Dodany: 04.05.2014 16:05|Autor: ktrya

Literacka podróż


Najnowsza książka Tomka Michniewicza nie jest zwyczajnym reportażem z podróży. Niewątpliwie sprawił to fakt, że autor zabierał ze sobą osoby bliskie, które miały doświadczyć tego, czego mu inni zazdroszczą – podróży w nieznane, wielkiej przygody. Niewielu ludzi postrzega taką wyprawę jako ciężką i niebezpieczną pracę, jednak jeszcze mniej potrafi zdecydować się na wyruszenie w drogę. Drugą przyczyną nadzwyczajności tej pozycji jest to, że ukazuje rozwój podróżnika i zmianę w jego postrzeganiu świata. Zmiana nie jest duża, bo w poprzednich książkach uwagi Michniewicza były równie celne i spostrzegawcze, ale świadczy o jego rosnącym bagażu doświadczeń. Zresztą niejednokrotnie autor porównuje zachowanie swoich współtowarzyszy z własnym sprzed kilku lat i wyraża pełne zrozumienie dla ich odruchów i reakcji.

„Swoją drogą” opowiada o trzech jego podróżach: z przyjacielem do Kamerunu, z żoną do Arabii Saudyjskiej oraz z ojcem do Nowego Orleanu. Trzy zupełnie różne osoby, trzy miejsca o innej mentalności i charakterze, trzy odmienne wyprawy, które miały zmienić życie podróżników. (A to wszystko w trzeciej książce Michniewicza ;-P). Nie pokuszę się o cytowanie fragmentów, które mnie szczególnie zainteresowały, bo obawiam się, że większość książki tu by się znalazła. Dodam, że ciekawość częściowo starałam się zaspokoić przez obejrzenie multimediów (sama nie rozumiem, dlaczego do nich nie zerkałam przy lekturze poprzednich pozycji), które dają obraz tego, co czytelnikowi nieobeznanemu z daną kulturą trudno sobie wyobrazić.

U Michniewicza szczególnie cenię podwójną perspektywę. Z jednej strony mówi o swoich osobistych doświadczeniach i przeżyciach, reakcjach wynikających z niezrozumienia mentalności danej kultury. Z drugiej strony pokazuje, najwyraźniej to widać w rozdziale dotyczący Arabii Saudyjskiej, jak wygląda życie z perspektywy tubylców. To co nam, Europejczykom, wydaje się „nienormalne”, „chore”, „złe” – dla np. Saudyjczyków jest wizją szczęścia i stabilności. Tu Tomek Michniewicz często zwraca uwagę na rolę mediów, które fałszują obraz krajów islamskich – a ten medialny obraz staje się źródłem europejskiego myślenia o nich. Zastanowiło mnie przy tym pewne zjawisko. Skoro w rzeczywistości nie jest tak źle, to dlaczego powstaje masa książek biograficznych o nieszczęśliwych kobietach urodzonych i wychowujących się w tych krajach. Szybko można zauważyć, że tu też odgrywa rolę polityka medialna. Inną sprawą jest to, że szczęśliwe kobiety raczej nie opuszczają kraju, a u siebie pisać książek nie mogą.

„Swoją drogą” poszerza nasze horyzonty na wielu płaszczyznach, nie tylko kulturowych – dzięki reportażom z podróży do obcych nam regionów świata, ale też relacji międzyludzkich. Między opisami Kamerunu, Arabii Saudyjskiej i Nowego Orleanu przewijają się prywatne rozmowy Tomka Michniewicza z ojcem, żoną, przyjaciółmi. Rozmowy te nie tylko poszerzają obraz postaci autora, ale przede wszystkim wiele mówią o ludziach, którym niespodziewanie było dane zetknąć się „face to face” z obcą cywilizacją. Z kolei wymiana zdań z tubylcami pozwoliła „od środka” poznać sposób postrzegania świata przez dane społeczeństwo. To potrafi zaskakiwać.

Podczas lektury stale zastanawiałam się, w jakie miejsce zdecydowałabym się wyruszyć w podróż. W końcu stwierdziłam, że wolę raczej o tym czytać niż przeżywać na własnej skórze. Jestem chyba typowo książkowym podróżnikiem – zobaczyć mogę wiele, ale na papierze i ekranie. (Rzecz jasna mówię tylko o takich egzotycznych wyprawach).


[Tekst wcześniej opublikowałam na blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1274
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: