"Osiemnastoletni Jean Racine, który studiował w Port-Royal des Champs pod czujnym okiem duchownych, w 1658 roku natrafił przypadkiem na wczesną opowieść grecką „O miłości Teogonia i Charikles”. Być może te właśnie obrazy nieszczęśliwej miłości przywołał po wielu latach, pisząc „Andromachę i Berenikę”. Poszedł z książką do lasu otaczającego opactwo i zaczął zachłannie czytać. Zakrystian, który go an tym przyłapał, wyrwał chłopcu książkę z rąk i rzucił w ogień. Wkrótce potem Racine’owi udało się znaleźć inny jej egzemplarz, który także odkryto i skazano na spalenie. To skłoniło młodzieńca do kupna trzeciego egzemplarza i nauczenia się książki na pamięć. Oddał ją następnie zakrystianowi-piromanowi, mówiąc: Może pan teraz spalić i ją, tak jak poprzednie”(*).
____________________________________________________
(*)Alberto Manguel, Moja historia czytania, Warszawa 2003, s. 92
"W lutym 1494 roku, podczas słynnego karnawału w Bazylei, młody doktor praw Sebastian Brant opublikował niewielki tomik alegorycznych wierszy w języku niemieckim pod tytułem „Das Narrenschiff”, czyli „Statek głupców”. […]
Tajemnica jej powodzenia kryje się między innymi w ilustrujących ją drzeworytach, z których wiele było dziełem dwudziestodwuletniego Albrechta Dürera. […] Jedna z tych ilustracji, figurująca zaraz za frontyspisem, przedstawia głupotę uczonego. Czytelnik otwierający książkę Branta zobaczy własny portret – człowieka wśród książek. Książki wypełniają cały pokój, są wszędzie – na półkach z tyłu, po obu stronach pulpitu, w przegrodach pod stołem. Mężczyzna ma na głowie szlafmycę (pod którą ukrywa ośle uszy), za nim wisi na ścianie błazeńska czapka z dzwoneczkami. W prawej ręce trzyma pióropusz do odkurzania, którym odpędza muchy sadowiące się na książkach. To Büchernarr – książkowy Głupiec, którego szaleństwo polega na tym, że nie widzi świata spoza książek. Na nosie ma okulary.
Te okulary to zarazem oskarżenie: oto człowiek, który zamiast patrzeć bezpośrednio na świat, wpatruje się w martwe słowa za zadrukowanej stronicy. „Nie bez powodu – stwierdza czytelnik-głupiec Branta – ja pierwszy wchodzę na ten statek. Mam tu ogromne skarby, z których nie rozumiem ani słowa”. Wyznaje, że gdy znajdzie się w towarzystwie uczonych mężów, którzy powołują się na mądre księgi, bardzo lubi podkreślić: „mam te wszystkie książki w domu”. Porównuje się do Ptolemeusza II z Aleksandrii, który gromadził książki, ale nie wiedzę. […]
Książka Branta zyskała taką popularność, że w 1509 roku uczony humanista Geiler z Kayserbergu zaczął wygłaszać cykl kazań, których tematem uczynił głupców opisanych przez Branta – po jednym na każdą niedzielę. Pierwsze, odnoszące się do pierwszego rozdziału książki Branta, było oczywiście poswięcone książkowemu Głupcowi. Brant oddał swemu bohaterowi głos, by sam siebie opisał. Geiler na podstawie tego opisu wyróżnił siedem odmian książkowego szaleństwa. Każdej z nich odpowiada jeden z dzwonków Głupca. Pierwszy z dzwonków wprowadza Głupca, który gromadził książki dla samego ich zbierania, niczym drogie meble. W pierwszym wieku n.e. rzymski filozof Seneka(**) […] potępił takie ostentacyjne kolekcjonowanie książek: „dla wielu niewykształconych elementarnie są książki nie narzędziem nauki, ale ozdobą sali jadalnej". „Kto chce by książki przyniosły mu sławę, musi się z nich czegoś nauczyć – stwierdza Geiler – nie powinien ich gromadzić w bibliotece, ale w głowie. Pierwszy głupiec zakuwa jednak książki w łańcuchy, są jego więźniami. Gdyby mogły się uwolnić i przemówić, wyciągnęłyby go przed ratusz, domagając się, by to jego wzięto pod klucz”. Z drugim dzwonkiem pojawia się Głupiec, który chce zmądrzeć, pochłaniając zbyt wiele książek. Geiler porównuje go do żołądka, który dławi się nadmiarem strawy, i do generała, któremu nadmiar żołnierzy utrudnia manewry na polu bitwy. „Cóż więc mam robić? – zapytacie. – Czy mam się pozbyć wszystkich swoich książek?” – nietrudno sobie wyobrazić, jak Geiler w tym momencie celuje palcem jednego ze swoich parafian. „Nie, nie o to chodzi. Powinieneś tylko wybrać te, które ci są potrzebne, i we właściwym momencie robić z nich użytek”. Trzeci dzwonek zapowiada głupca, który zbiera książki ale tak naprawdę ich nie czyta, tylko przegląda, zaspokajając pustą ciekawość. Geiler porównuje go do szaleńca, który biegnie przez miasto, próbując się dokładnie przyglądać znakom i emblematom na frontach domów. To próżna strata czasu, bo zauważyć nic nie może.
Czwarty dzwonek przywołuje Głupca, który szczególnie sobie upodobał bogato ilustrowane księgi. „Czy napawanie się widokiem złota i srebra nie jest grzeszną głupotą, kiedy tyle bożych dzieci głoduje?” – pyta Geiler. „Czy wasze oczy nie mają słońca, księżyca, gwiazd, kwiatów i tylu innych rzeczy, którymi mogą się nacieszyć?” Po co nam obrazki ludzkich postaci albo kwiatów w książce? Czyż Bóg nie stworzył wystarczająco dużo rzeczy autentycznych? Geiler dochodzi do wniosku, że takie umiłowanie malowanych obrazów, to „obraza dla mądrości”. Piaty dzwonek oznajmia Głupca, który ozdabia swe książki luksusowymi oprawami. (I tutaj Geiger odwołuje się dyskretnie do Seneki, potępiającego kolekcjonerów, którym „najbardziej podoba się w książkach oprawa i tytuł” i u których, choć są notorycznymi nieukami, „zobaczysz skompletowane dzieła krasomówcze i historyczne i sięgające aż do sufitu regały. Dziś bowiem taki panuje zwyczaj, że oprócz łaźni i cieplic księgozbiór stał się konieczna ozdobą każdego szanującego się domu”. Szósty dzwonek wzywa Głupca, który pisze i produkuje kiepską literaturę, choć nie zapoznał się z dziełami klasyków i nie ma pojęcia o ortografii, gramatyce czy retoryce. To czytelnik, który stał się pisarzem, którego kusi, by swoje wypociny umieścić obok dzieł wielkich ludzi. Na koniec następuje paradoksalny zwrot, który zignorują przyszli antyintelektualiści – pojawia się siódmy i ostatni Głupiec, który pogardza książkami i za nic ma wiedzę, jaką można z nich nabyć"(***).
____________________________________________________
(**)Cytaty z Seneki za A. Manguelem z: Seneka, O pokoju ducha, [w]: Seneka, Dialogi
(***)Alberto Manguel,
Moja historia czytania (
Manguel Alberto)
, Warszawa 2003, s. 408 - 413
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.