Dodany: 23.05.2014 09:40|Autor: natanna51

O przemocy słowa i jej skutkach


Heinrich Böll, niemiecki noblista z 1972 roku, jak można wyczytać w końcowym przypisie do książki wydanej u nas w 1979 roku (wydawnictwo "Czytelnik"), o której mowa w tej recenzji, uparcie tropił w powojennej społeczności Niemców wszystko to, co ludziom, w nich samych i poza nimi, przeszkadzało żyć po ludzku. W swych pierwszych utworach powracał raz po raz do dziedzictwa hitleryzmu i wojny, z niepokojem obserwując jego niezatarte ślady w psychice współczesnych. Później pisał o zjawiskach nie mniej groźnych, a związanych z powojenną stabilizacją, do których należały: konformizm, egoizm, nietolerancja, aż wreszcie w kolejnej książce, "Utracona cześć Katarzyny Blum", poruszył problem przemocy. Nie chodziło mu jednak o nielegalną przemoc polegającą na aktach terrorystycznych, które co pewien czas wstrząsały opinią publiczną w RFN w latach 70., ale o zalegalizowaną przemoc słowa, którą bezkarnie uprawiały - bywało, że wyłącznie dla sensacji, ale najczęściej dla określonych celów politycznych - brukowe gazety. Pod "Gazetą" kryje się w powieści sensacyjny dziennik "Bild", a praktyki dziennikarza pojawiającego się na jej kartach bardzo przypominają praktyki dziennikarzy tego organu koncernu prasowego Springera.

Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Böll ukazuje mechanizm powstawania przemocy oraz to, do czego ona może doprowadzić. Skutki słownej przemocy, jaką się okazały artykuły publikowane dla taniej sensacji, mającej jedynie za zadanie podnieść nakład dziennika, a co za tym idzie - jego zyski, dotknęły w powieści nie tylko główną bohaterkę, która utraciwszy honor mści się i trafia do więzienia na wiele lat, ale również jej chlebodawców, czyli adwokata Blorna i jego żonę, którymi również się "zajęła" ofiara zemsty Katarzyny, wystawiając ich życie prywatne i zawodowe na publiczny osąd, co sprawiło, że ich kariery zawodowe zostały zrujnowane.

Przekaz "Utraconej czci Katarzyny Blum" jest niestety aktualny w dzisiejszym świecie, w którym wszystko jest na sprzedaż i liczą się tylko zyski. A na dodatek mediów biorących udział w tym zalegalizowanym procederze, który można by całkiem śmiało nazwać przestępczym, bo godzącym przecież w to, co dla człowieka jest najcenniejsze, czyli w jego dobre imię, jest niezliczona liczba. Ta powieść zatem się nie zestarzała i nie zestarzeje. Dlatego ją polecam. To bardzo dobra lektura, z której na dodatek sporo można się dowiedzieć również na temat życia społeczno-politycznego w RFN i zobaczyć, jak w porównaniu z naszymi latami 70. wyglądało.

Dodam jeszcze, że książkę świetnie przetłumaczyła Teresa Jętkiewicz.


[Recenzja pochodzi z mojego bloga. Ukazała się na portalach: Lubimy Czytać, nakanapie.pl]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 806
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: