingu, ponieważ wielu autorów po prostu woli w ten sposób się opublikować. Portale takie, jak rozpisani.pl znacznie to ułatwiają, bo poza drukiem oferują jeszcze mnóstwo pomocy, jakie są w tradycyjnych wydawnictwach. A to jest zdecydowanie na plus i pomaga przy wydawaniu.
Użytkownik: sowa 11.06.2014 20:23 napisał(a):
Odpowiedź na: „Bardzo często bowiem zda... | Meszuge
Skoro teraz coraz łatwiej jest opublikować to, co się ("trochę lepiej lub trochę gorzej") napisało - myślę, że oferowany przez renomowane wydawnictwo wkład w publikację, zwłaszcza redaktorski i korektorski, ma naprawdę duże znaczenie. Nawet znani i uznani pisarze potrzebują pomocy fachowców; tym bardziej przyda się ona twórcom początkującym. O ileż przyjemniej czyta się dowolny tekst, jeśli nie ma w nim błędów - stylistycznych, gramatycznych, interpunkcyjnych i jakich-tam-jeszcze - które przy obecnym, coraz bardziej niedbałym podejściu do słowa pisanego stały się prawdziwą plagą (przyznaj!). A i diamenty można czasem znaleźć (które nb. też zyskują na fachowej obróbce), więc kto wie, kto wie... ;-)
Użytkownik: Meszuge 11.06.2014 21:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Skoro teraz coraz łatwiej... | sowa
Nie słyszałem o dziele (ze słownikami poprawnej polszczyzny włącznie), które nie wymagałoby korekty oraz - często, nie zawsze - redakcji. Nie ulega wątpliwości, że tekst napisany poprawnie, czyta się lepiej (w ogólnym znaczeniu tego słowa) niż najeżony błędami. Jest tu jednak pewne „ale”, jak zawsze zresztą. Zalew grafomaństwa, ubranego w szaty poprawności językowej, stylistycznej, gramatycznej, ortograficznej i jakiej tam jeszcze, spowoduje dokładnie to samo, co możemy obserwować w przypadku telewizji – nadmiar – problem wyboru – zniechęcenie – rezygnacja. Zresztą… ten proces już trwa. Za „komuny” nakład książki wynoszący piętnaście-trzydzieści tysięcy uważany był za standard. Dziś jest to zwykle dwa-pięć tysięcy. Nakłady znacznie wyższe osiągają książki nie więcej niż dwudziestu polskich autorów, pomijam rzecz jasna podręczniki.
Kiedy w telewizji mieliśmy dwa kanały, nikomu nie wpadłoby do głowy rezygnować z niej. Dziś jest to… oczywiście nie powszechne, ale coraz częstsze zjawisko.
Użytkownik: janmamut 11.06.2014 21:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Napisałeś książkę ... | Sylwia_
"Więcej informacji o self-publishingu w ramach Rozpisanych znaleźć można na stronie Rozpisani.pl"

Nie można. Na razie ta strona proponuje tylko zostawienie własnego adresu e-mailowego.
Użytkownik: Sylwia_ 12.06.2014 08:45 napisał(a):
Odpowiedź na: "Więcej informacji o self... | janmamut
Już doprecyzowałam.
Użytkownik: janmamut 12.06.2014 19:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Już doprecyzowałam. | Sylwia_
Dziękuję. Myślałem, że to oficjalny komunikat z tamtej strony. To w takim razie mój komentarz do usunięcia.
Użytkownik: Sylwia_ 12.06.2014 20:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję. Myślałem, że to... | janmamut
To news zawierający duże fragmenty oficjalnej informacji prasowej.
Użytkownik: niqaab 15.06.2014 17:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Napisałeś książkę ... | Sylwia_
Cóż, wychwalanie zalet self-publishingu i powoływanie się na nieco zużyte przykłady, to wg mnie tylko dorabianie ideologii do czegoś, co w założeniu jest żerowaniem na marzeniach młodych, niedoświadczonych pisarzy, o własnej książce na półce w księgarni. Wydawca zarabia, autor ma poczucie spełnienia, wszak może w końcu nazwać się pisarzem, a rynek zalewa nikomu niepotrzebna tandeta. Self - publishing to działalność nastawiona na komercję, na sprzedaż pełną gębą. Czy dobra dla rynku? Śmiem twierdzić, że nie.
Użytkownik: Meszuge 17.06.2014 00:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, wychwalanie zalet se... | niqaab
Też śmiem. :-)
Użytkownik: Anielka85 17.06.2014 17:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Napisałeś książkę ... | Sylwia_
Robi wrażenie!
Użytkownik: Kuba Grom 17.06.2014 17:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Napisałeś książkę ... | Sylwia_
Pozostaje mieć nadzieję że wydawnictwo przeprowadza jakąś rzeczywistą pracę redaktorską nad książką a nie tylko poprawia literówki, bo zalew książek w których co drugie zdanie kończy się trzykropkiem bo "autor się uparł że tak będzie poetycko" jakości literatury nie poprawi. U Świetlickiego redakcja Jedenaście była tak zaawansowana że w zasadzie to redaktor wypracował autorowi styl.

Wydawnictwo elektroniczne może być rozwiązaniem dla autorów o nie wyrobionym nazwisku. Zaciura niedawno skarżył się że po wydaniu czterech książek gdy wysłał swoją najnowszą powieść do wydawnictw, odpowiadano mu że nie ma nazwiska a nie chcą ryzykować, bo książka jest eksperymentalna, ponadto wydawnictwa takie dają autorom większe prowizje.
Użytkownik: Sylwia_ 17.06.2014 18:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozostaje mieć nadzieję ż... | Kuba Grom
Lech Zaciura? Chętnie bym przeczytała (sobie i dzieciom) jego kolejną książkę. Nawet zastanawiałam się ostatnio czy coś wydał, bo taka cisza.
Użytkownik: Kuba Grom 17.06.2014 19:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Lech Zaciura? Chętnie bym... | Sylwia_
Ten sam. Byłem niedawno na spotkaniu z nim gdzie omawiał perypetie z tą książką. Ma to być powieść w stylu Jonatana Carolla - powieść realistyczna ale z fantastycznym wątkiem. Gdy wysłał ją do Prószyńskiego do działu powieści współczesnej, odesłali go do działu fantastyki; gdy wysłał ją do działu fantastyki, odpisali mu że chyba się pomylił bo to powieść współczesna.
Mówił że chyba ostatecznie wyjdzie jako e-book.
Użytkownik: Sylwia_ 18.06.2014 19:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten sam. Byłem niedawno n... | Kuba Grom
Nie samym Prószyńskim rynek książki żyje. Na pewno są wydawcy, którzy docenią nową powieść LZ. :)
Użytkownik: Małgorzata_ 20.06.2014 16:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Napisałeś książkę ... | Sylwia_
Dla wszystkich zainteresowanych self-publishingiem w Polsce 25 czerwca w godzinach 18:00 - 20:00 w Galerii Kordegarda odbędzie się dyskusja na ten temat.

http://www.kordegarda.org/artykuly/131285-ksiazki-niepotrzebne-.html
https://www.facebook.com/events/258542367665658/
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: