Dodany: 12.05.2014 10:36|Autor: rafalitosuper

Krótka książka o przemijaniu


Kiedy kupowałem „Starego króla na wygnaniu”, zastanawiałem się, czy dokonałem dobrego wyboru i czy nie jest to kolejna ckliwa historia o tym, że życie się kończy i ludzie umierają. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że nieznany mi autor (na naszym rynku ukazały się zaledwie dwie jego książki) z małego kraju napisał refleksyjną opowieść łączącą męskie emocje z trudnym tematem i uniwersalnym przesłaniem.

Najpierw pokrótce o fabule: rzecz dzieje się na austriackiej prowincji, ojciec zapada na alzheimera, a dorosły syn opowiada o swoim doświadczaniu choroby ojca, jego historii i o odczuwaniu skutków tej choroby przez resztę rodziny. Niech was jednak nie zwiedzie lapidarność opisu, nie o samą fabułę tu bowiem chodzi.

Opowieść zaczyna się od pierwszego doświadczenia, jakim jest bezsilność wobec choroby Alzheimera. I już po kliku stronach nasuwa się myśl, iż jej mottem powinny być słowa ks. Twardowskiego „spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”. Geiger wyjątkowo trafnie odsłania sens tych słów nie za pomocą odwołań do filozofii czy etyki, ale poprzez pokazanie codziennego zmagania się z chorobą i samym chorym.

Przedmiotem książki nie jest wcale (jak w słowach ks. Twardowskiego nie musi być) przemijanie biologiczne, choć i ono podświadomie jest odczuwane, lecz inny jego wymiar – przemijanie duchowe, emocjonalne, społeczne oraz doświadczanie go. Autor subtelnie, opisując osobiste doświadczenia, przekazuje uniwersalną prawdę o przemijalności, o problemie, jaki wiąże się z procesem odchodzenia najbliższych. Jednakże stroni od tragicznych tonów, nie epatuje cierpieniem i tanim moralizatorstwem, mimo dużego ładunku emocji.

Na pewno mocną stroną „Starego króla na wygnaniu” jest opis doświadczeń i emocji towarzyszących przeżywaniu świata przez mężczyzn. Niewiele jest bowiem w literaturze pozycji, które pokazywałyby mężczyzn z ich emocjami, opisywałyby świat męskich uczuć, nie próbując określać nowych wzorów męskości. W tej książce emocje są dla mężczyzny czymś naturalnym, co się pojawia w procesie doświadczania. Ważne jest także rysowanie przez autora relacji ojcowsko-synowskich bez freudowskich naleciałości, nie ma tu rywalizacji, kompleksów, klisz itp. Za to spotykamy się z obrazem mężczyzny cierpiącego, który ma odwagę przyznać się do swoich uczuć i bezsilności. Nie są to uczucia jałowe, bowiem pomagają mu dojrzeć znaczenie ojca dla życia rodziny. Emocjonalność relacji odkrywa autor dzięki przywoływaniu wspomnień z dzieciństwa i młodości. Ponowna ich analiza pozwala mu odkryć istotność zniszczonych przez chorobę relacji ojciec – syn. Retrospektywa służy wskazaniu, jak ważny jest kontakt z naszymi bliskimi, jak ważne jest współbycie, a także tworzenie własnych historii i wspomnień dzięki zdarzeniom dziejącym się w czasie teraźniejszym. Wspomnienia pozwalają nam ocalić to, co nas konstytuuje, co definiuje nas nie jako członków społeczeństwa, ale jako indywidua, jako osoby. To nie wielkie wydarzenia historyczne nas formują, choć mają na nas wpływ, nie katastrofy, lecz to, czego sami doświadczamy, to, co pozostaje nam w pamięci, co możemy określić jako własne i wyjątkowe. Własność i niepowtarzalność doświadczania określa nas jako osobę.

Książkę można umownie podzielić na dwie części – pierwsza zawiera wiele przemyśleń dotyczących przemijania, stosunku autora do starości (starczej demencji, choroby), a także – co najważniejsze – nabywania świadomości choroby oraz tego, co czyni ona z chorym i jego rodziną. Opowiada o wysiłku, jaki trzeba podjąć, by to wszystko zrozumieć („Ponieważ on [ojciec] nie może już pokonać mostu do mojej rzeczywistości, ja muszę przejść na jego stronę. Tam po tej drugiej stronie (…) ciągle jeszcze jest godnym poważania człowiekiem”*). Walka z samym sobą o zachowanie godności chorego, który już jej nie rozumie, to inna kwestia, o której często zapominany. Dziwaczne zachowania, śmieszne i bezsensowne słowa chorego powodują, że tracimy szacunek dla niego, dla jego cierpień, o których nie mamy pojęcia i których często nie rozumiemy (zwłaszcza jeśli są to cierpienia niewidoczne). Ta pierwsza część jest bardzo osobista, daje dużo do myślenia i pobudza nasze emocje. Dzięki temu możemy zadać sobie pytanie: jak ja bym postąpił w tej sytuacji? Na jaki wysiłek byłoby mnie stać? Kim dla mnie są moi najbliżsi?

W drugiej części dominują wspomnienia z dzieciństwa i młodości autora, ale także z wcześniejszego okresu życia ojca i rodziny. Nie ma w niej tej dawki intymności co w pierwszej, czyta się ją łatwiej, bardziej jak biografię rodziny. Także jej przesłanie jest nieco inne – odwołuje się bowiem nie do indywidualnego cierpienia, ale do zbiorowej (rodzinnej) historii i świadomości, do powszedniości bycia człowiekiem. Nie ma tu mowy o dewastacji człowieczeństwa, jest natomiast wiele o szacunku dla prostej, banalnej historii jednostkowego trwania, dla ludzkiego wysiłku życia codziennością, zmagania się z indywidualnym losem.

O czym jeszcze mówi ta książka? Jest prośbą o cierpliwość i wyrozumiałość wobec starości, zwłaszcza starości naszych rodziców, bo właśnie dla nich zazwyczaj brakuje nam czasu, a czas poświęcony im jest ostatecznie ofiarowany nam samym. A także o szacunek dla indywidualnych wyborów, szczególnie tych, których nie rozumiemy, oraz o szanowanie godności ludzi chorych, którzy wydają nam się w swej chorobie śmieszni lub obrzydliwi.

I ostatnia rzecz, o której warto wspomnieć – Geiger subtelnie przypomina nam, że żyje się tylko raz, tu i teraz, co nie znaczy, że mamy żyć egoistycznie czy odkładać życie „na później”. Wręcz przeciwnie, uświadamiać nam to powinno, że musimy żyć z innymi, a nie obok nich, bo właśnie ci inni nadają sens naszej egzystencji. Dla własnego dobra powinniśmy celebrować każdy dzień, który możemy spędzić razem z nimi. Żadne wspomnienie nie przywróci nam straconego czasu, żadne nie jest dowodem wielkości (bo miniona wielkość się nie liczy), wspomnienia to dowód przemijalności, nieodwracalności i kruchości ludzkiego życia. Kto nie będzie żył teraz, będzie tylko żałował.

Książka jak najbardziej godna polecenia.


---
* Arno Geiger, „Stary król na wygnaniu”, przeł. Karolina Niedenthal, wyd. Świat Książki, 2013, s. 11.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3251
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: agnesines 15.05.2014 13:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy kupowałem „Starego ... | rafalitosuper
Z tego co wiem, ukazały się u nas tylko dwie jego powieści. Coś mi umknęło?
Użytkownik: rafalitosuper 15.05.2014 14:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tego co wiem, ukazały s... | agnesines
Nie, nic nie umknęło. To mój błąd. Na okładce „Starego króla…” podany jest polski tytuł „Wszystko o Sally” i tę książkę przyjąłem jako wydaną w języku polskim. Bardzo mi przykro z powodu niedopatrzenia.
Użytkownik: agnesines 15.05.2014 14:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nic nie umknęło. To ... | rafalitosuper
Zwykłe niedopatrzenie, nie musi Ci być zaraz przykro. :-) Poproś Sowę, by poprawiła ten kawałek.

A recenzja naprawdę ciekawa! Ta książka już od dawna jest w moich planach czytelniczych.
Użytkownik: sowa 15.05.2014 16:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Zwykłe niedopatrzenie, ni... | agnesines
Na prośbę autora recenzji - Sowa poprawiła :-).
Użytkownik: Marylek 15.05.2014 15:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy kupowałem „Starego ... | rafalitosuper
Dzięki za recenzję. Książka do schowka!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: