Dodany: 16.05.2014 23:10|Autor: niqaab

Wspomnienia z piernikowego miasta


O Jemenie pisze się mało książek. Kraj ten, z niewiadomych przyczyn, jest od wielu lat konsekwentnie pomijany w literaturze, jakby nie znajdowało się w nim nic ciekawego. W polskich księgarniach, poza „Łzami królowej Saby” i „Połowem łososia w Jemenie”, próżno szukać tytułów nawiązujących do tego regionu. Czyżby Jemen był mniej atrakcyjny niż Tunezja, Egipt czy modne ostatnio Maroko? A może po prostu nie jest to najchętniej wybierany cel podróży i dlatego nikt dotąd nie zechciał go opisać?

O tym, że tak jak w innych zakątkach świata, toczy się tam barwne, ciekawe życie, przypomina „Rok w Jemenie” autorstwa amerykańskiej dziennikarki Jennifer Steil. Przyznam, że z mieszanymi uczuciami sięgałam po tę pozycję, z jednej bowiem strony kusiła piękną okładką i perspektywą poznania miejsc owianych tajemnicą, z drugiej jednak - budziła uzasadnione obawy, że będzie to kolejna opowieść skupiająca się na porównaniu cywilizowanej Ameryki do arabskiego zaścianka, jakich niestety pełno w literaturze. Ostatecznie decydująca okazała się znajomość faktu, że wydawnictwo stroni od tego typu publikacji i stara się przybliżyć Orient pokazując to, co w nim najwartościowsze.

Istnieją podróże, do których odbycia zmusza samo życie. Przymus ten najpierw objawia się wewnętrznym niepokojem, potem stale narastającą potrzebą zmian, i wreszcie coraz silniejszym pragnieniem porzucenia pozornie bezpiecznej, lecz jednocześnie nudnej codzienności. Tak stało się w przypadku Jennifer Steil, mającej za sobą ponaddziesięcioletnie doświadczenie dziennikarskie w nowojorskim „The Week”. Niespokojna natura, chęć podejmowania nowych, coraz ciekawszych wyzwań, a przede wszystkim przekonanie, że tu, gdzie jest osiągnęła już kres zawodowego rozwoju, skłoniły ją porzucenia posady i przeniesienia się do Jemenu, by poprowadzić ukazujący się w Sanie anglojęzyczny „Yemen Observer”.

Na pierwszy plan powieści Jennifer Steil niewątpliwie wysuwa się wątek dziennikarski. Autorka pokazuje, jak wygląda funkcjonowanie gazety w realiach kulturowych całkowicie odmiennych od jej własnych. W kraju biednym, słabo rozwiniętym, gdzie dziennikarze nie mają jasno wytyczonych norm etycznych, punktualność nie istnieje, media są stronnicze i uzależnione od wpływów politycznych, a próby wprowadzenia usprawnień często wiążą się z trudnościami nie do pokonania. Chcąc sprostać zadaniu, Steil musiała przede wszystkim zrozumieć sposób myślenia otaczających ją ludzi, poznać ich problemy i ograniczenia związane z obowiązującymi normami społecznymi.

„Jest taki stary dowcip o Jemenie, który usłyszy każdy obcokrajowiec, jeśli tylko utknie tam na tyle długo, by go pojąć. Pewnego razu Noe, ciekawy co się zmieniło od jego czasów, pożyczonym od Boga prywatnym odrzutowcem wybrał się w podróż po Ziemi. Najpierw przeleciał nad Francją. »Nieprawdopodobne! – zachwycał się – ależ ta Francja odmieniona. Cóż za architektura, jakie innowacyjne zmiany«. Potem Noe rzucił okiem na Niemcy. »Niewiarygodne! Ledwie poznaję ten kraj! (…)«. Następnie skierował się w stronę południowej Arabii. »Ach, Jemen! – westchnął z rozrzewnieniem. Wszędzie bym go rozpoznał. Nic się nie zmienił«”*.

Mimo że w Jemenie pod wieloma względami czas się naprawdę zatrzymał, Jennifer Steil udało się odnieść sukces i pokazać redakcyjnym kolegom, na czym polega wydawanie gazety. Krok po kroku, konsekwentnie wprowadzała ich w tajniki pracy dziennikarza, uczyła punktualności, obiektywizmu, odpowiedniego korzystania ze źródeł, szlifowała ich umiejętności językowe. Błędem jednak byłoby sądzić, że jej pobyt tam przynosił tylko jednostronne korzyści. Sama musiała nauczyć się cierpliwości, trudnej sztuki kompromisu i panowania nad emocjami, a także funkcjonowania w nowej, nie zawsze zrozumiałej rzeczywistości. Ta ostatnia kwestia stała się szczególnie istotna przy poszukiwaniu tematu do publikacji prasowych w kraju, gdzie większość społeczeństwa stanowią analfabeci, a warunki życia są tak skromne, że nawet pastę do zębów uważa się za luksus.

We wspomnieniach amerykańskiej dziennikarki bardzo ważni są ludzie, z którymi się spotykała. Anegdoty z życia współpracowników, pełne egzotyki wątki biograficzne to jeden z największych walorów powieści. Na szczególną uwagę zasługują kobiety pracujące w redakcji „Yemen Observer”. Początkowo onieśmielone, trzymające się w cieniu mężczyzn, stopniowo przeradzają się w pewne siebie, świadome własnej wartości, potrafiące realizować marzenia. Wśród nich wyróżnia się Zuhra, która przechodzi swoistą ewolucję poglądów, dorasta do decydowania o sobie. Determinacja w dążeniu do zdobycia wykształcenia i zawodowej pozycji, jak również wytrwałość w pokonywaniu trudności, czynią z niej postać niemal symboliczną.

Na kartach „Roku w Jemenie”, poza wątkami o charakterze stricte biograficznym, czytelnik znajdzie niezwykle barwne opisy Sany, nazywanej często piernikowym miastem. To one nadają koloryt tej książce, sprawiają, że spomiędzy stron czasem unosi się zapach przypraw i dań serwowanych w ulicznych restauracjach. Obawy, że powieść będzie napisana suchym, dziennikarskim stylem i skoncentrowana na pozbawionym emocji relacjonowaniu wydarzeń, okazały się całkowicie nieuzasadnione. Jennifer Steil namalowała słowami obraz miasta, który czasem może wydawać się zbyt idealny i przez to nieautentyczny, lecz jednocześnie trudno pozbyć się wrażenia, że stworzył go ktoś, kto odkrył swoje miejsce na Ziemi.

Wyjazd do Jemenu był dla Jennifer Steil wyprawą po szczęście, nie to banalne i płytkie, wyrażające się w czynieniu zadość kolejnym potrzebom, ale prawdziwe, płynące z rzeczy najprostszych. Tu osiągnęła zawodowy sukces, przynoszący więcej satysfakcji niż błyskotliwa kariera w Nowym Jorku, tu nawiązała trwałe przyjaźnie i odnalazła miłość swojego życia - udowadniając, że przeznaczenie istnieje. Nic dziwnego, że delektując się kawą z kardamonem w ulicznych kawiarniach, żując kat w towarzystwie redakcyjnych kolegów czy podziwiając widoki z dachu wynajętego domu, czuła się tam bardziej u siebie niż w Stanach Zjednoczonych, gdzie spędziła znaczną część życia.

Po „Rok w Jemenie” warto sięgnąć nie tylko po to, by dowiedzieć się ciekawostek związanych z funkcjonowaniem w całkowicie odmiennej kulturze. To opowieść o wewnętrznym dojrzewaniu do dokonywania świadomych wyborów. Z książki płynie przesłanie, że poznając inny kraj, można odnaleźć siebie.


---
* Jennifer Steil, "Rok w Jemenie", przeł. Tomasz Illg, wyd. Lambook, 2014, s. 10.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1813
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: carmaniola 19.05.2014 18:50 napisał(a):
Odpowiedź na: O Jemenie pisze się mało ... | niqaab
Czytając Twój tekst rzuciło mi się w oczy zdanie: "Mimo że w Jemenie pod wieloma względami czas się naprawdę zatrzymał, Jennifer Steil udało się odnieść sukces i pokazać redakcyjnym kolegom, na czym polega wydawanie gazety. Krok po kroku, konsekwentnie wprowadzała ich w tajniki pracy dziennikarza, uczyła punktualności, obiektywizmu, odpowiedniego korzystania ze źródeł, szlifowała ich umiejętności językowe. Błędem jednak byłoby sądzić, że jej pobyt tam przynosił tylko jednostronne korzyści".

Musiało mi wleźć do głowy, bo właśnie czytam wstęp do "Tybetu nieznanego" Oser napisany przez Wanga Lixionga wspominający o imperializmie kulturowym tak powszechnym w naszych społeczeństwach. I teraz anegdotka z innej beczki, ale chyba dotyczy tego samego problemu: "Pewna dziennikarka, która wiele podróżowała po Tybecie, powiedziała mi kiedyś, że niemal przestała zajmować się pisaniem, udzielając wszędzie porad ekonomicznych. W pocie czoła tłumaczyła urzędnikom lokalnym zasady gospodarki tynkowej, wymyślając w najdrobniejszych szczegółach, rozmaite inwestycje. Złościła ją obojętność aborygenów, którą tłumaczyła ich konserwatyzmem i próżniactwem. To zdumiewające, że po przybyciu do Tybetu poeta i prozaik zaczyna sądzić, że jest wszechwiedzący". (s. 21. j.w.)

To oczywiście nie ma nic do rzeczy jeśli chodzi o wartość opisywanej przez Ciebie lektury - po prostu zaczynam się uwrażliwiać na wyłapywanie pewnych zachowań, które często tylko z pozoru są pozytywne.

Książka warta uwagi, bo Jemen rzeczywiście nie pojawia się zbyt często na kartach książek. Jeśli mogę dorzucić coś ze starszych pozycji, co może tytułem nie nawiązuje, ale o Jemenie jest, i owszem: Al Hakima (Fayein Claudie) i Arabia Felix: Historia duńskiej ekspedycji 1761-1767 (Hansen Thorkild).
Użytkownik: niqaab 19.05.2014 20:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytając Twój tekst rzuci... | carmaniola
O, bardzo ciekawy jest fragment, który zacytowałaś. Na szczęście Steil w swoim pisarstwie zachowuje sporo dystansu do własnej osoby, nie występuje z pozycji osoby, która przyświecała kagankiem oświaty ciemnemu ludowi. To mi się właśnie podobało w tej książce, że jest wolna od nadmiaru emocji, ekscyantacji. Został zachowany zdrowy dystans.

"Al Hakima" to świetna książka, szkoda, że tak ciężko ją dostać, choć czasem bywa na allegro.
Użytkownik: carmaniola 19.05.2014 21:25 napisał(a):
Odpowiedź na: O, bardzo ciekawy jest fr... | niqaab
Jak zdobędę i ona zdobędzie miejsce w kolejce to sprawdzę. Dzięki za polecankę, bo sama pewnie bym się nie dogrzebała. :)
Użytkownik: niqaab 19.05.2014 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak zdobędę i ona zdobędz... | carmaniola
Nie ma za co, ja co prawda ostatnio nie w orientalnych klimatach, bo mnie wzięło na Myśliwskiego, ale tę książkę dobrze się czytało.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: