Dodany: 02.05.2009 22:01|Autor: martamatylda

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Gorący oddech pustyni
Herling-Grudziński Gustaw

O szarej godzinie napisane


Opowiadań nie lubię. Kończą się dokładnie w momencie, w którym ja materializuję się w opisywanym świecie, a oczyma wyobraźni (te na szczęście nie miewają wad wzroku) widzę każdy szczegół. Poza tym bywają przeładowane najdziwniejszymi rzeczami, jakby autor jednak żałował, że zdecydował się na tak krótką formę literacką.

Dlaczego więc zabrałam się za "Gorący oddech pustyni"? Przyznam, że prawie przypadkiem. Prawie, bo mam plan, by przeczytać wszystkie książki nominowane do Nagrody Nike. Padło tym razem na Herlinga-Grudzińskiego. I dobrze się stało.

"Gorący oddech pustyni" okazał się książką ciężką dosłownie i w przenośni. Oślepiająco białe kartki zadrukowane smolistymi literkami zamknięto w twardych okładkach, a nawet wzbogacono obrazkami, oczywiście w odcieniach szarości. Jakby sama forma miała już zniechęcać, sprawiać, że odwrócimy głowę i nasz wzrok spocznie na czymś wesołym, ładnym, pełnym życia. Treść potęguje to wrażenie. Autor, parokrotnie przyznając się, że najbardziej lubi narrację pierwszoosobową, jednocześnie zachowuje się, jakby pisał półgębkiem i po ciemku. Żeby tylko nikt się nie dowiedział, nie przeczytał. Nie jest to bynajmniej zawstydzenie, raczej ciche zdziwienie, że udało się nam zabrnąć tak daleko, że nie zrezygnowaliśmy po pierwszym opowiadaniu.

Śmierć wyziera z kart "Gorącego oddechu". Jeżeli opuszcza na chwilę czytelnika, to tylko po to, by dać pole do popisu swemu bratu Cierpieniu albo kuzynce Tragedii. Losy ludzkie są taką plątaniną, że przygnębia samo patrzenie na nią. Najbardziej poruszyła mnie opowieść o młodej dziewczynie, która przeżyła piekło w Jugosławii i niebo we Włoszech oraz inna, o niesłyszącej nastolatce, która szukała sposobów na odegranie się na świecie za swoje kalectwo, może dlatego, że obie są mniej więcej moimi rówieśniczkami. Gustaw Herling-Grudziński nie pisze o samej młodzieży - zahacza o religię dosyć często, ale niczego natrętnie nie sugeruje, wszystko pozostawia do osądu czytelnikom. Historie zawarte w książce wydają się prawdziwe - autor powołuje się na gazety, podaje nawet dokładne daty, sam niekiedy pisywał do nich artykuły. Do opowiadań mnie nie przekonał, ale już nie zamierzam uciekać od nich z krzykiem.

Próbowałam wyobrazić sobie, że Gustaw Herling-Grudziński siedział na bielutkim tarasie z widokiem na włoskie morze i pisał te ponure słowa jedno po drugim, robiąc przerwy na spokojne spacery i podziwianie widoków. Nie udało mi się. Tylko szara godzina zmierzchu pobudza człowieka do takich rozmyślań, przez co czytanie w parku na zalanej słońcem ławce nie przychodzi wcale łatwo.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2350
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Chilly 05.05.2009 10:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Opowiadań nie lubię. Końc... | martamatylda
Do schowka. Dziękuję.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: