Dodany: 15.12.2004 11:13|Autor: marzenia

I Salome miała nogi jak patyki


Tom Robbins przyzwyczaił nas do tego, iż jest pisarzem nadzwyczaj inteligentnym, i pomimo tego, że tworzy groteskę przemieszaną z humoreską, czyli po ludzku mówiąc komedię, to jednak trudno nadążyć za jego tokiem myślenia. Trzeba nie tylko czytać, swobodnie unosić się na falach historii, ale i za pan brat być z codziennością. Jego "Perfumy w rytmie Jitterbourga" czy "Kalekie dzikusy z dalekich krajów", powaliły mnie na kolana. Tego samego spodziewałam się po "Nogach jak patyki". I jaki efekt? Nie zawiodłam się.

Oto ponownie znajdujemy się w Stanach Zjednoczonych, a dokładnie w okolicach Nowego Jorku. Okolicach, gdyż to właśnie do tej metropolii zbliża się wielki, metalowy indyk. Właśnie za sobą zostawił Muszlę Rozkolca Grubościeńca, Puszkę Fasoli, Brudną Skarpetę, Malowanego Patyka i Łyżeczkę. A także i przeszłość. Metalowy indyk zmierza ku lepszemu światu. Nowy Jork może stać się jego Mekką tudzież Jerozolimą. Miastem wielkich możliwości, a przede wszystkim wolności dla tych, których niesie w sobie. Boomera i Ellen Cherry. On jest spawaczem, ona kelnerką i nie do końca jeszcze malarką. On chce być z nią, i dla niej stworzył indyka, ona jest już jego żoną, ale pragnie jednego... malować. I czasem, a raczej często, kochać się z Boomerem. Jednak czy Nowy Jork ich nie zmieni? Czy obiecana ziemia nie sprawi, iż ich małomiasteczkowe dusze, dotąd prowadzone przez nadgorliwego pasterza, nie zbłądzą? Czy religia nie stanie się zapomnieniem? A może obiecana ziemia dla każdego z nich będzie czymś odmiennym?

"A ta historia z Bliskim Wschodem? Dlaczego wszyscy tam wariują? Dlaczego to jest takie straszne? Czy naprawdę nic się nie da zrobić? Muszę to wiedzieć."

Oto odpowiedź na to pytanie, wiążąca w sobie historyczne uwarunkowania, nasze poglądy i różnorakie spojrzenia. Naszą wiarę i wyobrażenia. Bo czyż wszyscy nie poszukujemy Mesjasza? Nawet Brudna Skarpeta i inni. Na poły prorocy, umieszczeni w dziwnie materialnych i zużytych pomieszczeniach. A Ellen - czy też raczej Izebel? Ta, którą wykreślono z Kościoła za zbereźność? Kim jest? Tylko poszukiwaczką prawdziwej Jerozolimy, zdybaną w okrutną codzienność, omaszczoną terroryzmem, czy kimś więcej?

Pasjonująca powieść. Pełna skreślonych, jak zawsze u tego autora, wyraźną kreską postaci i stworów. Pełna metafor i symboliki. Obnażająca naszą religijność i codzienność. Nasze wstydliwe pragnienia i chucie. Z jednej strony tętniąca seksualnością, z drugiej obracająca się ku ascezie. A wszystko umieszczone w dowcipnych dialogach, jednak czytelnych tylko dla tych, co to potrafią się śmiać z samych siebie. Ze swego zapatrzenia w ideały. Strachu przed odnalezieniem prawdy i przed samym poszukiwaniem. Strachu przed byciem sobą i utwardzaniem, uczłowieczaniem swych marzeń i ideałów.

Wraz z kolejnymi zasłonami wkraczamy coraz głębiej... w treść zabawną, na poły frywolną, oraz w podtekst głębszy niż spełnienie.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4646
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Valaya 13.08.2009 10:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Tom Robbins przyzwyczaił ... | marzenia
Zgadzam się. Powieść niby frywolna, a głęboka. W dodatku pisana lekko, sprawnie, z interesującą, powiedziałabym nawet Pratchettowską nutką. Dla artystów, osób interesujących się konfliktem na Bliskim Wschodzie, mitologią, Starym Testamentem, Jerozolimą, religijnością i jej brakiem, oraz wszelkiej maści "oszołomstwem". I niech nie odstraszy Was na początku indyk sunący przez Stany :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: