Dodany: 31.03.2014 08:58|Autor: jaga-b
Wawrzuś a nowa matura
Kiedy zaczynają kwitnąć kasztany, a Ty, Tegoroczny Maturzysto, stawiasz ostatnią kropkę po napisaniu ostatniej podobno już prezentacji maturalnej, zerknij na starą, steraną powieść – lekturę z podstawówki – to Ci może przyniesie ulgę...
Losy żyjącego w XV wieku uzdolnionego chłopca, a także kilku innych bohaterów „Historii żółtej ciżemki” Antoniny Domańskiej i odniesienie ich przeżyć do własnych doświadczeń życiowych uświadomią Ci następujące w czasie historycznym zmiany w edukacji... Rozumie się, że losy głównego bohatera powieści autorka potraktowała z dużym wyczuciem, biorąc w obronę osamotnione dziecko[1], ale nakreślenie przy okazji ścieżki edukacyjnej innych jej bohaterów daje wyobrażenie o kierunkach rozwoju edukacji w ówczesnej Europie.
Jak to więc drzewiej bywało?
Połowa XV wieku[2]... Wawrzuś jest ośmioletnim chłopcem o wybitnym talencie rzeźbiarskim. Nie chodzi jednak do szkoły, nie zna nawet swojego nazwiska („Tatuś nazywa się Wojciech, matusia Baśka, a wieś Poręba”[3]). Głównie pasie krowy na pastwisku, ubolewając, że nie może w tym czasie rzeźbić w drewnie. W domu srogi ojciec, wyrozumiała, ale bez większego wpływu na zdanie męża matka, młodsze rodzeństwo... Co robić? Karany srogo za nieposłuszeństwo i niedopełnianie obowiązków domowych, ucieka z pastwiska, a potem gubi się w puszczy i nie może znaleźć drogi do domu.
Wawrzuś ma jednak szczęście odbyć – trudną co prawda i samotną – drogę do edukacji oraz poszerzyć swoją wiedzę o otaczającym go świecie[4]. Udaje mu się dostać pod opiekę kilku wybitnych osób swoich czasów. Należą do nich: Jan Długosz, Wit Stwosz, król Kazimierz Jagiellończyk i jego rodzina oraz dwaj późniejsi święci: Szymon z Lipnicy – kapłan z zakonu o.o. bernardynów i Kazimierz – królewski syn. To prawdziwa galeria zasłużonych dla okresu panowania Jagiellonów postaci. Do tego poznaje ówczesny Kraków, w którym toczy się część akcji, gdzie spotyka także nieuczciwych ludzi.
Inny bohater „Historii żółtej ciżemki” to Walenty – miejscowy organista. Po bitwie pod Warną (1444 r.) przysiągł służyć Bogu jako duchowny w podziękowaniu za cudowne ocalenie i dlatego, mając wówczas 21 lat, trafił do szkoły parafialnej w Krakowie. Nauczył się tam czytać i pisać, ale miał trudności z łaciną. Następnie za radą swojego bakałarza, któremu zwierzył się z kłopotów, udał się do Collegium Maius, gdzie poznał Jana z Kęt, profesora Akademii Krakowskiej. Ten skierował go do „muzykusa”, u którego Walenty uczył się przez trzy lata gry na organach. Od dwudziestu ośmiu lat wykonuje pracę organisty w miejscowym kościele. Do ojca Wawrzusia powiedział: „a niechże się dzieciak bawi [rzeźbi], co wam wadzi”[5], a następnie wykluczył możliwość, że chłopiec jest pod wpływem jakichś czarów. Warto dodać, że w razie potrzeby organista sam mógł uczyć Wawrzusia pisania i czytania (matka sprzedawała płótno, aby mu zapłacić za naukę).
Kolejna ścieżka edukacji ukazana jest na przykładzie Stanka – syna Wita Stwosza. Wydaje się, że była ona powszechnie obowiązująca i najbardziej znana w ówczesnym świecie. Chłopiec, mając 10 lat, został oddany pod opiekę mistrza złotnika, zwanego Wojtkiem. Terminował u niego przez 6 lat, a kiedy mistrz uznał, że uczeń (terminator[6]) ma już odpowiednie umiejętności, wyzwolił go i wtedy Stanko został czeladnikiem. Zaraz po wyzwolinach poszedł w świat z kilku innymi czeladnikami (rozpoczął więc samodzielne życie w wieku 16 lat). Wędrując po świecie, zatrzymywał się po drodze w różnych warsztatach, gdzie pracował zarobkowo. Najdłużej był w Norymberdze u majstra Lebrechta, który wydał mu dobre świadectwo. Stamtąd wrócił do Krakowa. Jako ciekawostkę można przypomnieć, że wyzwoliny były obchodzone uroczyście: „Czeladnicy mistrza Wita (…) podążyli śpiesznie do gospody »Pod Srebrną Gruszą«, gdzie odbywał się poczęstunek wyzwolinowy Pietrka z Myślenic, pozłotnika, na którą to zabawę solenizant zaprosił kilku dobrych znajomych z innych pokrewnych cechów”[7].
A zatem przyjrzyjmy się Wawrzusiowi i innym młodym przedstawicielom ówczesnego świata i zadajmy naiwne może pytania: Czy dystans dzielący niepiśmiennego chłopca z osady leśnej od wykształconego na najlepszych wzorcach rzeźbiarza z Krakowa i Norymbergi można odnieść do dzisiejszych standardów? Czy ma to obecnie w ogóle jakiekolwiek znaczenie?
---
[1] Na przykład podczas pobytu w puszczy czy u nieznajomych osób, szczególnie u wiłów.
[2] Określenie czasu akcji powieści: panowanie Kazimierza Jagiellończyka: 1447–1492, Wit Stwosz ur. ok. 1448 – zm. 1533, prace nad ołtarzem Wita Stwosza: 1477–1489.
[3] Antonina Domańska, „Historia żółtej ciżemki”, wyd. Czytelnik, 1957, s. 107.
[4] „Nie wiedział, co znaczy Kraków, tego wyrazu, jako żył, jeszcze nie słyszał. (…)”; „A ten Kraków, to moze dąb jaki stary abo góra wielka; ale ze o nim w domu nikady nie gadali?”; „– Co krok to nowe zdumienie (…)”; „– Kościół największy w Krakowie; kościół Panny Maryi;
„– Jakie tez to domy wąziutkie, a wysokie! Prawiuteńko jak wieze. Dachy spicaste, a na co takie?”. Por.: Antonina Domańska, dz. cyt., np. s. 93, 94-95, 107...
[5] Antonina Domańska, dz. cyt., s. 23.
[6] Por.: internetowa Encyklopedia.interia.
[7] Antonina Domańska, dz. cyt., s. 251.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.