Dodany: 11.04.2009 21:01|Autor: jaruczek

Największa epopeja fantasy


Uwaga - recenzja jest dla tych, którzy znają fabułę powieści - czytasz na własną odpowiedzialność!


Skończyłem. Czytałem przez ponad miesiąc, po raz drugi już (pierwszy raz ok. 4-5 lat temu), po obejrzeniu kilkakrotnym filmów. Ale doceniłem te książki dopiero teraz.

Najbardziej niesamowite jest to, w jaki sposób autor wprowadza nas w całą epopeję Śródziemia. Poznajemy cichy zakątek na zachodnim brzegu kontynentu, gdzie hobbici żyją swoim własnym, beztroskim życiem. Nie interesuje ich to, co dzieje się w szerokim świecie.

Jeżeli ktoś czytał "Hobbita", wie, skąd wziął się u Bilba pierścień, a jeżeli nie - dowie się, bo jest to przypomniane. W każdym razie poznajemy zamiary starego hobbita: chce udać się w podróż, ponieważ posiadanie pierścienia ciąży mu. Wtedy Gandalf, postać od razu przedstawiona jako ponadprzeciętna (choć on sam tego nie okazuje), wyrusza gdzieś na wschód, aby dowiedzieć się więcej o przedmiocie. Podczas przyjęcia urodzinowego Bilbo znika i uchodzi z Shire'u, przekazawszy pierścień Frodowi.

Mijają lata, i tu zauważamy cień niepokoju wkradający się w narrację - nawet hobbici słyszą pogłoski o złych siłach gromadzących się w dzikich krajach, wędrowcy w gospodach szepczą coś o cieniu rodzącym się w odległej krainie.

Gdy w końcu rozpoczyna się wyprawa Powiernika i hobbitów przez Shire, kraj nie jest już bezpieczny.

Najpierw autor dokładnie opisuje ich podróż przez lasy, łąki, z każdym etapem rosnące niebezpieczeństwo (niesamowity klimat Starego Lasu a potem Kurhanów). Gdy w gospodzie poznają Obieżyświata, nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, jaka rola jest mu przeznaczona i kim jest naprawdę.

To właśnie urzekło mnie najbardziej: z początku wszystko przedstawione jest jako przygoda i wędrówka po znanych wszystkim ziemiach, aby z czasem przerodzić się w coś więcej - ponura przeprawa przez pustkowia z Rivendell do Morii, niesamowity rozdział poświęcony wędrówce w zapomnianych tunelach głęboko pod ziemią, gdzie nie dociera słońce, potem rozłąka drużyny i w kolejnych tomach podział na księgę poświęconą wojnie i drugą traktującą o pozornie beznadziejnej misji dwóch małych hobbitów wędrujących do Kraju Ciemności. Również Nazgule najpierw przedstawieni są jako wędrowcy w czerni, aby potem stawać się coraz potężniejszą bronią Nieprzyjaciela i w końcu "awansować" do roli wodzów jego armii.

Uderza czytelnika szczegółowość wykreowanego świata - każda kraina ma swoją historię, elfowie śpiewają pieśni o bohaterach z dawnych czasów, a gdy Mordor rzuca do walki wszystkie swoje wojska, wspominane są dzikie barbarzyńskie kraje, z których istnienia bohaterowie w większości nie zdają sobie sprawy. Dodatkowo dostępne są książki w całości traktujące o mitologii Śródziemia, m.in. "Silmarillion".

Tym, co między innymi zadecydowało o ogromnym sukcesie książki (to jest jedna książka podzielona na trzy części, nie trylogia), jest niesamowity kunszt, z jakim autor potrafi opisywać - przede wszystkim widoki, ale także postacie; i w jaki szczery sposób opisuje dodające otuchy szlachetne postacie spotykane przez wędrowców w podróży. Bajkowe podzielenie świata na dobro i zło, wyraźna granica - z jednej strony może trywializować powieść, ale z drugiej strony tworzy klimat baśni i świata, w którym każdy z nas chciałby się znaleźć.

Wzruszyłem się, gdy po zniszczeniu Pierścienia autor pisze o tym, jak cały świat się zmienia, mali hobbici stają się bohaterami godnymi pieśni, a Obieżyświat zasiada na tronie wszystkich Zachodnich Krajów. Gdy wracają do rodzinnych stron, nic już nie jest dla nich takie samo. Merry, Pippin i Sam potrafią odnaleźć spokój i szczęście w Shire, ale Frodo został na zawsze naznaczony piętnem Pierścienia i rana zadana przez Króla Upiorów nie zagoi się nigdy do końca.

I tu właśnie pojawia się element, który najbardziej mnie poruszył - mityczna kraina za Morzem, o której opowiadają elfowie, a z której nigdy nikt nie wrócił, aby o niej opowiedzieć (to z niej przypłynęli w Dawnych Latach elfowie) - Frodo odpływa tam razem z Bilbem, aby odnaleźć spokój. Kraina, która może symbolizować życie po śmierci - miejsce, gdzie udajemy się, aby odnaleźć spokój, szczęście i ukojenie. To właśnie dodało mi otuchy - wizja, że jest gdzieś miejsce, do którego odchodzimy po wypełnieniu swojej misji (dokonaniu żywota). Udajemy się tam, gdzie "szara zasłona deszczu przemienia się w srebrne szkło i rozsuwa, ukazując białe wybrzeże, a za nim daleko zielony kraj w blasku wschodzącego szybko słońca"*.

Ale na tym moja przygoda ze Śródziemiem się nie kończy - zostały dodatki opracowane przez wydawcę, wcześniej wspomniany "Silmarillion" i trochę innych książek traktujących o uniwersum stworzonym przez Tolkiena.

Nie traćcie więc nadziei! Jeszcze wiele zostało do przeczytania i kto wie, może my także kiedyś trafimy do Valinoru... :)



---
* J.R.R. Tolkien, "Powrót króla", tłum. Maria Skibiniewska, wyd. Muza S.A., 2004, s. 387.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2138
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: