W formalinie zdań
Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest nieuporządkowana - jak mogłoby się wydawać - forma opowieści. Wątki autobiograficzne (a może tylko zmyślenia?), opowiadania posiekane na części, krótkie wtrącenia liczące zaledwie kilka zdań. Niezwiązane ze sobą, ale następujące po sobie, albo składające się w całość, a mimo wszystko podzielone. Czasami pisane w pierwszej osobie, czasami w trzeciej, jakby żeńska narratorka pojawiała się i znikała. Zresztą sama przyznaje: „zrobiłam się niewidoczna, przezroczysta”[1].
Już na samym początku narratorka (czy sama autorka?) wyznaje, że zapisuje „na skrawkach papieru, w notesach, na pocztówkach, na skórze dłoni, na serwetkach, na marginesach książek”[2]. Takie właśnie wrażenie można odnieść, czytając „Biegunów” - że Tokarczuk, zafascynowana napotkaną anomalią, naszkicowała szybko kilka zdań, a później stworzyła z tych małych, nierównych kawałków mniej więcej całość. Autorka daje czytelnikowi puzzle do ułożenia, i to w dodatku kilka zestawów wymieszanych ze sobą. Chociaż forma ta może męczyć, to tak naprawdę jesteśmy do niej przyzwyczajeni. Co chwila zmieniamy kanały telewizora, przeskakujemy z linku na link w Wikipedii - „najuczciwszym projekcie poznawczym człowieka”[3]. Co więcej, autorka zachęca nas, byśmy sami przystąpili do tego dzieła tworzenia miniaturowych form: „Niech każdy napisze choć jedno zdanie o tym, na czym zna się najlepiej”[4].
Tokarczuk skupia się tylko na dziwnych urywkach, nie interesuje jej normalne życie, lecz to wynaturzone, odbiegające od normy - inaczej: niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju. W swojej książce, jak w muzeum osobliwości, zebrała „tylko kości, ale tylko te, którym coś dolega”[5]. Skupia się na szczegółach, bo „Widzi się tylko świat we fragmentach, innego nie będzie”[6].
Małe formy literackie łączą się ze sobą na różne sposoby - jak drogi ludzi krzyżujące się na lotnisku. Czasem łączy je motyw przewodni, np. seks czy zwłoki ludzie. Czasem osoba wspomniana w poprzednim kawałku staje się bohaterem następnego. Czasem powtarza się znany już z innego opowiadania motyw - jak to, że „celem pielgrzymki jest inny pielgrzym”, czy że kobieta w pewnym wieku staje się niewidzialna.
W książce mieszają się przede wszystkim ruch i bezruch, ale także wiara i rozum, wiara i seks, seks i śmierć, śmierć i wiara. Bohaterem u Tokarczuk może być każdy człowiek i każda rzecz: od wielkich lotnisk przyrównywanych do miast aż do podpasek z zabawnymi napisami. Program w telewizji i własne mieszkanie, które stało się hotelem. Ludzie zostają odczłowieczeni, zastygają w formalinie - podczas gdy mieszkanie tęskni za swym właścicielem, a do amputowanej nogi pisze się listy. To, co do tej pory było w książkach pomijane wstydliwym milczeniem jako niegodne uwagi, nagle zostało postawione na piedestał jak w gabinecie osobliwości.
Jednym z najważniejszych - jeśli nie najważniejszym - bohaterów jest ciało ludzkie: walizka, którą człowiek zabiera ze sobą w podróż: „Tym oto ciałem podróżował przez kilka lat XY. Opuścił je w takim i takim wieku”[7]. Tokarczuk przypatruje się gabinetom osobliwości, poważnym muzeom, projektom badawczym, świętym relikwiom, zbiorom figur woskowych, efektom całopalenia i przedmiotom czci narodowej. Obsesję na tym punkcie mają też przedstawieni w książce ludzie, chcący zatrzymać czas, powstrzymać efekty przemijania.
Początkowo to zainteresowanie uwiecznianiem doczesnych szczątków jest niezrozumiałe, dopiero na koniec dowiadujemy się, że dzięki opowieściom cały świat zastyga „w formalinie zdań”[8]. Uwieczniamy się nawzajem na wypadek czekającej na nas śmierci.
Porażeni tym stwierdzeniem sięgamy ponownie po lekturę, bo tę książkę można - i trzeba - czytać kilkakrotnie. Ale to, co czytamy, jest już czymś innym niż czytaliśmy, bo nie można przeżyć dwa razy tego samego.
---
[1] Olga Tokarczuk, „Bieguni”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007, s. 25.
[2] Tamże, s. 24-25.
[3] Tamże, s. 83.
[4] Tamże.
[5] Tamże, s. 25.
[6] Tamże, s. 204.
[7] Tamże, s. 344.
[8] Tamże, s. 450.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.