Dodany: 26.04.2014 15:25|Autor: AnnRK

Książka: 419: Wielki przekręt
Ferguson Will

1 osoba poleca ten tekst.

"Afryka to rewolwer"


Nie ma co się oszukiwać - oszustów wokół nas nie brakuje. Są wśród nich drobni, niezbyt szkodliwi (choć w perspektywie czasu nieco niebezpieczni - wszak mało kto staje się od razu drugim Frankiem Abagnale; od czegoś trzeba zacząć). Taki przepije drobne, które wyżebrał "na bułkę, na zupę; panie, od wczoraj nic nie jadłem" albo zwinie jabłko z cudzego sadu. Są i ci, których zachłanność nie ma granic, oskubią ofiarę z ostatniego grosza. Bez skrupułów. Bez mrugnięcia okiem. Pomiędzy nimi rozpościera się barwny wachlarz kreatur zdolnych do mniejszych i większych podłości.

Powieść Willa Fergusona "419. Wielki przekręt", jak sam tytuł wskazuje, nie traktuje o kieszonkowcach czy sprzedawcach serków z przebitą datą ważności. Sprawa jest o wiele poważniejsza.

"Samochód spadający w ciemność.
Koziołkuje - łoskot, przeszywający łoskot za łoskotem.
Fontanny szkła pryskające na boki, a potem znów próżniowa cisza.
Pojazd zatrzymał się na dachu u stóp skarpy pod mostem i oparł o rozłupane topole. Na śniegu pozostał ślad - zryta ściółka i mokre liście.
Wprost w bezwonne zimowe powietrze: sącząca się woń benzyny i płynu z chłodnicy.
Spuszczali się na linach, światła wozów strażackich i ambulansów zalewały miejsce na przemian czerwonym i niebieskim światłem, rzucając cienie to w jedną, to w drugą stronę. Niezliczone konstelacje na śniegu. Szkło od którego odbiło się światło"[1].

Zdarzenie drogowe ze skutkiem śmiertelnym. Samochód Henry'ego Curtisa wypadł z szosy. Przypadek? Wypadek? Samobójstwo? A może ktoś pomógł emerytowanemu nauczycielowi wzbić się w powietrze i zlecieć ze skarpy? Brak śladów hamowania i rozpięte pasy bezpieczeństwa wskazują na udaną próbę odebrania sobie życia. Wygląda jednak na to, że Curtis miał towarzystwo. Policja odkrywa dodatkowe ślady opon. Drugi samochód gwałtownie zahamował, po czym... zawrócił. Czyżby pościg? Lub przypadkowy świadek, który wolał uniknąć przesłuchania i zwiał z miejsca wypadku? A może odpowiedź jest jeszcze bardziej zaskakująca? Tak czy inaczej, rodzina denata jest w szoku. Jedni krzyczą, inni płaczą, a Laura, córka Henry'ego, zaczyna węszyć wokół sprawy.

W międzyczasie wychodzi na jaw, że pani Curtis nie tylko została wdową, ale także wdową bezdomną. Na koncie zamiast oszczędności - czarna dziura, a zadłużony dom przejął bank. W tym przypadku nieszczęścia nie chodzą parami, lecz całym stadem.

Można powiedzieć, że ta historia zaczyna się od śmierci, ale prawda jest taka, iż jej początków należy szukać w dniu, gdy Henry Curtis otworzył skrzynkę mailową i przeczytał jedną z tych wiadomości, które z pozoru niewinne, potrafią przewrócić życie do góry nogami. Niby nic - prośba o pomoc; a jednak dla emerytowanego profesora stała się ona początkiem ciągu zdarzeń, które po jego śmierci krok po kroku poznaje Laura.

"419. Wielki przekręt" to cztery historie splatające się w intrygującą i mocno niepokojącą całość. Amerykanka Laura próbuje dowiedzieć się, co doprowadziło do śmierci jej ojca. Mieszkający w Nigerii Winston jest zawodowym... oszustem. Ciężarna Amina samotnie wędruje przez położoną nad Zatoką Gwinejską republikę. Nnamdi pracuje przy wydobyciu ropy. Drogi tych czterech osób spotkają się dla nich nieoczekiwanie, a ich historia stanie się ilustracją problemu, z jakim boryka się współczesna Nigeria. Problemu ukrytego pod hasłem "czterysta dziewiętnaście".

"Tak nazywają się wyłudzenia. Nazwa pochodzi od paragrafu nigeryjskiego kodeksu karnego, mówiącego o pozyskiwaniu pieniędzy i towarów pod fałszywym pretekstem"[2]. Pod ten paragraf można podciągnąć zarówno żebraka, który pieniądze "na bułkę" przepuści w monopolowym, jak i mafie trudniące się wyłudzeniami na wielką skalę. "Oszustwo nigeryjskie" nie jest zmyślonym zagadnieniem stworzonym na użytek fikcji literackiej. To rzeczywisty problem, z którym Nigeria boryka się od lat. Grupy naciągaczy mailowo kontaktują się ze swoimi ofiarami, obiecując spore kwoty w zamian za pomoc, na przykład w przelaniu środków na zagraniczne konto. Problem w tym, że zwykle pojawiają się nieoczekiwane koszty. Ofiara już, zaraz, za momencik, dosłownie za chwilę, dostanie obiecaną kwotę. Musi tylko zainwestować parę groszy. A później jeszcze parę. I jeszcze kilka... Zanim naiwniak się zorientuje, będzie już za późno na to, by wycofać się bez poniesienia konsekwencji.

"Co się stanie, jeśli nie zgodzisz się bać? Jeśli nie dopuścisz do siebie strachu?"[3]

Grzebiąc w tajemnicach ojca, Laura nie spodziewa się tego, co odkryje. Jej prywatne śledztwo i niebezpieczny pomysł zawiodą ją prosto do Afryki. Tam akcja nie zwolni ani na moment i do ostatnich chwil Will Ferguson będzie trzymał czytelnika w napięciu.

Zaciekawił mnie temat, zaintrygowała okładka. Nie spodziewałam się jednak, że "419. Wielki przekręt" wciągnie mnie tak, iż wszelkie prób skomunikowania się ze mną będę zbywała niecierpliwym machnięciem ręką lub po prostu wcale ich nie zauważę. Każdy z czterech wątków był intrygujący na swój sposób. W miarę zbliżania się do finału, coraz bardziej zżerała mnie ciekawość, jak też zakończy się ta historia. Laura podjęła niebezpieczną grę, a obraz Nigerii wyłaniający się z powieści Kanadyjczyka nie pozostawiał złudzeń - wydarzyć się może wszystko. Ta niepewność o losy Laury i pozostałych bohaterów sprawiła, że wsiąkłam na kilka godzin, niecierpliwie wyczekując finału. Nie zawiodłam się. Bez względu na to, w jakie miejsce rzucił mnie autor, czy były to podejrzane dzielnice Lagos, lasy niszczone przez poszukujących ropy, czy też pozornie bezpieczny, elegancki hotel - natychmiast pochłaniała mnie akcja.

Styl Fergusona nie każdemu przypadnie do gustu, ale wciągająca fabuła, interesujące tło i ciekawy temat to argumenty przemawiające za tym, by po powieść Kanadyjczyka sięgnąć. Specyfika tej książki polega na przeskokach pomiędzy czasem teraźniejszym a przeszłym, licznych równoważnikach zdania w opisach oraz częstym przerzucaniu czytelnika z jednego wątku do drugiego. Mnie te zabiegi absolutnie w lekturze nie przeszkadzały, zbyt wiele się działo, by cokolwiek było w stanie spowolnić tempo, w jakim połykałam kolejne zdania i strony.

"419. Wielki przekręt" jest z jednej strony literaturą czysto rozrywkową, która jako taka sprawdza się doskonale, z drugiej - dotyka tematu, o którym warto mówić, bo w dobie postępującej cyfryzacji, przy dość wysokim poziomie naiwności społeczeństwa, bywa niekiedy niebezpiecznie. Jeden natnie się na nieuczciwego sprzedawcę mydła i powidła, marnując tylko kilka złotych. Drugi straci oszczędności, samochód, dom. Życie.

"Afryka to rewolwer, a Nigeria leży tam gdzie spust!"[4] Ostrożnie więc.


---
[1] Will Ferguson, "419. Wielki przekręt", przeł. Jędrzej Polak, wyd. Muza, 2014, s. 11.
[2] Tamże, s. 136.
[3] Tamże, s. 181.
[4] Tamże, s. 102.


[Recenzję wcześniej opublikowałam na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 854
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Valaya 20.07.2014 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie ma co się oszukiwać -... | AnnRK
Podobała mi się książka, jednak ze dwa wątki uważam za zbędne, w tym jeden wręcz zbyt rozwlekły. Też nie mogłam się oderwać od tej opowieści i w życiu nie przypuszczałabym, że te wyłudzenia mają nazwę i w ten sposób działają.
Użytkownik: AnnRK 21.07.2014 17:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Podobała mi się książka, ... | Valaya
Tak z ciekawości: o które wątki Ci chodzi? :)
Użytkownik: Valaya 24.07.2014 10:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak z ciekawości: o które... | AnnRK
Wędrówka Aminy. Wydaje mi się, że zupełnie niepotrzebnie tam została wciśnięta, wątek jest rozwlekły i czyta się go i czyta, ona idzie i idzie, a człowiek by chciał wiedzieć, co dalej w głównym wątku. Drugi wątek zaczęty i nieskończony to policjant i Laura, moim zdaniem ni w pięć ni w dziewięć, tak dla kolorytu tylko. Ogólnie rzecz biorąc, powieść interesująca, końcówka dająca do myślenia, recenzja też mi się podoba. :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: