Dodany: 08.05.2009 15:15|Autor: Sheridan
Od śmiechu do płaczu, czyli historia Leonarda
Dotychczas niewielu pisarzy potrafiło wzbudzić we mnie empatię. James Frey sprawił, że od pierwszego zdania czułam wszystko, radość, smutek, miłość, zaufanie, nadzieję, nienawiść. "Mój przyjaciel Leonard" to piękna i humorystyczna zarazem opowieść o człowieku wyzwolonym z nałogu dzięki swojej sile i woli walki, oraz o jego przyjacielu z odwykówki, Leonardzie. Dynamiczny i dość niecodzienny język stosowany przez Freya sprawia, że dzieje Jamesa, Leonarda i Zanęty czyta się niezwykle lekko i przyjemnie.
Leonard nazywał Jamesa swoim synem i tak właśnie go traktował. Był człowiekiem, którego nie można było nie pokochać jak przyjaciela przez te kilkaset stron książki. Momenty, w których widząc Jamesa krzyczał "Mój synu! Mój synu! MÓJ SYNU!"* zawsze ujmowały mnie za serce :-). Czułam ukłucie zazdrości, że to nie mnie woła. Mówiąc o Leonardzie nie sposób nie wspomnieć o Zanęcie, jego barczystym przyjacielu, który zwykł wprowadzać wiele swoistego humoru do dialogów.
Historia opisywana przez Freya ciągle balansuje na granicy rozpaczy i radości, nieraz wzrusza, jednocześnie bawiąc. Historia Leonarda wciągnęła mnie już od pierwszej strony, często wywoływała we mnie rozbawienie podkreślone szerokim uśmiechem; przez kilka ostatnich stron niezwykle wzruszała. Bez względu na to, czy wszystko w tej książce było prawdą, czy zostało podkoloryzowane, śmiało umieszczam Freya i jego dzieła na najwyższej półce. Nie mam żadnych zastrzeżeń do "Mojego przyjaciela Leonarda", z wyjątkiem tego, że książka jest za krótka (jak wszystkie bardzo dobre powieści, bo zawsze chciałabym jeszcze i jeszcze, a tu basta) ;-).
Prawie nigdy nie płaczę nad książką. Nie mam serca z kamienia, ale niełatwo jest mnie przyprawić o łzy. Dotychczas zdarzyło mi się wzruszyć tak bardzo tylko raz, kilka lat temu. Myślałam, że na tym koniec. Jak zwykło się mawiać, marzenie ściętej głowy. Czytając ostatnie strony "Mojego przyjaciela Leonarda" po prostu nie mogłam nie płakać. Płakałam nad psem Kasjuszem, nad Jamesem i zwłaszcza, zwłaszcza, zwłaszcza nad Leonardem. Mimo tego, że jest tylko postacią z książki, bardzo będę za nim tęsknić. I cieszę się, że mam go zawsze przy sobie, zamkniętego w dwóch tomach historii opisanych przez Jamesa Freya :-).
Jeżeli jeszcze nie mieliście w rękach opowieści o Jamesie i Leonardzie, gorąco zapraszam do lektury.
---
* James Frey, "Mój przyjaciel Leonard", tłum. Maria Olejniczak, wyd. G+J, 2006.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.