Dodany: 07.05.2014 17:37|Autor: malynosorozec

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Odwyk
Krasnodębski Jan Paweł

2 osoby polecają ten tekst.

„Odwyk”


„Pochylałem się nad umywalką i myłem ręce, starałem się nie podnosić głowy, żeby przypadkiem nie ujrzeć swojego odbicia w lustrze. Bałem się, że zobaczę trupa. Męczył mnie trudny do wyrażenia niepokój – spojrzę w lustro i okaże się czarno na białym, że mnie nie ma. Będę musiał pogodzić się z tym, że już nie żyję”[1].

„Będę leżał na tapczanie i liczył dni, które minęły bez prochów. Aż któregoś dnia przestanę liczyć i będę miał rację”[2].

Adam Diamentalski ma 35 lat i ponad połowę swojego życia był uzależniony od alkoholu i wszelkiego rodzaju tabletek.

Koniec lat 80. zeszłego wieku. Polska. Klinika lecząca uzależnienia. Adam zaczyna „Odwyk”.

W książce Jana Pawła Krasnodębskiego towarzyszymy głównemu bohaterowi przez miesiąc. Miesiąc pełen cierpień. Pełen wyrzeczeń, pokus, pułapek, załamań, lęków. A wszystko dzieje się w roku 1989, kiedy standardy leczenia czy mentalność Polaków pozostawiały wiele do życzenia.

Sam proces odwyku opisany jest niezwykle realistycznie. Czuje się cierpienie bohatera. Razem z nim przeżywa się porażki. Czasami aż trudno uwierzyć, że człowiek może tyle znieść. Że idzie dalej, nie załamując się, nie dając się przygnieść. A wydawałoby się, że dosłownie wszystko sprzysięga się przeciwko Adamowi. Organizm nie chce współpracować, bohater w każdej chwili spodziewa się, że serce po prostu nie wytrzyma. Nie może ufać swojemu zdrowiu psychicznemu, wydaje mu się, że już dawno zwariował. Ani współpacjenci, ani nawet lekarze nie mogą uwierzyć, że Adam naprawdę chce zerwać z nałogiem, że odwyk nie jest dla niego tylko chwilowym złapaniem oddechu. A po pobycie w klinice nie bardzo ma do czego wracać. Przez swoje nałogi stracił wszystko. Czy jest w ogóle sens dalej męczyć się bez wódy i prochów?

Oprócz bardzo realistycznych, wstrząsających relacji z kolejnych dni odwyku autor funduje nam przejażdżkę przez przeszłość głównego bohatera. Wspomnienia Adama pokazują nam całą drogę, która doprowadziła go do tego miejsca. Nie są to łatwe wspomnienia. Prawie wszystko w oparach wódki i w prochowym transie.

Całość jest naprawdę poruszająca. Prawdziwa aż do bólu. Bez pomijania czegokolwiek. Droga człowieka całkowicie zniszczonego. Bez żadnych usprawiedliwień. Bez żadnych wymówek.

Genialna powieść. Szczera. Miejscami brutalna, dołująca… I to zakończenie. Moment, w którym autor zostawia swojego bohatera…

Nawet jeśli Wam się nie spodoba, i tak nie pozostawi Was obojętnymi. Ma niesamowitą moc oddziaływania. Brawa dla pana Jana Pawła Krasnodębskiego za pokazanie odwyku od takiej strony.

10/10


„A gdyby został mi jeden nabój, to doskonale wiedziałbym, co z nim zrobić, i nie wahałbym się ani chwili”[3].
„Chyba lepiej czuć się dobrze będąc chorym psychicznie, niż być przestraszonym zwierzęciem, które niby jest zdrowe”[4].
„Zauważyłem, że kiedy przestaję zastanawiać się, jak zostanie odebrane coś, co właśnie robię, gdy mija udręczające kontrolowanie siebie, wtedy jestem lekki, czuję się naturalnie i właściwie nic mi nie dolega. Ale w momencie, gdy chcę coś zrobić albo powiedzieć i wstrzymuję się choćby na moment, od razu pojawia się ucisk w głowie, szum w uszach, kurcz w żołądku i zaczynają się szalone wyobrażenia tego, co mógłbym uczynić”[5].
„(…) i to jest takie rozpaczliwe, jakbym ostatkiem sił miał minąć linię mety, a przecież żadnej mety tutaj nie ma…”[6]
„Mam prawo oczekiwać pomocy, mam prawo przyznawać się do swojej słabości, nie muszę wszystkiego robić najlepiej, nie można być doskonałym…”[7]


---
[1] Jan Paweł Krasnodębski, „Odwyk”, wyd. Videograf II, 2009, str. 44.
[2] Tamże, str. 234.
[3] Tamże, str. 97.
[4] Tamże, str. 198.
[5] Tamże, str. 200.
[6] Tamże, str. 344.
[7] Tamże, str. 356.


[Recenzję wcześniej opublikowałem na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6519
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: misiak297 07.05.2014 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: „Pochylałem się nad umywa... | malynosorozec
I brawa dla Ciebie za ciekawą recenzję. Po Krasnodębskiego kiedyś muszę sięgnąć, mam na półce "Na kocią łapę". Kiedyś zrobiłem pierwsze podejście, ale to chyba nie był najlepszy czas na taką lekturę.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: