Dodany: 03.05.2009 12:12|Autor: BZ
Między bajki!
„Chleb” to powieść, która przedstawia obronę Carycyna (późniejszy Stalingrad) przed białym atamanem Krasnowem w 1918 roku. Krasnow wzniecił kontrrewolucyjny bunt wśród Kozaków dońskich, zagarnął urodzajne tereny zbożowe i zaatakował Carycyn, który stanowił ważny punkt na szlaku zaopatrzenia Moskwy i centralnego ośrodka przemysłowego w chleb. Utrata Carycyna spowodowałaby głód i trudności w odparciu zagranicznych interwentów (Anglia, Francja, Japonia i Ameryka) i buntów kontrrewolucji.
Sytuacja Carycyna była bardzo zła, niemalże beznadziejna. Panował chaos decyzyjny (działały cztery sztaby), brakowało wszystkiego, czego może brakować, morale robotników naruszali mieńszewicy i eserowcy propagandą antybolszewicką, a mieszkańcy z klas posiadających wyczekiwali wejścia białych do miasta jak wybawienia.
Wtedy do akcji wkroczył Stalin i wszystko załatwił raz dwa. Przejął dowodzenie obroną, poprawił zaopatrzenie, wytropił sabotażystów, zaszczepił entuzjazm i zapał robotnikom. Pomagali mu Budionny i Woroszyłow, ale to wszystko wyłącznie zasługa Stalina. A dokonał tych wszystkich cudów jako... „ogólny kierownik spraw aprowizacji”!
Co to by było, gdyby Stalina nie było? Koniec świata to za mało powiedziane. Czy taki obraz wydarzeń historycznych jest wiarygodny? Czy autor trochę jednak buja, żeby podlizać się nowemu carowi?
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.