Dodany: 11.04.2014 12:38|Autor: carmaniola

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Dziecko piasku
Ben Jelloun Tahar

6 osób poleca ten tekst.

Siedem ogrodów duszy


Podmuch wiatru porusza ziarenka piasku na pustynnych wydmach. Szelest przesypujących się drobin przywodzi na myśl uporczywy szept. W oddali gwarne miasto o siedmiu bramach – Marrakesz, cel podróży. Wielobarwny tłum, eksplozja dźwięków i zapachów. Wszystko skąpane w promieniach palącego słońca. Na placu pod jedną z bram zmęczony wędrowiec przykuca wraz z innymi, by nieco odetchnąć i posłuchać opowieści snutej właśnie przez bajarza. Ale czy dobrze go wybrał spośród wielu gromadzących wokół siebie publiczność?

„Bo ta historia jest także pustynią. Trzeba będzie iść boso po parzącym piasku, iść w milczeniu, wierzyć w oazę, którą widać na linii horyzontu i która unosi się coraz wyżej do nieba, iść i nie odwracać się, żeby nie zakręciło się w głowie. Nasze kroki odnajdują drogę, w miarę jak posuwamy się naprzód; zostawiają za sobą nie ślady, lecz pustkę, urwisko, nicość”[1].

Jest to opowieść o ludziach, którzy postanowili oszukać przeznaczenie i sami ukształtować swój los:

„Będziesz matką, prawdziwą matką, zostaniesz księżniczką, gdyż powijesz chłopca. Dziecko, które wydasz na świat, będzie męskim potomkiem, będzie mężczyzną, dam mu na imię Ahmed, nawet jeśli znów urodzi się dziewczynka”[2].

To zadziwiająca historia mężczyzny uwięzionego w kobiecym ciele albo inaczej… kobiety zamkniętej w męskiej powłoce. W kraju o wybitnie patriarchalnych wzorcach „Bycie kobietą to naturalna ułomność, z którą wszyscy się godzą. Bycie mężczyzną to iluzja i przemoc, którą wszystko usprawiedliwia i stawia na piedestale”[3]. Taka więc przemiana mogłaby wydawać się ucieczką od obowiązujących ograniczeń; przenosinami do lepszego świata. „Jesteśmy kobietami, a dopiero na drugim miejscu kalekami, a może jesteśmy kalekami dlatego, że jesteśmy kobietami”[4]. Jednak zaparcie się swej autentycznej płci także staje się kalectwem, tylko innego rodzaju – głębokim zaburzeniem osobowości. To rzecz o uwarunkowaniach społecznych, o utracie i próbie odzyskania własnej tożsamości, samotności i wędrówce poprzez labirynty własnej duszy.

Hakawati wciąga słuchaczy do wnętrza swej opowieści; prowadzi ich przez siedem bram i siedem dni tygodnia. Historia jest tak frapująca, że, co się zdarza, zostaje skradziona przez sprytniejszego i bardziej agresywnego narratora. Ale i jemu się nie szczęści, bo oto plac – królestwo drobnych kramików, bajarzy, połykaczy noży i treserów węży – zostaje zamknięty. Po gawędziarzu ginie ślad, historia jednak zaczyna żyć własnym życiem wśród spragnionych dalszego ciągu słuchaczy. Trzech kolejnych narratorów podejmuje się ją dokończyć. Budują swoje opowieści tak, jak dyktuje im ich doświadczenie i wiedza o życiu. Bohaterka jawi się w nich jako kobieta z brodą z cyrkowej grupy, pielgrzym udający się do Mekki, kolejny marabut.

[…] myślę, że naszym społeczeństwem rządzą twarde reguły, nic na to nie wskazuje, lecz relacje międzyludzkie cechuje taka gwałtowność, że tego rodzaju szalona historia mężczyzny o ciele kobiety pozwala ukazać jej skrajne konsekwencje, doprowadza tę logikę do ostatecznych granic. Intryguje nas kraj, który w ten sposób wyraża swoją istotę…”[5] – rozmyśla nad przyczyną tak silnego zaangażowania się ludzi w tę nieprawdopodobną historię jeden z jej narratorów.

I kiedy już wydaje się, że opowiadanie dobiegło końca – pojawia się ślepy trubadur z Buenos Aires. Wprowadza on słuchaczy w zakamarki bibliotek, gdzie poznaje tajemniczą kobietę, która pragnie powierzyć mu jakąś tajemnicę; gubimy się z nim w widmowych labiryntach, poszukując nieodgadnionej rozmówczyni. Gdy niewidomy starzec odchodzi powolnym krokiem, znikając w mroku miasta, jeden ze słuchaczy stwierdza, że „Kiedy ten człowiek umrze, będziemy o coś ubożsi. Nieskończona liczba historii, snów i krajów umrze razem z nim”[6].

Niespodziewanie zaległą ciszę przerywa zaginiony bajarz, który przekazał początek tej przedziwnej historii. Zmierza ona ku finałowi – hakawati przeprowadził ją przez „siedem ogrodów duszy”[7]. Może teraz spragnieni słuchacze będą mieli szansę poznać jej zakończenie. A może niektóre opowieści, tak jak ulice w kształcie okręgu, nie mają kresu? Może słuchacze, chcąc poznać odpowiedź, będą musieli zapytać o nią księżyc i piasek pustyni…

Ta powieść to nie lada gratka dla wielbicieli nie tylko prozy orientalnej, lecz także twórczości Borgesa. Utrzymana jest w konwencji tradycyjnej arabskiej narracji ustnej, ale Tahar Ben Jelloun posługuje się językiem współczesnym i literackim. Co więcej, wplecione w nią cytaty z opowiadań Borgesa tak doskonale wpasowują się w tok narracji, że gdyby nie to, iż tkwią w mej pamięci, mogłyby umknąć uwagi. Całość emanuje nieco zagadkową i niepokojącą aurą charakterystyczną dla prozy Argentyńczyka.


---
[1] Tahar Ben Jelloun, „Dziecko piasku”, przeł. Jacek Giszczak, wyd. Karakter, 2013, s. 14.
[2] Tamże, s. 21.
[3] Tamże, s. 89.
[4] Tamże, s. 76.
[5] Tamże, s. 154.
[6] Tamże, s. 196.
[7] Tamże, s. 204.


[Recenzję umieściłam na moim blogu]



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3141
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: sowa 11.04.2014 13:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Podmuch wiatru porusza zi... | carmaniola
Do schowka. Jeśli upchnę kolanem, może się zmieści :-P.
Użytkownik: carmaniola 11.04.2014 14:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Do schowka. Jeśli upchnę ... | sowa
Dopychaj, dopychaj, książka naprawdę dobra. :)
Użytkownik: adas 11.04.2014 17:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Podmuch wiatru porusza zi... | carmaniola
To jest ta normalna powieść tego autora, o której marzyłaś?;) Bo z Twego opisu wychodzi, że też nie do końca...

Każdą książkę z Karakteru mam zakodowaną w pamięci, niektóre zamawiam sobie na różne okazje (i to nie tylko, dlatego, że są najładniejsze na rynku), ale trzeba się będzie za tą mocniej rozejrzeć.

Borges, tak? (czemu jak piszę i tak myślę, Borhes, jak sobie ten ślepy hochsztapler zażyczył bodaj w "Autobiografii")?

Ech...
Użytkownik: carmaniola 11.04.2014 18:37 napisał(a):
Odpowiedź na: To jest ta normalna powie... | adas
Ujmijmy to tak: o tym marzyłam, bo to zupełna fikcja literacka, ale... nie tego się spodziewałam. ;) Sama nie wiem... ten Borges mnie zaskoczył (mimo że przeczytałam wcześniej notę wydawcy). Jego duch zdominował tę powieść zupełnie - nie bez kozery tytuł nawiązuje do jego "Księgi piasku". I to było miłe; czułam radość z odkrywania znajomych już fraz w powieści Marokańczyka i jeszcze większą, gdy ślepy trubadur (wypisz, wymaluj) pojawił się tam osobiście. To piękny hołd złożony jednemu pisarzowi przez drugiego. I jakby przeczucie... rok później Borges odchodzi z tego świata.

"Karakter" spełnił moje marzenie (nigdy nie udało mi się zdobyć tej wcześniej już wydanej w Polsce książki) i wydał "Dziecko piasku" ponownie, w przepięknym tłumaczeniu Jacka Giszczaka. Jako wielbiciel twórczości Borgesa koniecznie powinieneś się za nią rozglądać. Naprawdę warto! Ciekawa jestem jakie będę Twoje wrażenia, bo u mnie Borgesa wciąż mało.
Użytkownik: adas 25.05.2014 00:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Podmuch wiatru porusza zi... | carmaniola
Wpuszczenie Borgesa na scenę, czego się bałem, ale i oczekiwałem z nutką ekscytacji, bardzo dobrze robi tej powieści-nie-powieści. Na mój gust wręcz skleja książkę Marokańczyka w jedną całość, bo ponownie muszę stwierdzić, że autorzy szeroko rozumianego świata islamu, nawet jeśli pełnymi garściami czerpią z Zachodu, posługują się jednak również kompletnie innym światem odniesień i symboli. I chyba na równi mnie on fascynuje, co wzbudza... niezrozumienie? Niektóre fragmenty bardziej śledziłem oczami niż wczytywałem się, choć - rzecz jasna! - są wielkie sceny. Dorastanie i wizyty w łaźni, sprzątanie placu w ramach "cywilizowania" rzeczywistości...

Paradoksem jest to, że o ile Borges, ten literacki, ale może i realny, doskonale odnajduje się/mieści w narracji, to taka konwencja wzbudza też pytanie o dorobek (realnego?) argentyńskiego pisarza. Trochę mam wrażenie, jakby Tahar Ben Jelloun był na Argentyńczyka lekko zły - byłeś (wtedy: jesteś) genialny, ale byłeś też i pasożytem na mojej, mojego kraju (narodu? tożsamości?) historii. Siedząc w bibliotece - kradłeś. Gorzej, mity tworzyłeś, a prawda jest inna. Chodź, pokażę ci ją, będziesz mieć odwagę widzieć. Co w tym wypadku jest trudne. A w moim?

Jak się jej dokładnie przyjrzeć, to "główna" historia jest brutalna, przygnębiająca, smutna. Może nawet skłania do wydawania zbyt lekkich i łatwych sądów? Z tego co czytałem (o matce - teraz chyba lepiej bym rozumiał) i co wiem z opisów jego książek, to chyba stały motyw Marokańczyka - wyszukiwanie miejsc w których tradycja jest tylko parawanem okrucieństwa. Na ile usprawiedliwieniem jest fakt, że ludzie nie są źli sami z siebie? A mają za sobą tomy praw i lata kształtowania zwyczajów.

Nie jestem pewien, czy szybko zajrzę do drugiej części (choć ma piękną okładkę, nawet jak na standardy Karakteru) - zapowiada się mocniej niż "Dziecko". Ta historia dobrze skończyć się nie może. Nawet jeśli jest na równi zanurzona w świecie, co w literaturze.
Użytkownik: carmaniola 25.05.2014 21:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Wpuszczenie Borgesa na sc... | adas
Ha! Ty też określiłeś to "powieść-nie-powieść". :) To ciekawe, co piszesz o złości na Argentyńczyka... Ja zastanawiałam się raczej nad tym jak wielki wpływ wywarła proza Borgesa na Tahar Ben Jellouna i odebrałam tę powieść jako wzorowaną na twórczości Latynosa z uwzględnieniem realiów kraju autora. Poza tym, po opowieści o matce mam niejakie wątpliwości, co do szczerości wypowiedzi... Parę porównań, które w tej książce wypadają na rzecz świata arabskiego było nieco wymuszonych na siłę. Albo może ja to tak postrzegam, bo mam, co do owej "lepszości" duże wątpliwości.

Ja nie jestem pewna czy w ogóle jeszcze sięgnę po coś tego pisarza. Pięknie pisze, momentami porywająco, ale chyba jest dla mnie zbyt gładki, zbyt wyzuty z emocji (albo przekaz emocjonalny jest mi zbyt obcy). Pewnie jednak ciekawość mnie zmoże... :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: