Dedykuję emkawu z wyrazami sympatii i życzeniami wszystkiego dobrego.
- Alea iacta est! Kości zostały rzucone!
Każdy mniej więcej wykształcony Europejczyk wie, że słowa te wyrzekł Cezar przekraczając Rubikon, graniczną rzekę Italii, przez którą nie wolno było wodzom przeprowadzać wojska. Ale to nieprawda! Cezar powiedział „Aperriphtho kybos!” (trzeba rzucić kości, tzn. trzeba zaryzykować). Jako wykształconemu człowiekowi nasunął mu się cytat z najwybitniejszego komediopisarza starożytności. Nie, nie Arystofanesa – wtedy za najwybitniejszego uchodził Menander Ateńczyk. Tak uważał np. Plutarch z Cheronei, który miał okazję oglądać i czytać utwory obydwu poetów.
Ostatnio przypomniałem sobie te fakty czytając wykład profesora Jerzego Łanowskiego „Odmienienie komedii, czyli o Menandrze” zamieszczony w książeczce „Dramat starożytny” [1]. Po pewnym wahaniu oceniłem książkę na 4,5, ale pragnąłbym mocno podkreślić, że wśród innych wykładów, ciekawych i poprawnie napisanych, esej Łanowskiego wyróżnia się moim zdaniem bardzo mocno - jego lektura jest prawdziwą ucztą duchową i sprawia olbrzymią przyjemność.
Menander najwybitniejszym komediopisarzem starożytności? To dlaczego przeciętnie wykształcony współczesny Europejczyk nie wie o nim nic lub bardzo niewiele? No właśnie! Dlaczego?! Zna imiona trzech tragików: Ajschylosa, Sofoklesa (a nawet czytał „Antygonę” albo „Króla Edypa”) i Eurypidesa, słyszał nieco o Arystofanesie, a o Menandrze – raczej nie.
Menander miał po prostu pecha. O jego zapomnieniu zadecydowały dwa główne czynniki. Jeden z nich to nietrwałość materiału, na którym jego komedie zostały zapisane. Papirus rozsypywał się po kilkudziesięciu latach. Jeżeli jakiś utwór nie był przepisywany praktycznie w każdym pokoleniu, ginął. A Menandra w pewnym momencie przestano przepisywać – to właśnie ten drugi czynnik. Ale dlaczego?
Wyobraźmy sobie, że karlenie i chamienie języka polskiego postępuje nadal, że ubogi i skrótowy język SMS-ów albo podobnego środka komunikacji przestaje wystarczać elicie Polaków do wyrażania bardziej subtelnych lub skomplikowanych treści. Jakaś warszawka i jakiś krakówek XXII wieku orzekają zgodnie, że tak dłużej nie może być, że należy wrócić do dobrej i sprawdzonej polszczyzny XIX wieku. Szkole narzuca się lektury Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Norwida, może nawet Malczewskiego i Goszczyńskiego, Fredry, Kraszewskiego, Sienkiewicza, Orzeszkowej i Prusa. Toleruje się Reymonta i Wyspiańskiego, paru innych mniejszych poetów i pisarzy przełomu XIX i XX wieku, ale tępi wszystko, co zostało napisane później. Papier, na którym zapisano utwory autorów żyjących w XX wieku był przeważnie papierem tzw. kwaśnym i rozsypał się, a przy przejściu na kolejne nośniki pamięci elektronicznej po prostu nie przekopiowano wszystkiego, co nie zostało napisane językiem wzorcowym.
Dla późnego wnuka nie pozostawiono skamandrytów, Leśmiana, Miłosza, Herberta, Szymborskiej, Różewicza, Barańczaka i wielu innych głośnych kiedyś poetów, nikt już nie czyta Dąbrowskiej, ba, nawet Żeromski nie znalazł uznania w oczach rządców dusz XXII i XXIII wieku. Jacyś uparci poloniści piszą rozprawy doktorskie o jakimś Edwardzie Stachurze albo Igorze Newerlym, czytają je tylko promotorzy, recenzenci i wrogowie naukowi czy osobiści promotorów, ci ostatni – by wykazać bezsens wydawania publicznych pieniędzy na propagowanie jakichś mało znanych twórców piszących zepsutym językiem.
Otóż coś podobnego spotkało Menandra. Jego język nie był już wzorcem klasycznego dialektu attyckiego, chociaż w momencie samobójczej śmierci Demostenesa, uważanego za najwybitniejszego mówcę tworzącego w klasycznej grece attyckiej, Menander miał już 20 lat. Komedia z natury rzeczy posługuje się żywym językiem mówionym, a ten zaczął się bardzo zmieniać w okresie podboju Wschodu przez Aleksandra. Gdy za czasów Cesarstwa Rzymskiego większa część elit greckich zapragnęła powrotu do klasycznego języka attyckiego V/IV wieku przed Chrystusem, szkoła zalecała zapoznawanie się z utworami pisarzy i poetów tworzących w V wieku i pierwszej połowie wieku IV. Paradoksalnie, bizantyjska szkoła chrześcijańska zachęcała do czytania raczej świntuszącego Arystofanesa niż grzecznego i wykwintnego Menandra. Podzielił on zresztą losy wielu innych pisarzy tworzących za czasów hellenistycznych, przeważnie w jeszcze bardziej zmienionym wspólnym języku Greków, zwanym koine. Zaginęła zresztą w ogóle cała twórczość komediowa poza 11 sztukami Arystofanesa, najwybitniejszego autora tzw. komedii starej. Znamy tytuły 800 sztuk zaliczanych do tzw. komedii średniej – między Arystofanesem a Menandrem (ok. 385 – 325 przed Chr.) i imiona 60 poetów, którzy je napisali, ale nie znamy ani jednej zachowanej komedii tego okresu. Zaginęła także praktycznie cała twórczość Menandra oprócz niewielu cytatów – złotych myśli. A liczyła podobno 100 utworów!
Mało kto zdaje sobie sprawę z ogromu twórczości dramatycznej Ateńczyków. Co roku na Wielkie Dionizje wystawiano nowe tragedie, trzech autorów uczestniczących w konkursie musiało napisać po trzy tragedie i jeden dramat satyrowy, zwykle je też reżyserowali i grali na scenie (a właściwie na proscenium – proskenion). Wystawiano też 5 komedii 5 autorów. Później konkursy sceniczne organizowano również na Lenaje. Sztuki były w zasadzie „do jednorazowego użytku”, aczkolwiek wybitniejsze przepisywano i koneserzy lub snobi trzymali je w swoich bibliotekach, a niektórzy nawet je czytali i uczyli się długich fragmentów na pamięć. Tak było w II połowie wieku V, gdy pozwalało na to bogactwo i wykształcenie Ateńczyków. Od IV wieku tragedia upada, zamiast utworów aktualnych gra się wówczas często sztuki wielkich tragików V wieku. Komedia jest żywa, ale zubożenie Aten i wynaturzenie ustroju demokratycznego powodują jej istotne zmiany: przede wszystkim maleje rola chóru i zanika zaczepny charakter polityczny komedii - autorzy boją się krytykować rządzących. Taka krytyka była jedną z głównych cech twórczości Arystofanesa. Jednak nie wszystkie zmiany idą w niedobrym kierunku: najwyraźniej pod wpływem Eurypidesa autorzy komedii wprowadzają coraz bardziej rozbudowaną intrygę, wyposażają swych bohaterów w bardziej skomplikowaną psychikę, humor staje się subtelniejszy, bardziej intelektualny. Komedia średnia przechodzi płynnie w nową i znajduje swoje apogeum w twórczości Menanadra.
Ale w okresie upadku państwa rzymskiego zachodnia część Cesarstwa zapomina mowy helleńskiej, a we wschodniej - kultura w dobie zubożenia społeczeństwa i ustawicznych wojen staje się uboższa i bardziej płaska. Inter arma silent Musae. Coraz więcej wybitnych utworów ulega zapomnieniu. Podobno Menandra można było czytywać w Konstantynopolu jeszcze w X wieku, później nasza ułomna wiedza nie zna żadnych wzmianek o lekturze lub wystawianiu jego sztuk. Stał się już tylko przedmiotem nielicznych „haseł” w rozmaitych encyklopediach i traktatach literackich, a zwłaszcza autorem gnomów - złotych myśli zachowanych w różnych zbiorach kompilacyjnych.
Dla wielkiej filologii klasycznej europejskiego XIX wieku Menander jest w dalszym ciągu głównie źródłem sentencji. Najbardziej popularną z nich jest „Jakże piękną istotą jest człowiek, kiedy jest człowiekiem”. Ale próbuje się rekonstruować jego sztuki, trochę na podstawie zachowanych streszczeń, głównie jednak wykorzystując łacińskie komedie Terencjusza i Plauta, którzy obficie czerpali z twórczości Ateńczyka. I oto zdarza się cud, a właściwie całe pasmo cudów. Okazuje się, że suche piaski egipskie przechowały papirusy, które gdzie indziej obróciły się w glebę. Coraz częściej w antykwariatach kairskich, a potem bezpośrednio znajdowane przez archeologów, pojawiają się fragmenty sztuk Menandra. Odkrywane są w różnych okolicznościach, przeważnie na śmietniskach na obrzeżach większych centrów Górnego Egiptu, czasem w zawalonych domach, niekiedy jako składnik makulatury użytej do produkcji trumien ze starożytnego odpowiednika papier-mâché, lub wytworzenia okładek starożytnych książek, już w nowocześniejszych formach kodeksów. Pięknie opisują to Anna Świderkówna i Maria Nowicka w eseju „Książka się rozwija” [2] (zapraszam do mojej recenzji).
Znamy teraz długie fragmenty kilku komedii Menandra. Ułatwieniem ich rekonstrukcji są tytuły zamieszczone na końcu (!) utworu, a także numeracja linijek, która nie wynikała z filologicznej dbałości o dzieło czy o komfort czytelnika, ale z bardziej prozaicznej przyczyny: kopiści są wynagradzani od liczby wierszy, które przepisali. Inną pomocą są wspomniane już komedie rzymskie. Możliwe stało się wydanie rekonstrukcji czterech komedii Ateńczyka przez Jerzego Łanowskiego [3]. Okazało się, że są one o wiele piękniejsze od ich łacińskich naśladownictw. Czy są piękniejsze od komedii Arystofanesa? Sam Łanowski twierdzi, że mimo wszystko - nie. Ale dla mnie bogactwo fabularne, kunsztowna intryga, psychologia bohaterów, a nade wszystko delikatny, nie narzucający się humor, są argumentami na rzecz wyższości Menandra. To trochę tak, jakby porównywać humor Kiepskich i „Rancza”.
Warto wspomnieć jeszcze to, że poprzez naśladownictwa Terencjusza i Plauta Menander wywarł wpływ na nowożytną komedię europejską. Wiele z niego można zauważyć także w utworach Aleksandra Fredry.
Nie nawołuję, żeby nagle pokochać Menandra. Chciałbym tylko, żeby Polacy uznający się za ludzi wykształconych mieli jakieś pojęcie o jego wkładzie w kulturę europejską.
[1] Szastyńska-Siemion Alicja, Łowicka Danuta, Ławińska-Tyszkowska Janina, Łanowski Jerzy, Rychlewska Ludwika, Stankiewicz Lucyna, Jamróz Władysława, „Dramat starożytny” Wyd. Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1984
Dramat starożytny (
Szastyńska-Siemion Alicja,
Łowicka Danuta,
Ławińska-Tyszkowska Janina,
Łanowski Jerzy,
Rychlewska Ludwika,
Stankiewicz Lucyna,
Jamróz Władysława)
[2] Świderkówna Anna, Nowicka Maria „Książka się rozwija” Ossolineum 2008
Książka się rozwija (
Świderkówna Anna (Świderek Anna),
Nowicka Maria)
[3] Menander „Wybór komedii i fragmentów” w tłumaczeniu i opracowaniu Jerzego Łanowskiego Ossolineum 1982
Wybór komedii i fragmentów (
Menander)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.